Szeptunka mieszka w śródmieściu. Osiemnaście metrów kwadratowych na czwartym piętrze przedwojennej kamienicy. Mieszkanie uzyskane ze środków pomocy dla repatriantów. Mały pokój ze ścianami obrośniętymi książkami i krzesło z żółtą poduszką. Na żółtej poduszce siadasz, jeśli prosisz o modlitwę. Poznałem ją dwa lata temu, bardzo mi zależało żeby zgodziła się na nagranie. Nie zgodziła się. Ale zaproponowała, że może się nade mną pomodlić. Usiadłem więc na żółtej poduszce. Opowiedziała mi też swoją historię.

REKLAMA
Urodziła się na południe od Jakucka. Na granicy wiecznej zmarzliny. Urodziła się w łagrze. Była córką polskich zesłańców. Jednych z tych szczęściarzy, którym sowieci oszczędzili kuli w głowę. Życie w takim miejscu jak Jakuck jest dość schematyczne, wiadomo, że zimą będzie zimno a latem będzie gorąco. Rekord temperatury letniej 38 stopnia w skali Celsjusza, rekord zimowy 64 stopni w tej samej skali z tą oczywiście różnicą, że poniżej zera. Dlatego najpopularniejszymi sposobami spędzania wolnego czasu w Jakucku było rąbanie drzewa i kucie lodu. Drzewo było rąbane żeby przeżyć zimę, lód kuty, aby dożyć lata. Szeptunka miała spędzić resztę życia rozsmarowana pomiędzy lodem a drewnem, ale gdy miała dwa lata zmarł Stalin a Jakuci znaleźli szamana. To zmieniło wszystko.
Jakuci mieli duży problem ze Stalinem. Stalin uprawiał czarną magię, wzbudzało to ich niepokój. Kiedy tłumaczono Jakutom, że to niemożliwe aby Iosif Wissarionowicz parał się okultyzmem ponieważ od lat z powodzeniem uprawia komunizm Jakuci wzruszali ramionami i odpowiadali że właśnie o tym mówią. Terminologia jest nieistotna, terminologia to doprawdy najmniejszy problem. Przynajmniej jeżeli chodzi o Stalina. A prawda była taka, że Stalin jak każdy mag, mag zły, mag zawistny słabo znosił konkurencję. Dlatego kiedy dowiadywał się o jakimś Jakuckim szamanie wysyłał do niego delegację funkcjonariuszy NKWD. Ci sumienni i oddani sprawie ludzie robili wiele, aby spotkać się z szamanem jak najszybciej. Potrafili znieść przy tym wszelkie niewygody, takie jak wysokie temperatury latem i niskie zimą. Kiedy w końcu funkcjonariusze NKWD spotykali szamana, przestrzeliwali mu czaszkę i wracali na Łubiankę. Frustrowało to Jakutów. W tamtych stronach szalenie trudno żyć bez szamana, który jak wiadomo nie tylko leczy choroby, przepowiada pogodę, czy składa ofiary na pomyślność plemienia, ale przede wszystkim komunikuje się z duchami zmarłych. A kim byśmy byli gdybyśmy nie wiedzieli co myślą i czego oczekują od nas zmarli? Dlatego szaman jest niezbędny. Oczywiście jego śmierć to nie koniec świata. Śmierć dotyczy tylko ciała a esencją, istotą człowieka jest duch. A ducha szalenie trudno jest zabić. Być może, dlatego że duchy nie posiadają czaszek, a jeżeli posiadają to jedynie w sensie metaforycznym, a metaforę trudno przestrzelić. Nawet jeżeli użyjemy Makarowa kaliber 9 mm. Z tego też powodu mordowanie szamanów przez delegację funkcjonariuszy NKWD było dla miejscowych klanów problemem bardziej technicznym. Należało tylko dowiedzieć się gdzie, lub bardziej, w kogo wnikną duch.
