Bramkarze to ludzie szaleni, ale i piekielnie odważni. Każdego dnia poddawani są zupełnie innemu stresowi niż ich koledzy z pola. Tylko od nich zależy jak sobie poradzą. Jedni nie wytrzymują – jak świętej pamięci Robert Enke, inni szukają spokoju w religii jak choćby Carlos Roa, jeszcze inni wpadają w nałogi, dla przykładu - Rene Higuita. A jeżeli dołączyć do codziennego stresu ogromną tragedię?
SportMarketing.pl, Polski Związek Piłkarzy, Kopanina.pl - tam mnie znajdziecie...
Wiaczesław Małafiejew to człowiek, na którego przykładzie wielu, nie tylko polskich piłkarzy powinno się uczyć profesjonalizmu, ale przede wszystkim fenomenalnego zarządzania własnym wizerunkiem.
Blisko rok temu jego żona Marina miała wypadek na autostradzie w Petersburgu. Jej samochód przeleciał blisko 150 metrów i roztrzaskał się o drzewo. Wiaczesław został sam z dwojgiem dzieci. Zaczęto rzucać podejrzenia, że na pewno była pod wpływem alkoholu, a oskarżenia pokroju „co to za matka, która o 5 rano pędzi po autostradzie, a nie siedzi z dziećmi” zalały fora.
Warto jednak poświęcić jej chwilę. Marina była starsza od męża o pięć lat. Chwilę po ślubie w 2001 roku porzuciła dla niego pracę i skupiła się na domu. Należy pamiętać, że uchodziła za niezwykle mądrą kobietę, ukończyła także Akademię Lotnictwa Cywilnego. Za długo w domu nie wysiedziała i została dyrektorem zarządzającym w firmie męża. No właśnie, Małafiejew doskonale wie, że jego kariera wiecznie trwać nie będzie. Dlatego kilka lat temu założył centrum produkcyjne. To dzięki jej inicjatywie powstał zespół M16, którego Marina była menadżerem. Nazwa oczywiście wzięła się od... nazwiska bramkarza i numeru, z którym grał przez całą karierę. Cała sytuacja była tragiczna. Tym bardziej, że rok wcześniej zmarła matka piłkarza. Dwie duże straty w wielu przypadkach doprowadziłyby do zakończenia kariery.
Jednak nic z tych rzeczy. Slavo zabrał się do pracy. Widać, że postawił sobie cel. Być najlepszym. I jest. Myślicie, że po tragedii odpuścił? W polskich mediach przewijały się słowa, że na pewno teraz odpocznie od futbolu. Nie, cztery dni po wypadku wyszedł na boisko w meczu przeciwko Anży Machaczkała. I gola nie puścił. Więcej, był jednym z bohaterów. W jego oczach widać było, że przeżywa dramat, ale walczy. O siebie, swoją przyszłość, a przede wszystkim o rodzinę. Puste spojrzenie, brak uśmiechu - atrybutu, którym zawsze raczył kibiców. Jednak zaparł się. Piłkarska perfekcja – do tego zaczął dążyć. W ubiegłym roku, w 50 oficjalnych meczach, które rozegrał, aż 28 razy zachowywał czyste konto. Siła charakteru, kontrola i umiejętności. To cały Małafiejew.
Doskonale odnajduje się także poza zieloną murawą. Właśnie zaczyna zabawę w politykę. Znalazł się w komitecie poparcia dla obecnego premiera Władimira Putina, który zamierza wrócić na stołek prezydencki w nadchodzących wyborach.
Golkiper jest niezwykle popularny w Rosji. Jego konto na Twitterze posiada obecnie niemalże 60 tysięcy śledzących. Nie wiem czy jakakolwiek polska gazeta posiada tyle... Na Facebooku prawie 4 tysiące „lajkujących”. Do tego należy dodać świetnie prowadzoną stronę internetową. Zresztą przy okazji jej prezentacji zwołano specjalną konferencję prasową. Małafiejew pokazuje, że można odpowiednio kreować swój wizerunek. Przykład? Zdjęcia z dzieciństwa czy z życia prywatnego. To wszystko wywołuje bliskość między gwiazdą boisk a szarym kibicem. No i oczywiście wierność barwom. Zienit na zawsze będzie w jego sercu. Jest symbolem i jedną z największych legend klubowych.
Za ciekawostkę należy uznać współpracę z Dougie Brimsonem. Angielski pisarz, a w przeszłości piłkarski chuligan, prowadzi bloga na oficjalnej witrynie Małafiejewa. Były członek Royal Air Force zasłyną publikacjami poświęconymi kulturze kibolskiej. Stał także za scenariuszem do Green Street Hooligans, w którym główną rolę zagrał Elijah Wood.
O realizatorskich zapędach Rosjanina wspomniałem wcześniej. Warto jednak poświęcić temu jeszcze jeden akapit. Właśnie zadebiutował w internecie filmik „Całe życie w rękawicach”. Bardzo interesująca produkcja, której realizacja stoi na wysokim poziomie. Jak zapewnia Małafiejew na Twitterze, to dopiero początek i pierwsza część. Aha, filmik ukazał się 27 lutego, a już ma 185784 odwiedzin. Nieźle.
32-latek angażuje się także w liczne akcje charytatywne. Odwiedzanie sierocińców, domów dziecka i wsparcie różnych fundacji to jego codzienne obowiązki. I lubi to. Niewymuszone uśmiechy, brak patrzenia na zegarek, zawsze ze sobą ma worek prezentów. Czy to nie idealny wizerunek sportowca?
Oczywiście. Dlatego chętnie korzystają z niego agencje reklamowe. Prezentacja nowego modelu Audi? Małafiejew obecny. Sesja promująca drogie zegarki – melduje się. Który z polskich piłkarzy miał sesję dla giganta modowego, magazynu Elle? Chyba żaden. Małafiejew może się pochwalić. Wiele tych aktywności towarzyszy mu po dziś. Stara się żyć dalej.
A przy tym wszystkim zachowuje naturalność. Nie wywyższa się, nie marudzi, że ma niższą pensję od wielu swoich kolegów. Powoli wraca mu radość z życia. Wielce prawdopodobne, że będzie numerem 1 w bramce Rosjan na zbliżającym się Euro 2012. Warto przywitać go godnie. Choć to rywal. Niech oklaski nagrodzą jego wyjątkowość.