W przeglądzie światowej prasy przesyłanym mi codziennie w rozdzielniku mojej firmy, przeczytałem, że jeden z niedawno emerytowanych senior dyrektorów został odznaczony orderem CBE ( The Most Excellent Order of the British Empire). I nie jest to pierwszy i miejmy nadzieję nie ostatni z menadżerów tak wysoko ocenianych przez królową Elżbietę II. Wysokie odznaczenia czy nadanie tytułu szlacheckiego działaczom gospodarczym od dawna jest częścią świątecznych rytuałów w Wielkiej Brytanii. Wiedząc, że w ostatnich latach ocieplony wizerunek monarchii otaczany jest wielką sympatią, jest to jeden z lepszych sposobów skutecznego budowania społecznego poparcia dla budowania nowoczesnej gospodarki, rozwoju ekonomicznego czy budowania osobistych fortun jako konsekwencji pracowitego życia. Tyle newsów z zagranicy. A co u nas?
Piszę o consciousness, a czasem o awareness. Chyba :)
Były prezydent Aleksander Kwaśniewski będzie zarabiać 200 tys USD rocznie, doradzając dr. Janowi Kulczykowi. I znów, jak w takich okazjach, odczuwam pewien stres, jak wytłumaczyć w firmie moim zagranicznym kolegom istotę tej dyskusji. Często bowiem jestem bezradny tłumacząc im nasze lokalne fenomeny, a jednocześnie nie chcę zamykać dyskusji konkluzją, że to taka polska specyfika a karawana i tak idzie dalej. Słyszałem przekazy płynące z części mediów , jak bardzo naganne jest wysługiwanie się najbogatszemu Polakowi. Zewsząd dociera powtarzany przez mediowe papugi przykład byłego kanclerza Schrödera, który przewodniczy Radzie Nadzorczej Gazpromu. Że SPD, że Niemcy nigdy mu tego nie wybaczyli itd. Prawda jest taka, że większość Niemców po chwilowej dyskusji elit szybko zrozumiała, ze lepiej mieć swojego człowieka na szczycie energetycznej piramidy bezpieczeństwa niż go nie mieć.
Część naszych komentatorów znów rzuciła sie na dr. Kulczyka, że to niemoralne, że skąd kapitał , prześwietlanie życiorysu, że były prezydent dużego państwa na pensji u miliardera. Tak jakbyśmy oczekiwali, że wielkie międzynarodowe biznesy będą prowadzić uczniowie Dalaj Lamy. Staram się ważyć słowa, lecz w takich sytuacjach coraz trudniej mi to przychodzi. Jesteśmy coraz bardziej wykształceni, proeuropejscy, podróżujemy a chwilami łapie nas za gardło taka zaściankowość, której Gabriela Zapolska nie przypisałaby nawet pani Dulskiej.
Jestem zdania, że osobistości, które współbudowały gospodarkę po 1989r, a przecież to nie tylko dr Kulczyk, ale także panowie Wejchert, Solorz, Sołowow, często szefowie zagranicznych konsorcjów walczących o to, aby "centrala" zainwestowała w Polsce, a nie w Czechach czy Ukrainie, powinny doczekać się odpowiedniego politycznego uhonorowania ich życiowych dokonań.
Chciałbym, aby błękitna wstęga Orderu Orła Białego nadawanego za "znamienite zasługi cywilne i wojskowe" mogła wyróżnić z setek tysięcy przedsiębiorców, tych najwybitniejszych niezwykłych wizjonerów z wieloletnimi dokonaniami. Budując takie polityczne i społeczne poparcie, pewnie kiedyś będziemy traktować pracę byłych prezydentów w prywatnym biznesie, jako efekt powszechnie akceptowanego i moralnego procesu będąc dumnym i z nich i z ich pracodawców. Najwyższy czas, aby nasi przedsiębiorcy stali w jednym szeregu z Tadeuszem Mazowieckim, Krzysztofem Pendereckim czy Andrzejem Wajdą.