- Przyznaję, że pojawiła się taka myśl, gdy dowiedziałem się, że Magda wskazała mnie na swojego następcę w fundacji Rak’n’Roll. Jestem czterdziestoparoletnim facetem zajmującym się reklamą. I to bez większych doświadczeń zdrowotnych. Cóż ja mam za legitymację, żeby przewodzić fundacji stworzonej po to, by pomagać chorym na raka, w szczególności kobietom…?
No, mnie by to głowy nie przyszło. Ale Magdzie przyszło. Może dlatego, że byliśmy w tym razem od początku. Jeszcze zanim fundacja powstała, a właściwie już od tego momentu, kiedy Bartek opowiedział mi tę niezwykłą historię – o nich obojgu, o jej chorobie i ciąży. Bartek zakończył jakimś takim zdaniem, że Magda teraz pewnie założy jakąś fundację, bo chce coś z tym wszystkim zrobić, bo nie może być tak, że lekarze każą chorym kobietom usuwać dzieci albo przerywać leczenie, a one się godzą, bo nie wiedzą, że można inaczej! I pomyślałem: 1/ no, można się wściec na coś takiego, 2/ co to musi być za człowiek ta Magda (no tak, wtedy jej nawet nie znałem), że po tym wszystkim chce się rzucać z pazurami na krajowy system opieki zdrowotnej?! No i powiedziałem Bartkowi: przekaż proszę Magdzie, że „jakby co”, to ja pomogę, reklama może się przydać…
Za kilka tygodni poznałem tę Niezwykłą Kobietę. Po pierwszej rozmowie wiedziałem, że warto. Nie dość, że zdeterminowana, naprawdę chce to zrobić, to jeszcze z klasą i ujmującym sposobem bycia. Niezwykła mieszanka, jak na kogoś, kto bardzo chce bardzo namieszać!
Kiedy Magda załatwiała formalności, ja (z zespołem!) robiłem swoje. Po dwóch tygodniach mieliśmy nazwę i jasno określony charakter nowej fundacji. Potem ten niezwykły projekt „Kalendarz Gwiazd”… To tam upewniliśmy się, że sprawa jest ważna i większa niż nam (mi?) się wydawało. Fantastyczny zespół do pracy objawił się spod ziemi, Andrzej Świetlik zrobił cudne zdjęcia… No, zrobiło się tak, że chciało się więcej! I robiliśmy ile wlazło.
Magda pracowała jeszcze więcej: warsztaty pięknościowe, modowe, terapeutyczne, program odmiany poczekalni onkologicznych… dziesiątki projektów, o których nawet nie zawsze wiedziałem. Magda zwracała się do mnie, gdy uznała, że potrzebuje oprawy reklamowej. Zawsze dostawała taką pomoc, ale nie wiedziałem, że dla niej to było więcej niż wsparcie reklamowe…
Tego wskazania Magdy palcem nie mogę traktować inaczej, jak prawdziwe wyróżnienie. To nie jest sytuacja „nie chcem, ale muszem”. Jeśli nie chcę, to nie chcę żeby Rak’n’Roll nagle przestał działać w chwili swojego rozkwitu. Jeśli muszę, to muszę prosić Was, wszystkich dobrze życzących Fundacji, o zaufanie i wyrozumiałość. Bardzo chcę żeby Fundacja Rak’n’Roll. Wygraj życie! rozwijała się tak, jak tego Magda by sobie życzyła.
Nie będę w tym na szczęście sam. W składzie Zarządu Fundacji znalazły się także:
Joanna Łojko, którą znam od lat jako świetną menedżerkę, wspaniałą osobę, która przeszła także swoje z chorobą nowotworową (również przy pomocy Magdy),
Monika Dąbrowska, podopieczna Fundacji, bardzo blisko współpracująca z Magdą od dawna, jedna z Boskich Matek (czyta córce na tle gramofonu), matka 4 dzieci, osoba, której nie można nie polubić od pierwszego spotkania, Marta Samborska, asystentka Magdy, szefowa biura, osoba najlepiej znająca bieżące sprawy Fundacji. Zapewne znana większości podopiecznych.
Wiele osób: podopiecznych Fundacji, współpracowników, wolontariuszy, celebrytów od razu zadeklarowało chęć pomocy. Także Bartek Prokopowicz, to ważne.
Czuję się więc dobrze z podjęciem tego wyzwania. Byliśmy z Magdą na tyle dogadani, że chyba nie ma ryzyka skrętu kierunku działania R’n’R tak, jak ona by tego nie chciała.
Pomyślałem: Magda miała różne szalone pomysły. I wszystkie wypalały. Więc dlaczego facet na czele fundacji miałby nie wypalić?
Nazywam się Jacek Maciejewski, od paru dni jestem Prezesem Fundacji Rak’n’Roll. Wygraj życie!