Małgorzata Kot - koordynatorka Grupy Ponton
Małgorzata Kot - koordynatorka Grupy Ponton

Rząd wydał w zeszłym tygodniu stanowisko wobec poselskiego projektu ustawy o edukacji seksualnej, który zakłada wprowadzenie obowiązkowego przedmiotu „Wiedza o seksualności człowieka” w wymiarze jednej godziny lekcyjnej dla uczniów i uczennic szkół podstawowych, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, przy czym treści programowe musza być dostosowane do poziomu rozwoju dzieci i nastolatków. Projekt nakłada także na kuratorów oświaty obowiązek sprawozdań z realizacji przedmiotu. W stanowisku Rząd wyraża zastrzeżenia dotyczące projektu i przedstawia obraz edukacji seksualnej, jaka jest prowadzona w Polsce – niestety daleki od rzeczywistości - pisze koordynatorka Pontonu Małgorzata Kot.

REKLAMA
Rząd w swoim stanowisku opiniuje projekt (1) negatywnie twierdząc, że program nauczania obecnego przedmiotu Wychowanie do życia w rodzinie zawiera treści dotyczące praw seksualnych, ochrony przed przemocą seksualną, kształtowania relacji wolnych od przemocy, funkcjonowania stereotypów. Co MEN rozumie pod stwierdzeniem, że program zawiera te treści? Publikacje dopuszczone jako materiał dydaktyczny na lekcje WDŻwR mówią tylko o prawach dziecka i nie ma ani słowa o deklaracji praw seksualnych, nie występuje ani jeden podrozdział poruszający problematykę przemocy seksualnej; co więcej publikacje te podtrzymują kulturę gwałtu i ponoszenie winy za gwałt przez osobę która go doświadczyła:
„Ona mnie sprowokowała – mówi osiemnastoletni Paweł. A było tak: Jak zwykle w sobotę poszedł na dyskotekę. Tak – również jak zwykle – poznał dziewczynę. Popijali wino, tańczyli. Zrobiło się duszno. Paweł zaproponował spacer do pobliskiego parku. Śmiali się , rozmawiali, całowali. Co było dalej? Paweł twierdzi, że Magda sama tego chciała. Magda płacze: - On mnie zgwałcił! (…) Co to znaczy prowokowała? Miała minispódniczkę i obcisłą, wydekoltowaną bluzkę? Pozwalała się obejmować, całować? Zalotnie się uśmiechała? W tym miejscu każda dziewczyna może zapytać z niepokojem: - To znaczy, że mam nie nosić, tego, co lubię, w czym dobrze się czuję, bo będę wyglądała prowokująco? Dylemat. Bo z jednej strony – oczywiście, kobieta może się ubierać tak jak chce i nikt nie ma prawa tknąć jej palcem. Doświadczenie życiowe podpowiada jednak, że w określonej sytuacji strój tworzy dwuznaczną sytuację, zachęca do „ataku”. „Określoną sytuacją” może być np. pójście z kolegą do jego znajomych: parę win kupionych w sklepie nocnym i atmosfera się rozluźnia” ("Wędrując ku dorosłości” wyd. Rubikon 2011, red. T. Król)
Program nauczania zawiera owszem treści dotyczące funkcjonowania stereotypów, jednak sformułowane są one tak, aby podtrzymywać stereotypy na temat społecznych i rodzinnych ról kobiet i mężczyzn Podręczniki do WDŻwR zawierają również informacje sprzeczne z obecnym stanem wiedzy naukowej, np. że pigułka „po stosunku” jest pigułką poronną.
