Ponownie wiele pisze się i mówi o Józefie Wojciechowskim. Byle więcej, byle ciekawie, szkoda tylko, że tak mało logicznie. Ze zdumieniem przeczytałem artykuł niejakiej Izy Koprowiak z „Przeglądu Sportowego” o słodkim tytule „Piłkarze nie dostają pieniędzy! Wojciechowski wycofuje się z Polonii?”.
SportMarketing.pl, Polski Związek Piłkarzy, Kopanina.pl - tam mnie znajdziecie...
Wnioski? Głupota sączy się, wylewa z każdej możliwej strony. Autorka popłynęła na tej fali. Aż za bardzo. No bo jak inaczej nazwać następujące stwierdzenie:
Wojciechowski może spełnić swoje groźby i powie „dość", nie wypłacając już zaległych pensji. 10 maja miną trzy miesiące od ostatniej wypłaty – wtedy zawodnicy będą mogli domagać się rozwiązania kontraktów z winy klubu. Wtedy także będzie wiadomo, co w tym sezonie wywalczyła Polonia – sezon kończy się 6 maja.
Jeśli nic, to właścicielowi JW Construction wnioski o rozwiązanie umów mogą być na rękę, bo trudno będzie go czymkolwiek postraszyć. Zazwyczaj właściciele zaczynają płacić, bo obawiają się, że nie dostaną licencji na przyszły sezon. Ale gdyby Wojciechowski faktycznie planował się wycofać, taka sankcja w ogóle by go już nie interesowała.
Oczywiście prawdą jest, że przy trzymiesięcznych zaległościach zawodnicy mogą składać wnioski o rozwiązanie kontraktów z winy Polonii Warszawa. Można też wskazać regułkę, iż nieregulowanie zobowiązań finansowych w stosunku do zawodników stanowi przewinienie dyscyplinarne z par. 9, p. 23, ust. 3 lit. a) Regulaminu Dyscyplinarnego PZPN, zagrożone karą finansową, zawieszeniem lub pozbawieniem licencji, a nawet wykluczeniem z PZPN. To może czekać „Czarne Koszule”.
Głupotą jest jednak pisanie, iż takie działania będą na rękę Wojciechowskiemu. Można spodziewać się raczej masowej wyprzedaży, z ustępstwami odnośnie zaległości. Przynajmniej odbije się trochę. Starczy na jakąś fajną nową łódź. Po drugie, kara Wojciechowskiego i tak dosięgnie. Będzie zmuszony zapłacić wynagrodzenia. I on doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Po co zatem pluć się, szukać sensacji?
Już abstrahuję, iż koleżanka Koprowiak nie wie do kogo dzwoni i jak się nazywa instytucja. Zatem szanowna Izo, nie „Związek Zawodowy Piłkarzy”, a Polski Związek Piłkarzy. Taka drobna różnica, ale jednak pokazująca brak solidności dziennikarskiej.
I jeszcze jedno. Jak to jest możliwe, że w cywilizowanym kraju, w klubie mieniącym się zawodowym, w państwie, gdzie za chwilę odbędzie się olbrzymi turniej piłkarski, dochodzi do takiego nieposzanowania praw pracowników jakimi są bez dwóch zdań piłkarze?
Wojciechowski, gdyby zarządzał w sposób spokojny, zachowywał się w sposób profesjonalny, świętowałby już dawno mistrzostwo kraju. Niestety, prowadząc takie działania na sukces jeszcze poczeka. I ciężko powiedzieć, czy kiedykolwiek się doczeka. Choć coś mi się wydaje, że on w Polonii jeszcze poszaleje.