Złośliwej satysfakcja z jaką Warszawa przygląda się tytanicznym wysiłkom Angeli Merkel brak nie tylko głębszej refleksji ale również odrobiny politycznego rozsądku. Na naszych oczach kona wprawdzie polityk imperialny ale posługujący się czułymi kleszczami mamony zamiast znacznie mniej finezyjnych narzędzi które manifestuje w swym arsenale nabierająca siły Alternatywa dla Niemiec. Formacja która w sposób całkowicie otwarty rewaloryzuje hitlerowskie Niemcy zyskuje sympatię nie tylko brunatnej węgierskiej polityki ale trafia w narracyjne gusta Prawa i Sprawiedliwości. Co jednak znacznie bardziej szokujące, AfD popiera również znaczna część Polaków na trwałe zakotwiczonych w bundes republice szczególnie w jej landach wschodnich! Powyższa sympatia ma proste uzasadnienie: migranci również przez nich traktowani są jako tańsza konkurencja i niepotrzebne obciążenie dla niemieckiej gospodarki. Problem leży jednak gdzie indziej: mówiący ze wschodnim akcentem niebieskoocy blondyni dla luminarzy AfD są dokładnie tak samo obcy jak hebanowi przybysze z Senegalu. Dla tych którzy odebrali bismarckowskie wychowanie ci pierwsi są groźni nawet bardziej.
Niemiecki skręt w prawo ma swoje głębokie uzasadnienie nie mniej czytelne niż to które przesądziło o takim a nie innym rezultacie wyborczym w Polsce w 2015 roku. Kraj który od dziesięcioleci występuje w roli wzorca rogu obfitości od co najmniej dwu ostatnich dekad zamienił się w mekkę emigrantów. Ważnych przyczyn jest tu co najmniej kilka ale najważniejsze są skutki: Hartz IV czyli niemiecki zasiłek dla bezrobotnych w 2016 roku pobierało 14,5 mln osób czyli znacznie więcej niż wynikało by z oficjalnej skali bezrobocia. Różnica to nic więcej jak peklowanie statystyk które prezentują wyłącznie przewlekle bezrobotnych skutecznie pomijając tych wszystkich którym pomoc społeczna udzielana jest przez kilka miesięcy w roku. Wie o tym doskonale AfD które na dodatek bazuje na utrzymujących się w landach wschodnich poczuciu wykluczenia. Tamtejszy elektorat skrajnej prawicy to nie tylko emeryci ale również czterdziestolatkowie których zjednoczenie zastało z dyplomami NRDowskich uczelni których nie zdołali nostryfikować. Warto pamiętać, że w morzu niemal dosłownie skolonizowanych Ossis pływa największa dawka „Polacken” i to oni właśnie ze swym niebezpiecznie przypominającym jidysz językiem symbolizują migrację.
Jakie to wszystko ma znaczenie? Dla przyszłości Polski zasadnicze. Nabierająca sił skrajna prawica z rozkoszą wpisze się w nurt rewizjonizmu który nieodpowiedzialnie wznieciła Polska. O ile dla obecnego układu politycznego roszczenia płynące z Warszawy to rodzaj folkloru i przedmiot grzecznych politycznych odpowiedzi dla brunatnych następców będzie to pretekst do wrzaskliwych ataków w obronie Niemców i Niemiec. Co więcej roszczeniowość środowisk Eriki Steinbach wstydliwie skrywana przez niemal dwa dziesięciolecia znajdzie gorliwych kustoszy w osobach luminarzy nowej niemieckiej polityki. Niemożliwe? A niby czemu? Z tych samych powodów PIS sięgnął do marginalizowanych wcześniej żołnierzy wyklętych czcząc ich solidarnie mimo przepaści dzielących np. Zaporę i Żubryda. Niemieckie media przypomną sobie wtedy również o mordach i gwałtach w wykonaniu zwycięskiej armii czerwonej a ten nurt nad Wisłą może również się spodobać sugerując wspólnotę doświadczeń.
