03.07 / Czy wspominaliśmy już, że Eurotrip przyciąga dobrych i pomocnych ludzi? Nie? Posłuchajcie ;)

REKLAMA
Siedzimy sobie rano, wcinamy śniadanko i zastanawiamy się co dalej. Jechać „nie nada”. Busik zachorował, trzeba leczyć. Do tego potrzebujemy wysokociśnieniowego przewodu olejowego.
Nagle na parking podjeżdża busik T3 i Moskwicz. Wysiada dwóch panów. Oglądają nasze samochody, pytają o silniki, o części, widać, że są w temacie. To znacznie ułatwia konwersację prowadzoną w językach pol/ukr/ros. Okazuje się, że widzieli nas już poprzedniego dnia wieczorem jak holowaliśmy busa po parkingu i specjalnie przyjechali zobaczyć jak sobie radzimy. Oferują nam swoją pomoc. Jeden z nich zabiera Łukasza do Moskwicza i ruszają na misję. Po drodze opowiada o sobie - z wykształcenia reżyser, długo pracował w teatrze lalkowym, był na służbie wojskowej w Abchazji. Obecnie zajmuje się tuningowaniem, jak to określił: „Kosmiczy”. Jadą do garażu, tak zagraconego, że Łukasz czuje się w nim jak we własnym. „Grand Master” krąży wydając polecenia, kilku mechaników grzebie w autach co i rusz żartując i śmiejąc się głośno, praca wre. Burza mózgów w garażu i wizyta w tutejszej pseudo „Castoramie” (patrz zdjecie) zaowocowały sukcesem - udało się odnaleźć i przerobić odpowiednią część. W tak zwanym międzyczasie część ekipy odwiedza okoliczny bazar, gdzie nabywa tanio świeże warzywa i owoce, inni porządkują busy, zabawiają rozmową i częstują kawą naszego drugiego gościa, jeszcze inni odchorowują typowe dolegliwości podróżnych, jeszcze inni opiekują się chorującymi zbijając gorączkę zimnymi okładami, dobrze, że nas tak wiele… W ten sposób mija spora część dnia, a gdy bus już naprawiony i gotowy do jazdy, dziękujemy naszym wybawcom, wręczając oczywiście pamiątkowe busiki i gadżety od sponsorów.
Lecimy na Kijów – jesteśmy pod wrażeniem dobrego stanu drogi specjalnie wyremontowanej na Euro 2012 i pod jeszcze większym wrażeniem samego miasta. Stolica Ukrainy, nawet widziana jedynie z okien samochodów, jest naprawdę imponująca.
Za Kijowem szukamy noclegu. Pod supermarketem, gdzie zatrzymujemy się na zakupy spotykamy grupkę młodych Ukraińców, którzy akurat wybierają się za miasto, nad jezioro. Słysząc, że jesteśmy z Polski chcą nas ugościć jak najlepiej. Na sklepowym parkingu częstują szampanem z plastikowych kubeczków, zapraszają nad jezioro. Wesoła rozmowa, sporo śmiechu – w końcu wymieniamy się adresami mailowymi i każdy odjeżdża w swoją stronę. Znajdujemy nocleg nad Dnieprem. Cisza. Tylko my i komary. My rozpalamy ognisko i planujemy dalszą trasę a komary powolutku i systematycznie wypijają z nas krew...
logo
fot. Kasia

logo
Kijow, foto. Kasia

logo
fot. Kasia