Kilka tygodni temu pod schodami Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie odkryto ciało mężczyzny, który zmarł najprawdopodobniej śmiercią naturalną. Nie znaleziono przy nim żadnych dokumentów. Uznano, że to bezdomny, który chciał się ogrzać przy zamonotwanym tu systemie antyoblodzeniowym. Dziś ujawniono jednak zaskakujące hipotezy na temat tego wydarzenia. Czy policjanci przyczynili się do śmierci NN?
Piotr Ciastek, dziennikarz "Dziennika Zachodniego", felietonista „Jasne, że Częstochowa”
Makabrycznego odkrycia przy wejściu do komendy dokonał pracownik recepcji. Nie wiadomo, jak długo przebywał tam bezdomny. Przy ciele znaleziono butelkę po denaturacie. W wyniku sekcji zarządzonej przez prokuraturę okazało się, że mężczyzna zmarł śmiercią naturalną. Ciało zostało wstępnie zidentyfikowane. To najprawdopodobniej 51-letni mieszkaniec województwa podlaskiego, który od jakiegoś czasu tułał się po Częstochowie.
Jak poinformował dziś Marek Mamoń z Gazety Wyborczej, kilka dni temu w sprawie pojawił się zaskakujący, anonimowy list, w którym nieznany świadek, możliwe, że policjant, relacjonuje, co tak naprawdę wydarzyło się z bezdomnym.
Fragmenty listu przedrukowane w Gazecie:
(...) Został napotkany przypadkiem na mieście, po krótkiej rozmowie widać było, że to patologia, że żyje bez sensu i bez celu. Zaproponowano układ, zachęcono alkoholem i zabrano do jednostki [I komisariat, który mieści się w gmachu przy ul. Popiełuszki, ale wejście jest od al. Jana Pawła II - przyp. red.], namawiano do przyznania się do kilku niewykrytych kradzieży. Mężczyzna nie był zdecydowany, wahał się, aby się z nim zaprzyjaźnić lano mu "ruski spirytus" z wodą i namawiano, tłumacząc, że co mu zależy. Obiecywano alkohol i pieniądze. Nie był bity, wszyscy przecież wiedzieliśmy, że nie jest winien przestępstwa, ma tylko wziąć je na siebie jako słup. Mówiono mu nawet, że w sądzie może odwołać swoje przyznanie się i sąd sprawę umorzy (...). Człowiek ten mimo namów nie zgodził się, wyprowadzono go z budynku. Ledwie go prowadzono, bo był już bardzo pijany. Gdy puszczono go samego na dworze, nie mógł ustać na nogach i wywalił się na trawie między wejście do KP I Cz-wa a schodami komendy".
"Było jeszcze dość widno, ktoś mógłby zrobić zdjęcie leżaka na trawie przed komendą, wrzuci na YouTube i będzie skandal". Stąd pomysł, by wprowadzić mężczyznę pod schody - "to przetrzeźwieje, wstanie i sobie pójdzie. Przez tyle czasu nikt nie sprawdził, czy sobie poszedł".
"Czuję się podle, ale co mam zrobić, albo ja będę robił krzywdę ludziom, albo przełożeni będą to robić za mnie".
Prokuratura sprawdza wiarygodność listu, a policja na razie zaprzecza, jakoby opisywane zdarzenia miały miejsce.
Jak to możliwe, żeby bezdomny przebywał kilka dni pod głównym wejściem do komendy i nikt go przez dłuższy czas nie zauważył, ani nie wychwyciła go żadna kamera monitoringu? (jakieś nagrania muszą być w posiadaniu policji). Zastanawiające jest też to, co chciałby osiągnąć anonimowy informator, oprócz oczyszczenia sumienia. Czy kłamiąc chciał się np. zemścić?
Komentarze z sieci:
banita78
Trochę to naciągane. Ale znając od wewnątrz realia w policji, jestem w stanie w to uwierzyć. Jedno jest pewne. Nacisk na "wyniki" jest, był i będzie. Dlatego policjantom brakuje zdrowego rozsądku, tym bardziej że większość z nich to zbieranina leni i kombinatorów.
kchrzanka
Na stanowiskach komendantów komisariatów policji pracują niejednokrotnie ludzie,
którzy posługują się kłamstwem fałszywie oskarżając niewinnych , -dla kasy i statystyki !
Ryba psuje się od głowy !
jogibaboo
Co z monitoringiem? Przecież na zdjęciu jak byk widać kamerę nad wejściem? Przejrzeć nagrania, a nie epatować czytelnika niesprawdzonymi newsami. No, chyba że nagrania zaginęły...Wtedy coś nie pasuje.