Może się również okazać, iż powtórzą się emocje z końcówki lat 30tych kiedy to nazistowski Berlin namiętnie kokietował Warszawę z zamiarem wzmocnienia sił atakujących Rosję. W latach 1933 1938 polityka niemiecka zrobiła wiele aby zaskarbić sobie przychylność Polski ponieważ ta wpisywała się w jej strategiczne cele. Umacniająca się prawica musi powrócić do tej logiki bazując na założeniu, że antyrosyjskie polskie władze muszą a przynajmniej powinny zachowywać się przyjaźnie. Ale na razie AfD to silna ale tylko opozycja przypominająca NSDAP po wyborach w marcu 1930 roku. Co ciekawe przypominająca ową partię również wewnętrzne. AfD jak ochoczo donoszą media to parta wzajemnie skłóconych frakcji która na ostatnich wyborach nie zdołała wyłonić silnego przewodniczącego. Podobne przyczyny zapewniały przywództwo Hitlerowi który umiejętnie rozgrywał antagonizmy wewnętrzne. Jeśli prawicowe sentymenty się utrzymają, uwagę na AfD zwrócą niemieckie pieniądze. A wtedy okazać się może, że nadejdzie era silnego przywództwa i parta podobnie jak NSDAP w 1933 roku zdoła zaprowadzić własne rządy. Może to być rok 2021 czyli środek drugiej, samowładnej kadencji PIS. Jeśli mniej więcej wtedy Jarosław Kaczyński osieroci swoją formację a o przyszłość Polski będzie dbać triumwirat Duda, Błaszczak, Ziobro rozlegnie się prawdziwy chichot historii.
Ale to wszystko spekulacje i być może fala sympatii prawicy niebawem opadnie. Być może. Ale coraz bardziej modne „bio Deutsch” jakoś na to nie wskazuje. Owo zgrabne określenie które elegancko odcina się od solidnego dorobku III Rzeszy nie jest jednak niczym innym niż nowym kryterium segregacji rasowej. Zgodnie z nim, za „prawdziwego Niemca” można uznawać jedynie osobę która posiada wyłącznie aryjskich przodków w ustawach norymberskich określaną jako ……
Deutschblutiger czyli Niemiec pełnej krwi. W Polsce mało kto zdaje sobie sprawię iż w Niemczech anno domini 2017 samotna bezrobotna kobieta z dwójką dzieci może liczyć maksymalnie na 1000 EUR w Polsce nieco ponad połowę twej kwoty. Jeszcze dziesięć lat temu taki stosunek był zupełnie inny i zamiast obecnego 1:2 wynosił 1:8. Paradoksalnie trudno o lepszy przykład zubożenia Niemców których socjal jest nadal atrakcyjny dla mieszkańców Aleppo ale już na pewno nie dla mieszkańców Katowic. Wszystko zmieniło by się za jednym prostym posunięciem: gdyby do poboru świadczeń uprawnieni byli wyłącznie…… „bio Deutsch”! Niemożliwe? Na ograniczaniu podobnych wypłat oparto mechanizm marketingowy Brexitu.
Brunatne Niemcy to dla Polski murowane kłopoty. AfD w landach wschodnich intensywnie wspiera NPD. Każdy kto uważa, że to formacja wyłącznie antyislamska powinien przyjrzeć się jej wyborczym plakatom
dzięki którym AfD wygrała z CDU we …… własnym okręgu Kanclerz Merkel! Czasy kolonizacji ekonomicznej odchodzą powoli do przeszłości. Jeśli Niemcy ponownie postawią na nacjonalizm będą potrzebowali wyraźnych wrogów a tu Polska zawsze będzie dogodniejsza od Rosji której jak doskonale wiadomo w Berlinie nigdy nie należy lekceważyć.
Środowiska prawicowe w Niemczech coraz silniej opierają się na kościele który u naszego zachodniego sąsiada od lat jest w głębokim odwrocie. Ów mariaż tu i ówdzie dał piękne wyborcze efekty a odbudowa wiary spotkała by się z ciepłym przyjęcie w Stolicy Piotrowej od dziesięcioleci zatroskanej laicyzacją Niemiec. Wiceszef AfD Alexander Gauland ochoczo demonstruje sympatie prorosyjskie i uznanie dla katolicyzmu Polaków przedstawiając się jako praktykujący katolik. No cóż, Otto von Bismarck zwykł powtarzać: „My, Niemcy, boimy się tylko Boga, który pozwala nam miłować i pielęgnować pokój”