Coraz bardziej kuriozalny problem amerykańskich wiz najlepiej podsumował sam Sikorski: „Jesteśmy w tym samym stanie zadowolenia i niezadowolenia od lat.” Obama obiecał zniesienie wiz przed końcem urzędowania. To samo obiecywał Bush. Clinton jest czysty, bo za jego rządów polscy politycy nie śmieli jeszcze o nic prosić. Brali co dawał czyli F-16. Jeśli komuś jeszcze na tym akcie wiekoduszności USA zależy, powinien modlić się o drugą kadencję Obamy. Może kolejne cztery lata wystarczą, bo jak ujęła to pani Clinton: „sprawa się przedłuża”, a w „Kongresie jest niemały opór”. Możemy natomiast liczyć na niezkłóconą realizację wojskowych planów Ameryki w Polsce. „Rozmieszczanie tarczy antyrakietowej postępuje zgodnie z harmonogramem” – oświadczyła sekretarz stanu.
Najnowszy projekt antywizowy wnieśli do Kongresu demokratyczna senator Barbara Mikulski, jej republikański kolega Mark Kirk i kongresman z Chicago, Mike Quigley też należący do GOP. Najkorzystniejsze dla nas postanowienie to podwyżka progu odrzucanych podań o wizę do 10 procent. Obecnie wskaźnik ten, stanowiący warunek włączenia do programu bezwizowego, wynosi 3 procent. Projekt powstał już w ubiegłym roku, ale był konsultowany z administracją Obamy, która chce przeprowadzić ograniczoną amnestię dla nielegalnych imigrantów. Ostatecznie obie strony ustaliły, że zniesienie wiz może objąć kraje mające mniej niż 3 procent obywateli, którzy nie dostają zezwolenia na wjazd do USA, z opcją 10 procent za specjalną zgodą sekretarza bezpieczeństwa wewnętrznego.
Projekt ma poparcie polityków obu partii i prezydenta. Jeśli uda się go wnieść pod obrady jest szansa, że przejdzie. Pytanie tylko czy uda się wystarczająco szybko. Z końcem wiosny proces legislacyjny stanie, zacznie się polityczne bicie piany i blokowanie przez republikanów wszelkich inicjatyw Obamy, żeby nie miał czym się chwalić w listopadzie. Tymczasem Kirk dostał udaru mózgu i od miesiąca jest na zwolnieniu lekarskim. Quigley mówi, że choroba Kirka to „duży problem”, bo „nie tylko potrafił docierać do republikańskich liderów z argumentami przeciw restrykcjom, które są oczywiste, ale również przekonująco tłumaczyć dlaczego obecna sytuacja utrudnia stosunki dyplomatyczne i wojskowe między USA a Polską.”
Na marginesie: warto sobie uświadomić, że zniesienie wiz zaspokoi dumę narodową niektórych Polaków, ale w praktyce nic nie zmieni. Do USA wpuszczają urzędnicy na lotnisku, a nie konsulowie. Nie będzie stuczterdziestodolarowej opłaty i poniżającego przesłuchania w kraju, ale może nas czekać utrata biletu za tysiąc, jeszcze bardziej poniżające wielogodzinne przesłuchanie w USA, noc z kryminalistami w areszcie imigracyjnym i deportacja. Doświadczenia innych krajów wskazują wręcz, że po zniesieniu wiz liczba osób zawracanych z granicy nie maleje, tylko rośnie.
Niedawno kolejny cudzoziemiec przekonał się, że z amerykańskimi służbami bezpieczeństwa nie ma żartów. Dosłownie. Za żartobliwy tweet Irlandczyk, Leigh Van Bryan prosto z samolotu trafił do ciupy, a następnie ciupasem został deportowany. Tyle było filmów, książek i reportaży, a Europejczycy wciąż myślą, że to niemożliwe! Tymczasem Amerykanie NAPRAWDĘ nie tolerują żadnych wypowiedzi sugerujących złe zamiary, a od dyskusji z Amerykaninem w mundurze, NAPRAWDĘ bardziej owocna jest dyskusja z rottweilerem (daleki jestem od autokryptoreklamy, ale patrz: Piotr Milewski "Rok nie wyrok":)). Van Bryan, przed podróżą do Los Angeles napisał na Twitterze, że jedzie „zniszczyć Amerykę” i „wykopać z grobu Marilyn Monroe”. Na lotnisku zatrzymali go agenci ICE, przeszukali bagaż dopytując się gdzie schował szpadel, po pięciogodzinnym przesłuchaniu zamknęli z meksykańskimi przemytnikami narkotyków, a w końcu karnie odstawili do Londynu. Aby znów odwiedzić USA, będzie musiał dostać wizę, ale raczej nie dostanie. Jankesi nie wiedzieli, że w brytyjskim angielskim „zniszczyć” znaczy zabawić się na maksa. No i się zabawił.