Pruderia (fr. pruderie) – pochodzące z języka francuskiego określenie fałszywej skromności lub przesadnej (często udawanej) wstydliwości. Pruderia najczęściej dotyczy zjawisk naturalnych dla życia.
REKLAMA
Moja granica tak zwanej przyzwoitości była podciągnięta bardzo wysoko. Małe, skromne dziewczę schludnie uczesane, kolanka ściśnięte, rączki na kolankach. Uformowana wg wzorca, pasująca do układanki, dająca się wsadzić w szufladkę.
To działa i owszem, ale w warunkach, gdy prowadzimy sielskie życie w krainie miodem i mlekiem płynącej, a niebiańskie ptaki nam nad głowami świergolą lub gdy bardzo mocno udajemy, że tak właśnie jest. Gorzej, gdy nagle w krainie niebiańskiego spokoju i wiecznej szczęśliwości wybucha wojna. W mojej wybuchła.
To działa i owszem, ale w warunkach, gdy prowadzimy sielskie życie w krainie miodem i mlekiem płynącej, a niebiańskie ptaki nam nad głowami świergolą lub gdy bardzo mocno udajemy, że tak właśnie jest. Gorzej, gdy nagle w krainie niebiańskiego spokoju i wiecznej szczęśliwości wybucha wojna. W mojej wybuchła.
W 2004r. zdiagnozowano u mnie raka jelita grubego. To jedno zdanie zamyka w sobie cały szereg moich walk wewnętrznych, łez, blokad, starć samej ze sobą i moją wpojoną pruderią. Bo żeby do tej diagnozy mogło dojść, musiałam się nieźle ze sobą nawojować.
Pamiętam ciasny korytarz w przychodni na Gocławiu, gdzie siedząc grzecznie w kolejce do lekarza, robiłam sobie na burej ścianie projekcje nadchodzącej wizyty. Układałam scenariusze, dialogi, wyprzedzałam tok myśli i zdarzeń. No bo jak lepiej powiedzieć kupa czy kał? Dupa czy pupa czy może jelita? Bardziej profesjonalnie będzie bąki czy gazy? Jest na to jakieś określenie, od którego nie dostanę pąsów na twarzy i nie zapadnę się pod podłogę tej obdrapanej przychodni?
Lekarkę wybrałam sobie specjalną. Młodą, mądrą kobietę, żeby tak po babsku, po koleżeńsku pogadać. Cholera jasna mogłam mieć coś z sercem na przykład! Byłoby romantycznie i bardziej epicko (tak mówi moja córka Ania, epicko znaczy prawie to samo co cool).
Lekarka nie była poruszona moim wyznaniem. Kilkoma medycznymi określeniami opisała moją przypadłość i dała skierowanie do specjalisty. Nie taki wilk straszny jak go sobie namalowałam.
Są tematy, które trudno jest przełamać. Wiem, że to niełatwe, bo sama musiałam to zrobić. Ja, nieżyciowa estetka, musiałam potrząsnąć sobą i stawić czoła samej sobie. Nikt sie jakoś nie śmiał. Nikt nie dziwił. Diagnoza sprowadziła mnie na ziemię już na zawsze.
Umieralność na choroby nowotworowe w Polsce jest nadal bardzo wysoka. Diagnozy są zbyt późne, my zbyt wstydliwi, może zbyt pruderyjni? Gdy w Polsce zaczęły się kampanie zachęcające kobiety do samobadania piersi większość naszego społeczeństwa była oburzona. No bo jak to? Dotykać się? Same? Pruderia rządzi!
Dziś złamaliśmy złe steretypy i samobadanie kobiet w połączeniu z regularnym badaniem mammograficznym i usg jest normą. Cytologia jest tak samo naturalna jak tankowanie paliwa do samochodu. Czas wziąć się za mężczyzn! Rak prostaty jest wykrywany zbyt późno. A badania profilaktyczne są takie proste! Gdyby nie ta męska pruderia...
Nowa kampania Fundacji Rak`n`Roll już w samej nazwie jest małym konspektem, planem działania "Gadaj - Badaj", proste wskazówki dla każdego faceta. Powiedz, zbadaj się, i... czekaj na happy end. Tego wszystkim życzę. A tym, którym wydarzy się jednak wojna powiem: Rak to nie wyrok! Rak to wyzwanie! Na wojnę! Bo kto nadaje się do tego lepiej niż wy-mężczyźni?
Pruderii nie polecam, to przeżytek. Zalecam dystans , rozwagę i dużo poczucia humoru :)
Monika Dąbrowska
