Lider tego zespołu ma nieprzeciętny talent do pisania przebojowych piosenek i umiejętność przyciągania uwagi widzów na koncertach. To może być klucz do tego, żeby o zespole było głośno także poza ojczyzną jego członków.
REKLAMA
W połowie listopada w Izraelu odbyła się kolejna edycja showcase'owego festiwalu, na którym prezentują się młode zespoły z tego kraju. W swojej ojczyźnie są już dobre znane, ale jako że ich ojczyzna jest bardzo niewielka, a rynek muzyczny - minimalny, szukają możliwości zaistnienia i znalezienia publiczności w innych częściach świata.
Na festiwalu szybko potwierdziło się coś, o czym wiadomo było już od dawna wszystkim przyglądającym się wydarzeniom na tamtejszej scenie: że zespoły z Izraela reprezentują naprawdę wysoki poziom, z powodzeniem nawiązują do tego, co dziś modne na zachodniej scenie muzycznej.
Oto jeden z wielu przykładów, zespół Cut Out Club, nowa formacja, która kilkanaście miesięcy temu z przytupem wkroczyła na scenę muzyczną najbardziej liberalnego i europejskiego z izraelskich miast, Tel Avivu. Stworzyli ją muzycy z doświadczeniem zdobywanym w innych zespołach, co sprawiło, że grupa bardzo szybko dorobiła się materiału, z którym mogła zacząć koncertować zarówno w swojej ojczyźnie, jak i poza nią.
Założycielem zespołu jest Nitzan Horesh, gitarzysta, wokalista i kompozytor, który ma już za sobą jeden moment lokalnej sławy: jego poprzedni zespół, Electra, cieszył się sporą popularnością na lokalnej scenie. Z nowym zespołem artysta mierzy znacznie wyżej. I ma spore szanse osiągnąć sukces.
W składzie zespołu znalazło się aż osiem osób: oprócz rozbudowanej konfiguracji instrumentalistów, Cut Out Club pochwalić się może także damskim chórkiem - niewielkim, ale mającym istotne znaczenie dla brzmienia grupy i idealnie uzupełniającym partie wokalne samego Horesha.
Zespół porusza się w dość jasno określonych granicach stylistycznych: jego muzyka to dynamiczne pop-rockowe granie bardzo wyraźnie osadzone w brzmieniu rodem wprost z lat 70-tych. Ale nawet nie w brzmieniu rzecz, raczej w tym, jak bardzo chwytliwe są piosenki zespołu. W zestawie, który trafił na debiutancką płytę grupy w zasadzie nie ma wypełniaczy, każdy utwór ma potężny potencjał przebojowy. Melodie, refreny, na długo zapadające w pamięć fragmenty - Horesh ma bez dwóch zdań nieprzeciętny talent pisania piosenek, które się wyróżniają i wpadają w ucho. Na dodatek jest nader udanym frontmanem: na scenie prezentuje ogromną energię, z miejsca przyciągając uwagę widzów.
Debiutancka płyta grupy ukazała się dość niedawno i z miejsca zwróciła uwagę izraelskiego środowiska muzycznego - przyczyniły się do tego także z pewnością spektakularne koncerty, których zespół gra coraz więcej. Muzycy próbują też dość intensywnie zainteresować swoją twórczością publiczność poza granicami swej ojczyzny - ich płyta dystrybuowana jest w Europie, grają coraz więcej koncertów, pojawiają się na festiwalach. Powoli zaczyna się o tym zespole robić coraz głośniej. I dobrze, bo z pewnością jest tego wart.
Na festiwalu szybko potwierdziło się coś, o czym wiadomo było już od dawna wszystkim przyglądającym się wydarzeniom na tamtejszej scenie: że zespoły z Izraela reprezentują naprawdę wysoki poziom, z powodzeniem nawiązują do tego, co dziś modne na zachodniej scenie muzycznej.
Oto jeden z wielu przykładów, zespół Cut Out Club, nowa formacja, która kilkanaście miesięcy temu z przytupem wkroczyła na scenę muzyczną najbardziej liberalnego i europejskiego z izraelskich miast, Tel Avivu. Stworzyli ją muzycy z doświadczeniem zdobywanym w innych zespołach, co sprawiło, że grupa bardzo szybko dorobiła się materiału, z którym mogła zacząć koncertować zarówno w swojej ojczyźnie, jak i poza nią.
Założycielem zespołu jest Nitzan Horesh, gitarzysta, wokalista i kompozytor, który ma już za sobą jeden moment lokalnej sławy: jego poprzedni zespół, Electra, cieszył się sporą popularnością na lokalnej scenie. Z nowym zespołem artysta mierzy znacznie wyżej. I ma spore szanse osiągnąć sukces.
W składzie zespołu znalazło się aż osiem osób: oprócz rozbudowanej konfiguracji instrumentalistów, Cut Out Club pochwalić się może także damskim chórkiem - niewielkim, ale mającym istotne znaczenie dla brzmienia grupy i idealnie uzupełniającym partie wokalne samego Horesha.
Zespół porusza się w dość jasno określonych granicach stylistycznych: jego muzyka to dynamiczne pop-rockowe granie bardzo wyraźnie osadzone w brzmieniu rodem wprost z lat 70-tych. Ale nawet nie w brzmieniu rzecz, raczej w tym, jak bardzo chwytliwe są piosenki zespołu. W zestawie, który trafił na debiutancką płytę grupy w zasadzie nie ma wypełniaczy, każdy utwór ma potężny potencjał przebojowy. Melodie, refreny, na długo zapadające w pamięć fragmenty - Horesh ma bez dwóch zdań nieprzeciętny talent pisania piosenek, które się wyróżniają i wpadają w ucho. Na dodatek jest nader udanym frontmanem: na scenie prezentuje ogromną energię, z miejsca przyciągając uwagę widzów.
Debiutancka płyta grupy ukazała się dość niedawno i z miejsca zwróciła uwagę izraelskiego środowiska muzycznego - przyczyniły się do tego także z pewnością spektakularne koncerty, których zespół gra coraz więcej. Muzycy próbują też dość intensywnie zainteresować swoją twórczością publiczność poza granicami swej ojczyzny - ich płyta dystrybuowana jest w Europie, grają coraz więcej koncertów, pojawiają się na festiwalach. Powoli zaczyna się o tym zespole robić coraz głośniej. I dobrze, bo z pewnością jest tego wart.
