Znając zapał rządu i premiera Tuska do wprowadzania innowacyjnych (czytaj innowacyjnych tylko u nas, bo na zachodzie od dawna już funkcjonujących), czy też skleconych na potrzebę chwili rozwiązań typu: alkomaty w każdym samochodzie, każdy płaci za swoje śmieci (niestety „każdy” w naszym państwie oznacza - ten który sam się zgłosi, a reszta się ukrywa), "śmieciówki" do kosza, urzędnicy wypełnią za nas PIT-y, etc. wkrótce może okazać się, że legendarna „zielona wyspa” stanie się faktem, a exodus narodu polskiego z brytyjskiej „niewoli” (i z ich zasiłkami) będzie tylko kwestią czasu.
Piotr Ciastek, dziennikarz "Dziennika Zachodniego", felietonista „Jasne, że Częstochowa”
Już widzę oczami wyobraźni te tłumy na lotniskach i dworcach. Ściskające się pary, płaczące eurosieroty z utęsknieniem przetrząsające walizki przyjezdnych w poszukiwaniu ostatnich zarobionych funtów. Przecinanie wstęgi przez ostatniego reemigranta, relacjonowałyby na żywo wszystkie stacje informacyjne w kraju. Potem szał! Bohater narodowy obwożony po kraju usianym potiomkinowskimi wioskami szczęścia – uśmiechnięte znaki drogowe, Pendolino na parę, tekturowe tłumy na ulicach, papierowe realizacje projektów unijnych, prowizoryczne autostrady o dziwacznych nazwach –„słońce Peru”, „płonąca tęcza”, „trasa TRWAM i z powrotem”. Wszystko po to by ukryć przed nim, że „zielona wyspa” zmieniła szerokość i długość geograficzną, a pozorny powrót wszystkich emigrantów to pijarowa mistyfikacja, mająca na celu wykurzyć z ukrycia ostatnie niedobitki „prawdziwych Polaków”.
Zastanawiający jest jednak fakt, jak to się dzieje, że tak szybko przychodzące otrzeźwienie, nie pojawia się przed wygłoszeniem tych wszystkich obietnic. Tylko potem rakiem wycofują się, kręcą, tłumaczą, że zostali źle zrozumiani, wyjęci z kontekstu itp. Gdzie są te słono opłacane tabuny ekspertów, Wujków Dobra Rada. Już wyjechali?
Nie będę jednak palił przed zarobkowymi uchodźcami wszystkich mostów. Niech za namową ministra Sikorskiego wracają! Niech inwestują zarobione pieniądze albo biorą dopłaty z tzw. urzędów pracy i otwierają: telewizje misyjne z numerem konta na pół ekranu, wypożyczalnie imitacji drogich zegarków, fabryki alkomatów, bursztynowe piramidy finansowe, ośrodki opieki intensywnej nad byłymi agentami CBA, a zamiast szkół Zumby studia gender nad roślinami okopowymi – żeby niezdefiniowany płciowo ziemniak wiedział, że każdy burak ma prawo głosu: Za, a nawet przeciw.