Niesamowity jest ten Messi, bez kitu. Kątem oka zerkałem ostatnio na pojedynek Barcelony z Bayerem. Wyglądało to groteskowo. Jak starcie gladiatora z paralitykiem. Oglądanie Katalończyków raz na jakiś czas jest fanom futbolu przydatne, a nawet wskazane. Imponują mi jednak barcelońscy kibice – ci prawdziwi. Ci tymczasowi, tzw. sezonowcy, w sumie też. Patrzenie na Blaugranę tydzień w tydzień, a czasem nawet częściej, grozi tęczowymi rzygami. Przesyt piękna. To jak stancja w galerii sztuki, albo pokój na poddaszu filharmonii.
Odszedł Włodzimierz Smolarek. Wiadomo – śmierć znanego sportowca to wciśnięcie przycisku pauzy i miejsce na refleksje, wspomnienia… Problem w tym, że ja nigdy nie oglądałem żadnego meczu z jego udziałem. To nie moja wina, ale mimo wszystko targają mną delikatne wyrzuty sumienia. Słynny taniec przy chorągiewce w narożniku boiska znam tylko z youtube’a. Zdecydowanie za mało, żeby cokolwiek o nim pisać. Chciałbym, ale nie potrafię. Wychowywałem się w innych czasach. Czasach, w których medal mistrzostw świata pozostaje totalną abstrakcją. Czasach, kiedy prawdziwymi herosami są tylko ci z zagranicy, podczas gdy naszych traktuje się jak wiejskie popierdółki.
Spytaj pierwszego, drugiego czy trzeciego ucznia podstawówki, bądź gimnazjum: Kolego, kto jest twoim ulubionym piłkarzem? Paleta odpowiedzi zamyka się w kilku nazwiskach. Najczęściej jest to Ronaldo, bo oprócz tego, że jest dobry, to jeszcze pięknie wygląda. Drugie miejsce rzecz jasna należy do Messiego. A co potem? Czarna dziura. Robert Lewandowski? Kuba Błaszczykowski? To już nie bohaterowie, a reprezentanci Polski. Tego nie da się pogodzić. Dlaczego? Obciach. Dawniej było inaczej, nieprawdaż?
Żałuję, że nie przyszło mi żyć wtedy, kiedy na nasze Orły patrzyło się z podziwem i ogromnym respektem. Nie miałem przyjemności oglądać imprez, podczas których z naszą kadrą musieli liczyć się najlepsi z najlepszych. Wiadomo, były to inne czasy, inny przepływ informacji. Polska była o wiele bardziej hermetyczna niż obecnie. Wierzę jednak, że ludzie nie wspominają do dziś Bońka, Deyny, czy właśnie Smolarka, tylko dlatego, że nie mieli sposobności przyglądania się lepszym. To byłoby cholernie brutalne. Zbyt brutalne.
Jeszcze kiedy byłem dzieckiem, idolami byli Jerzy Dudek czy Emanuel Olisadebe. O, ten to był bohater! Piłkarz zjawisko. Nie dość, że dawał radę na boisku, to jeszcze był czarny. Teraz kibice stają się coraz bardziej kosmopolityczni. Na czas Euro 2012 moda na polską reprezentacje wróci. Pytanie tylko – jak długo to potrwa? Pewnie po imprezie koszulki Lewandowskiego czy Szczęsnego znikną gdzieś w otchłani szaf, a na najpiękniejsze wieszaki wrócą trykoty Ronaldo i Messiego.