
... tak gra 250-cio milionowy Gamelan !!
REKLAMA
Zapytał mnie ostatnio Znajomy, czym tak naprawdę jest ten indonezyjski gamelan? W tym samym momencie dotarło do mnie, przerażające, że wiem widziałem i słyszałem, lecz ekspresowej teorii w jednym zdaniu zaserwować w odpowiedzi nie potrafię. Jest to bowiem nazwa wspólna dla najbardziej charakterystycznego rodzaju muzyki, ale i instrumentu, tudzież grupy muzycznej jako takiej, jak Indonezja długa i szeroka. Najkrócej jednak rzecz ujmując, jest to pewna forma muzyczna na mnogą liczbę cymbałów, gongów oraz bębnów, grana głownie na stołecznej Jawie oraz Bali. Na Jawie jako artystyczny dodatek do podkładu muzycznego towarzyszy gamelanowi często jedna bądź kilka dostojnych diw, śpiewających, niesłychanie wolną, by nie rzec pełzającą, partię wokalną, zwaną kroncong. Czasami orkiestrze gamelan towarzyszy też inna jawajska ikona, teatr cienia Wayang.
Peryferyjnych odmian muzyki gamelan można jednak posłuchać nie tylko na wspomnianych wcześniej wyspach. W gongi oraz bębny uderzają zarówno Dayakowie na dziewiczym Borneo, jak i ubrani na czarno Sasakowie z wyspy Lombok. Zasada działania grupy cymbalistów i bębniarzy, jest w gruncie rzeczy wszędzie podobna, więc jak łatwo się domyśleć, każdy instrumentalista uderza w swe cymbały, talerze tudzież bębny w rytmie jakiego wymaga partytura pod wykonywany właśnie utwór.
Ciekawy jest sam rytm muzyki gamelan, granej na gamelan, przez zespół gamelan. Tempo gry jest według samych Indonezyjczyków lustrem duszy oraz charakteru ludzi i regionu z którego orkiestra pochodzi. Gamelan jawajski jest niesłychanie powolny, muzyka rozkręca się niezmiernie wolno a czasami nie rozkręca się wcale, wibrując na najwolniejszych możliwych obrotach bez wyraźnego początku ani końca. Gamelan balijski jest już z kolei bardziej skoczny, zrywny z momentami niekonwencjonalnych przyspieszeń oraz zwolnień i ze zdecydowanie bardziej "agresywnym" wokalem w tle muzyki, jeżeli takowy ma miejsce.
Jednak to co uderza najbardziej podczas spotkania oko w oko, a może bardziej ucho w ucho z orkiestrą gamelanów to nie samo tempo a niesłychanie uboga i oszczędna w formie, rola każdego muzyka z osobna. Jeśli wsłuchać się uważnie w partię wykonywaną (szczególnie na Jawie) przez jednostkowego mistrza cymbałów, nieodparcie nasuwa się wrażenie banalności, prostoty i zerowego prawie wkładu słuchanej jednostki w wykonywany utwór. Oszcżędne beng a po nim bong a potem bing i znowu bong, wykonywane w tempie 10-20 uderzeń na minutę, ma się nijak do krakowskich, góralskich czy kaszubskich przyśpiewek ludowych.
Tym nie mniej jest jednak w gamelanie wielki czar. Kiedy złożyć do przysłowiowej kupy, wszystkie te bim bom, bim bom, bom'y wykonywane przez dziesięciu, dwudziestu a czasami znacznie więcej muzyków jednocześnie, powstaje wspaniała zawiesina muzyczna, która unosi się w powietrzu niczym mgiełka i zdaje się być idealna oraz wszechobecna.
Pierwszy prezydent Indonezji, która 17 sierpnia obchodziła swoje 69 urodziny, trafnie kiedyś zauważył, iż orkiestra gamelan jest jak Republika Indonezja. Każdy mieszkaniec archipelagu niczym cymbalista, wykonuje co dnia jakąś małą błahą i nieważną z pozoru czynność, która w przestrzeni wypełnionej przez 250 milionów takich jak on wykonawców, zgromadzonych w tym samym miejscu oraz czasie, czyni symfonię pod tytułem Republik Indonesia.
