Dyskusja wokół zabiegu usunięcia zdrowych piersi jakiemu poddała się Angelina Jolie jeszcze pewnie przez chwilę będzie się toczyć. Oczywiście długo o tym można dyskutować … o decyzji, o tym czy musiała, o tym czy była to operacja medyczna, czy plastyczna, można krytykować, kontestować, sprawdzać zasadność decyzji, płakać nawet za piersiami Angeliny… można krytykować. Całe szczęście, każdy ma prawo robić co chce, ma prawo do podejmowania decyzji zgodnej z własnym sumieniem i własnymi poglądami. Jak w piosence kultowego punkowego zespołu "masz prawo mieć prawo", a ludzie... no cóż i tak zawszę będą gadać.
Coś o tym wiem. Jakieś 7 lat temu pewna odważna dziewczyna zdecydowała się urodzić dziecko, pomimo tego, że niemal wszyscy mówili jej, że to nie jest dobra decyzja. Ta dziewczyna na szczęście była niezwykle uparta. Udało jej się nie tylko urodzić zdrowego chłopca, ale też udało się wykrzyczeć całemu światu, że jest to możliwe i że każdy ma prawo dokonać wyboru, i że każda nawet najbardziej beznadziejna sytuacja zawsze ma jakąś opcję awaryjną. To dzięki tej upartej dziewczynie powstała fundacja, która odważyła się zbierać na cycki i pomagała między innymi kobietom, które piersi już nie mają, a bardzo by chciały jakieś mieć.
Nie wiem, czy to, że Angelina usunęła piersi to dobry kierunek w walce z rakiem, nie wiem czy jej nowe piersi są teraz piękniejsze … dla mnie jest supermenką i kropka. To co zrobiła jest mniej ważne od tego, że to powiedziała. Jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie, z atrybutami o jakich marzy każda kobieta, informuje cały świat, że właśnie usunęła jeden ze swoich najważniejszych atrybutów – piękny, zdrowy biust.
Wiem czym jest biust dla kobiety. Najwięcej kompleksów mamy przecież na jego punkcie, zawsze jest albo za mały, albo za duży, albo coś tam z nim nie tak…
I mimo tego, iż nie wiem jak to jest nie mieć piersi, doskonale pamiętam jak poruszyło mnie kiedy opowiadała o tym Magda, w wywiadzie dla Wysokich Obcasów: „Każda kobieta w ciąży myśli, że będzie jej się zbierał pokarm w piersiach, a nie, że tych piersi nie będzie miała...” . To dlatego powstał chociażby nasz projekt „Nie po to kupiłam sukienkę żeby umrzeć …” z Moniką Jaruzelską, który miał kobietom bez piersi pomóc odzyskać dobre samopoczucie.
Dla mnie to co zrobiła Angelina ma przede wszystkim znaczenie dla tych wszystkich kobiet, które utraciły piersi, albo dla tych, które czeka mastektomia. Wierzę, że teraz może będzie im odrobinę łatwiej rozstać się z piersiami, jeśli takie radykalne operacje trzeba będzie dokonać. Skoro bowiem najpiękniejsza kobieta świata może żyć bez własnych piersi i nadal być piękną, to dlaczego inne kobiety miałyby przestać czuć się nadal kobieco i pięknie?
Angelina z pewnością dokonała przełomu. Nam miłe Pani pozostaje przykuwać więcej wagi do własnych piersi, badać się regularnie, sprawdzać z uporem maniaka wszelkie guzki, robić mammografie, badania na obecność mutacji genu BRCA1 lub BRCA2, a jeśli nie ma innego wyjścia poddać się mastektomii.