Po tym jak Leszek Miller- który jak wiadomo nigdy nie kończy- ponownie stanął na czele SLD, partia staje na nogi. Stanęła już na tyle mocno, że jej program staje się nie tyle zauważalny, co w końcu postrzegany jako realna alternatywa. Zakończony Kongres Lewicy, organizowany przez Sojusz, potwierdził, że partia staje się poważną socjaldemokracją.
Kocham czytać. Lubię pisać. Moje serce bije po lewej stronie. I co ciekawe, od urodzenia. https://twitter.com/PrzemekPrekiel
Starcie Palikot-Miller wygrał już dawno ten drugi, na lewicowość oczywiście, bo w happeningu jest niedościgniony. Były jeszcze co do tego wątpliwości, kiedy u boku lidera partii swojego imienia pojawiał się Piotr Ikonowicz, który firmował posła z Biłgoraja jako nawróconego socjalistę. Byłego lidera PPS już nie ma, zastąpił go poseł Łukasz Gibała ze swoimi neoliberalnymi poglądami. Nie trzeba być specjalnie bystrym, aby nie dostrzec, że program Sojuszu jest najbardziej lewicowy w polskim Sejmie. Problem z SLD polegał jednak zawsze na tym, iż partia ta co innego robiła będąc w opozycji, co innego będąc u władzy. Blichtr neoliberalizmu już jednak minął. Pozostali nieliczni, którzy wierzą w ten antyhumanitarny paradygmat, gdzie każdy ma być sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Trzeba być zupełnie oderwanym od rzeczywistości, aby tego nie zauważyć. Chyba, że ten ktoś to Leszek Balcerowicz.
Inną przeciwwagą dla Sojuszu, ma być koncepcja Europy Plus, tworzonej przez wybitnych działaczy, doświadczonych rewolucjonistów- Marek Siwiec, znany reporter ślubny, Aleksander „Goleń”Kwaśniewski oraz były obrońca krzyża, Janusz Palikot. Do tej świętej trójcy dołączył jeszcze jeden- obok Marka Siwca- polityk, który bez wsparcia byłego prezydenta, słabo sobie radzi na powierzchni- Ryszard Kalisz, zwany pieszczotliwie jako najcięższy skarb na lewicy. On z kolei powołał do życia stowarzyszenie o uroczej nazwie „Dom Wszystkich-Polska”. Jak na razie jednak chata wuja Rysia nie odnotowała znaczących sukcesów metrażowych. Szalę goryczy jednak przelała deklaracja byłego prezydenta, który w Czerskim wywiadzie stwierdził- „ Po stronie sukcesów Tuska jest wydłużenie wieku emerytalnego i likwidacja emerytur pomostowych". To by się zgadzało, gdyż posłowie RP głosowali za wydłużeniem zapieprzu Polaków. Oceniając dokonania Donalda Tuska, stwierdził- „Jeszcze nie został socjaldemokratą, a już niestety przestał być liberałem". Nie dziwię się wobec tego, że zabrakło byłego prezydenta na Kongresie. Niedziela to przecież kawior, morze, Jola i Kulczyk. Co ciekawe, do Europy Plus dołączyły ostatnio Polska Partia Pracy oraz Stronnictwo Demokratyczne. Ziętek i Piskorski w jednej drużynie! No cud! Widocznie były prezydent potrafi rozmiękczyć wszystkich.
Sojusz emanuje obecnie progresywnym językiem. I słusznie, gdyż w kryzysie- ale nie tylko- nie da się zbudować silnej socjaldemokratycznej partii na artykułowaniu wyłącznie światopoglądowych postulatów. Pierwsze punkty programowe, zaprezentowane na Kongresie Lewicy to kwintesencja socjaldemokratycznej polityki społecznej. Należy docenić to tym bardziej, że Polska nadal jest neoliberalnym skansenem, gdzie jakakolwiek próba wyjścia poza ten dogmat, natrafia na skuteczny mur. Godne to i sprawiedliwe i dla wszystkich zbawienne. Najlepszym jednak politycznym „sprawdzam” dla Leszka Millera i samego SLD, będzie moment, kiedy Sojusz będzie miał realny wpływ na losy państwa. Dowiemy się wówczas, ile warte były hasła i obietnice polityków, którzy zabiegają o socjalny elektorat.