I stało się tak, że któregoś dnia do izby zajmowanej przez matkę szeptunki zawitali wysłannicy jednego z miejscowych klanów. Przybyli wyjaśnili, że z wyliczeń, których precyzja nie pozostawia marginesu na najmniejsze wątpliwości, wynika że dziecko siedzące koło okna jest w istocie ich szamanem, który spotkał się z funkcjonariuszami NKWD mniej więcej trzy lata temu. W związku z tym wnioskują o wydanie wskazanego dziecka, bo powiedzmy sobie szczerze dziecko to jest tylko dzieckiem z pozoru, istotnie jest istotą o wiele starszą niż może sobie przeciętny człowiek w stanie wyobrazić nie tracąc przy tym rozumu.
Matka szeptunki miała tę typową dla kobiet przypadłość, że z największym trudem wyobrażała sobie przekazanie swojego dziecka w ręce osób, które widzi po raz pierwszy i którzy, jeżeli przyłożyć do nich miarę cywilizowanego, człowieka wydają się szaleni. Trudno jej było sobie to wszystko wyobrazić nawet przy założeniu, że jej dwuletnia córeczka ma w istocie około jedenastu tysięcy lat i pamięta jak w tajdze trzeba się było oganiać od mamutów. Dlatego podała Jakutom herbatę i rozpoczęła negocjację. W ich efekcie miejscowi zgodzili się, aby jeszcze przez jakiś czas przebywała z dzieckiem, które tak na marginesie jest jej dzieckiem tylko tak mniej więcej w pięćdziesięciu procentach. Ale zastrzegli, że nie będą czekali w nieskończoność i że będą mieli na nie oko. I wtedy zmarł Stalin. Jakuccy szamani do dziś zarzekają się, że nie mają z tym nic wspólnego. W każdym razie po śmierci ojca narodu ogłoszono amnestię dzięki której matka szeptunki mogła przeleźć w nocy przez okno zajmowanej przez siebie izby z dzieckiem pod pachą i rozglądając trwożnie dookoła potruchtać w stronę dworca kolejowego. W ręce ściskała urzędowy blankiet pozwalający opuścić Jakuck. Do polski dotarły czterdzieści dwa lata później.
Od czasu kiedy siedziałem na żółtej poduszce i słuchałem tej historii nie miałem z Szeptunką żadnego kontaktu. Aż do zeszłego tygodnia. Zadzwoniła, żeby powiedzieć, że wie o moim wyjeździe i że jej zdaniem, potrzebuję ochrony. Skafandra, tak to ujęła. Nie mam pojęcia skąd dowiedziała się, że zamierzam wyruszyć w głąb Rosji, nie mam pojęcia skąd wiedziała, że chcę spotkać szamanów. Wiem jednak na tyle dużo by zdawać sobie sprawę, że jeżeli szeptunka pragnie ofiarować modlitwę to nierozsądnie jest odmawiać.
Spotkaliśmy się w parku na Mokotowie. Kupiłem dwie wody mineralne. Było bardzo gorąco i duszno. Siedliśmy pod drzewem. Kiedy zaczęła szeptać, przypatrywałem się mijającym nas ludziom. Ciekawiło mnie czy ktoś zorientuje się, że tuż obok dzieje się coś odmiennego, dziwnego, niecodziennego. Nikt jednak nie zwracał na nas uwagi. Może dlatego, że większość z przechodniów oglądało trzymane w rękach sześciany. Te sześciany to bardzo użyteczne i sprytne urządzenia. Dzięki nim można się dowiedzieć jaka będzie pogoda, ustalić aktualny kurs walut, obejrzeć film, można też skomunikować się z człowiekiem znajdującym się na drugim krańcu planety. Niestety te sprytne urządzenia nie pozwalają dostrzec starszej siedzącej pod drzewem kobiety, którą właśnie mijasz. Kobieta szepcze modlitwę i być może jest ostatnią osobą na świecie, która jeszcze ją zna.
logo
Kiedy już dostałem swoją ochronę, swój skafander i wszystko zostało powiedziane zostałem jakiś czas na ławce pod drzewem. Patrzyłem za oddalającą się Szeptunką. Odkąd ją poznałem nurtuje mnie jedna myśl. Co jeśli Jakuci mieli rację? Duch szamana, duch, którego żywiołem jest bezkres syberyjskiego interioru, tkwiący w osiemnastu metrach kwadratowych na czwartym piętrze przedwojennej kamienicy w śródmieściu.