Rozumiem, każdy może mieć swoje sympatie i antypatie. Tymi drugimi dla Franciszka Smudy bez wątpienia są choćby Artur Boruc oraz Michał Żewłakow. I choć walka o tego pierwszego wciąż trwa trzeba nam wiedzieć, że to decyzja selekcjonera i tyle. Tak samo jak brak dwóch trzonowców w defensywie Portugalczyków. Ricardo Carvalho i Jose Bosingwa zostali skreśleni przez Paulo Bento i tyle.
SportMarketing.pl, Polski Związek Piłkarzy, Kopanina.pl - tam mnie znajdziecie...
Jednakże w przypadku „Franza” dziwi zupełnie coś innego. Nieoczekiwana miłość i fascynacja talentem Gliwy. Gdyby tu chodziło jeszcze o Sylwię Gliwę. Choć w umiejętności aktorskie miłej pani powątpiewam, a kojarzę ją przede wszystkim z… ubiegłorocznej, przeciętnej sesji dla „Playboya”, to jednak sądzę, iż ma ona większe walory od wybrańca selekcjonera. Dużo większe i subtelniejsze.
Zatem czym zauroczył Smudę golkiper Polonii Warszawa? Co sprawiło, że Franek raz po raz podkreśla: „Jak będzie kłopot, to wezmę Gliwę z Polonii, który gra systematycznie i jest bardzo fajnym, utalentowanym, skromnym zawodnikiem”. Zatem po kolei. Systematycznie to ma puste przeloty. W meczu z ŁKS jeszcze nic nie zawalił, ale muchy łapał przynajmniej dwa razy, Widzew już skorzystał z prezentów notorycznie dawanych przez następcę Sebastiana Przyrowskiego, słynącego ze na cały kraj z popularnych „przyrosiów”. Wcześniej również nie powalał jakąś nadzwyczajną solidnością. Ot co, jeden z wielu.
W talent i „fajność” oraz skromność golkipera wierzę. Pytanie tylko jest jedno. Co Gliwa może dać reprezentacji? Wiem, że potrzeba prawdziwych „orłów”, a on w końcu wychowanek Orła Rzeszów, ale bez przesady.
Smuda chce zabrać kogoś młodego na numer trzy. Stąd wcześniejsze przebąkiwanie o Rafale Gikiewiczu, któremu cztery spotkania w bramce Śląska wystarczyły na uzyskanie powołania.
Czemu wezwania na kadrę nie dostanie ani Wojciech Pawłowski, który raz po raz pokazuje, że ma szansę stać się piekielnie dobrym fachowcem, a przejście do Udinese Calcio tylko to podkreśla, czy Łukasz Skorupski z Górnika Zabrze. Gdybym uważał, że Smuda myśli i panuje nad powołaniami stwierdziłbym, iż Gliwę foruje poprzez kooperację z menadżerem piłkarza. Jednak Franek raczej nie wpadłby na to, na pewno nie sam.
Brak powołań dla nich to dla mnie jednak coś innego. Po pierwsze, Smuda ma przeciętne rozeznanie w naszej ekstraklasie, po drugie… obaj to charyzmatyczne chłopaki. Nie są „fajnymi, skromnymi zawodnikami”. Jeżdżą po swoich o wiele starszych kolegach jak po łysych kobyłach, bo robią swoją robotę i są w niej naprawdę cholernie skuteczni. I mają w sobie tą bramkarską nutkę szaleństwa.