
Wczoraj zmarł reżyser teatralny Henryk Baranowski
REKLAMA
Poznaliśmy się kilka lat temu przy okazji pracy nad moją książką. W latach 80-tych tworzył w Berlinie Zachodnim. Ja szukałam śladów twórczości Małgosi Starowieyskiej z tego okresu.
Wiedziałam, że był chory i że choroba co jakiś czas do niego wracała. Słynął z tego, że za cholerę jej się nie dawał.
Kiedy dowiedział się, że choruję zadzwonił do mnie z kilkoma radami.
W marcu zadzwonił do mnie ze szpitala. Odwiedziłam go kilka dni później z Zosią de Ines i Stefanem Okołowiczem w jego domu w Brwinowie. Rozmawialiśmy przez kilka godzin. O wszystkim co ważne - sztuce, polityce, diecie.
Henryk się nie poddawał, powiedział, że jeszcze wszystkim pokaże. I wiem, że po kilku dniach wstał z łóżka i zaczął chodzić na spacery.
Kiedy zostałam prezeską Fundacji Rak'n'Roll zadzwonił, by powiedzieć mi kilka ważnych i ciepłych słów.
Wyszarpnął chorobie kilkanaście lat życia.
Miał hardkorową wolę życia...
I taki, hardkorowy, pozostanie w mojej pamięci.
Wiedziałam, że był chory i że choroba co jakiś czas do niego wracała. Słynął z tego, że za cholerę jej się nie dawał.
Kiedy dowiedział się, że choruję zadzwonił do mnie z kilkoma radami.
W marcu zadzwonił do mnie ze szpitala. Odwiedziłam go kilka dni później z Zosią de Ines i Stefanem Okołowiczem w jego domu w Brwinowie. Rozmawialiśmy przez kilka godzin. O wszystkim co ważne - sztuce, polityce, diecie.
Henryk się nie poddawał, powiedział, że jeszcze wszystkim pokaże. I wiem, że po kilku dniach wstał z łóżka i zaczął chodzić na spacery.
Kiedy zostałam prezeską Fundacji Rak'n'Roll zadzwonił, by powiedzieć mi kilka ważnych i ciepłych słów.
Wyszarpnął chorobie kilkanaście lat życia.
Miał hardkorową wolę życia...
I taki, hardkorowy, pozostanie w mojej pamięci.
Kapsyda Kobro