MEN ocenia regulacje dotyczące zajęć (możliwość wypisu ucznia/uczennicy z zajęć po pisemnym sprzeciwie rodzica, częściowy podział zajęć na płeć, brak ocen) pozytywnie, gdyż jest to „towarzyszenie uczniowi w czasie drogi od dzieciństwa do dorosłości”. Podstawa programowa definiować ma „cele i treści nauczania, wymagania dotyczące wiedzy i umiejętności jakie powinien posiadać uczeń”. W jaki sposób nauczyciele mają sprawdzać wiedzę uczniów z WDŻwR-u, skoro z przedmiotu tego nie jest wystawiana ocena, a sam przedmiot jest nieobowiązkowy? Uczniowi i uczennicy towarzyszy się w rozwoju własnej seksualności poprzez nieobowiązkowość przedmiotu i uczenie oddzielnie o chłopcach i dziewczętach, którzy mają w założeniu podstawy programowej tworzyć później satysfakcjonujące związki (nie znając nawzajem swojej fizjologii i nie rozumiejąc różnic w przeżywaniu świata czy emocji).
Jakość zajęć według MENu jest zatem zadowalająca, a całkowicie przeoczony jest fakt braku kompetencji wśród nauczycieli/ek prowadzących przedmiot. Stwierdzenie, iż „nauczyciele są odpowiednio przygotowani do przekazywania pełnej i rzetelnej wiedzy” nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości, do czego sam Rząd przyznaje się w sprawozdaniu z wykonania ustawy o planowaniu rodziny – 3722 nauczycieli/ek prowadzących WDŻwR nie posiadało odpowiednich kwalifikacji. Jak wynika również z badań grupy Ponton, zajęcia WDŻwR są często prowadzone przez nauczycieli/ki innych przedmiotów, a przekazywana wiedza obciążona jest stereotypami i przekazywane są kuriozalne informacje, jak np. to ,że prezerwatywa jest wymysłem szatana czy że dziewczyna która uprawia seks przed ślubem jest jak nadgryzione jabłko, którego nikt nie będzie chciał.
Rząd zgłaszając zastrzeżenia do proponowanego projektu zasłania się brakiem akceptacji społecznej dla zgłaszanej inicjatywy oraz licznymi rzekomo protestami na rzecz utrzymania status quo. Polecamy lekturę badania CBOS z 2007r., z którego wynika że 90% społeczeństwa wyraża przekonanie, że przekazywanie wiedzy o życiu seksualnym człowieka w szkole jest potrzebne a 84%, że młodzież powinna mieć zajęcia na których pozna różne metody zapobiegania ciąży. By oddać głos najbardziej zainteresowanym, czyli młodzieży, przypomnieć trzeba wyniki badania Pontonu o edukacji seksualnej w polskich domach, gdzie prawie 98% respondentów –młodych ludzi uznało, że wiedza o seksualności jest ważna. Rokrocznie podczas akcji walentynkowej Pontonu młodzież wyraża swoje oczekiwania dotyczące dostępu do edukacji seksualnej. Warto byłoby wsłuchać się w głos tych, których edukacja seksualna najbardziej dotyczy.
Rząd stwierdza również, że wprowadzenie projektu powodowałoby poważne i obciążające skutki finansowe rzędu 550 mln złotych. Dla porównania w 2012r. suma, jaką wydano na wynagrodzenie dla katechetów/ek na zajęcia służące pogłębianiu wiary w rozumieniu Kościoła rzymskokatolickiego, wynosiła 1,6 mld złotych. Wymieniać koszta innych przedsięwzięć na które Rządowi nie brakuje środków można by długo, wystarczy wspomnieć o ogromnych kosztach jakie generuje leczenie kolejnych osób zakażonych wirusem HIV bądź chorobami przenoszonymi drogą płciową.
Stanowisko Rządu jest jasne. Wydany dokument wyraźnie pokazuje, że Rząd polski nie zamierza zastosować się do zobowiązań międzynarodowych dotyczących edukacji seksualnej, a dobro młodzieży w zakresie ich zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego jest mu obojętne. Częścią rozumnej polityki prorodzinnej powinno być zapewnienie obywatelkom i obywatelom informacji oraz środków do świadomego planowania tego, kiedy i ile będą mieli dzieci. Polskim władzom jednak zależy chyba bardziej na ilości a nie jakości.
(1) projekt Ustawy o edukacji seksualnej dostępny jest tutaj
a ze stanowiskiem Rządu wobec projektu można zapoznać się tutaj