Miał być wielki Widzew, zapowiadano budowę drużyny, która będzie walczyła o najwyższe cele. Jak za starych lat. I co? I nic. Po raz kolejny zaufanie wszystkich, którym łódzki klub leży na sercu, jest roztrwaniane.
SportMarketing.pl, Polski Związek Piłkarzy, Kopanina.pl - tam mnie znajdziecie...
Ledwo sezon się skończył, a przy Alei Piłsudskiego wielkie wymeldowywanie. Kontrakty rozwiązują Ugo Ukah i Bruno Pinheiro, którzy ostatnimi czasy byli podstawowymi graczami. Ręce zacierają już inne polskie zespoły. Wszakże za darmo mogą pozyskać niezłych, sprawdzonych w polskich warunkach ligowców.
A co dalej? Zarząd klubu niczym sprawny stomatolog z naleciałościami sadystycznymi będzie wyrywał kolejne zęby. W kolejce do gabinetu ustawili się Dudu Paraiba oraz Mindaugas Panka. Uff, jakoś się udało i im odejść. Coraz głośniej mówi się o odejściu Łukasza Brozia. Tym samym Widzew może stracić aż pięciu kluczowych piłkarzy.
Jeżeli dodamy do tego wcale nie tak oczywistą przyszłość zawodników, którym kontrakty wygasają z końcem czerwca należy się poważnie zastanowić czy plan na pełen sukcesów Widzew oparty zostanie na młodych piłkarzach bez większego doświadczenia ligowego.
Oczywiście należy się cieszyć, że przy pierwszym zespole terminuje wielu zdolnych graczy, ale czy aby na pewno pan Cacek zamierza i ich trzymać? Po Piotra Mrozińskiego, Mariusza Rybickiego czy Mariusza Stępińskiego wcześniej czy później zgłoszą się chętni. A wtedy ten odda ich za garść miedziaków.
Inną sprawą jest podejście klubu do swoich pracowników. W marcu chciano zawierać ugody z piłkarzami, wielu jednak się nie zgodziło na to. Przede wszystkim obcokrajowcy, którzy w tym momencie gremialnie opuszczają drużynę.
Zatem rozbiórka trwa w najlepsze. Nic tylko czekać kto następny opuści zespół. Tak, okno transferowe z całą pewnością będzie bardzo ciepłe. Już teraz oczami wyobraźni widzę jak opiera się w nim pan Cacek i z szerokim uśmiechem patrzy na piłkarzy stojących pod bramami stadionu ze spakowanymi walizkami... No, tym już nie trzeba będzie płacić.