Wprawdzie wiadomo nie od dzisiaj, że czytelnictwo nie jest najmocniejszą stroną naszej polityki niemniej na rynku księgarskim pojawiło się kilka pozycji, których lektura mogłaby wiele wyjaśnić szermierzom polskiego bytu państwowego. „Historię Imperium Osmańskiego i Republiki Tureckiej” warto by czytać jednocześnie z „Churchill, Hitler i niepotrzebna wojna” przy czym szczególnie cenna okazać by się mogła właśnie ta druga pozycja. Mniejsza o to jak bardzo poglądy Buchanana godzą w „polski interes narodowy”. Znacznie bardziej istotne jest to, jak bardzo przedmiotowo traktuje interesy tych którym w obu wojnach światowych nie było dane rozdawać kart.
Zaduma nad historycznym prądem staje się coraz bardziej na miejscu wszak dokładnie 100 lat temu kształtowały się politycznie wszystkie przesłanki do późniejszej wojny. Wojny, do której stawała Europa niekoniecznie mniej „zjednoczona” czy nowoczesna niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Pewna analogia pomiędzy konfliktem interesów politycznych ówczesnych skoligaconych europejskich władców, a pryncypiami globalizującego się przemysłu powinna dawać nam dzisiaj do myślenia. Jednakowoż nie daje, a życie polityczne i gospodarcze przeżera jałowa debata na temat naszego miejsca w Europie i związanych z nim korzyści. Tymczasem jeden rzut oka na poniższą mapę wiele w tej kwestii wyjaśnia:
I choć niezmiennie usiłuje się nas przekonać, że koncepcja mitteleuropy to pieśń skompromitowanej przeszłości mapka zamieszczona powyżej jest jak widać bardzo współczesna. Co więcej myliłby się ten kto sądzi, że różnice w przebiegu granic mitteleuropy i istniejących granic państwowych są dziełem przypadku. O nie, odzwierciedlają po prostu maksymalny zasięg terytorialny efektywnych wpływów niemczyzny. Przykłady? Począwszy od północnego wschodu: Okręg Kaliningradzki czyli rosyjski lotniskowiec na Bałtyku, ziemia grodzieńska na pograniczu Polski i Litwy objęta przez ZSRR stalinowskim ukazem, Ukraina zachodnia albo jak kto woli dawna wschodnia część austriackiej Galicji, następnie Siedmiogród, a właściwie siebenburgen terytorium kolonizowane przez Niemców przez setki lat, wreszcie historyczny Banat (dzisiaj w granicach Rumunii i Serbii ). Dalej jest już prościej ponieważ w granicach mitteleuropy znajdują się Chorwacja i Słowenia, których państwowy byt bez jasnego i stanowczego działania Bundesrepubliki nigdy by się nie rozpoczął. Dalej na zachód jest również bardzo tradycyjnie, okręg i port Triest, czyli główna brama gospodarcza w tej części Europy oraz Górna Adygga, jak widać stanowią zawarty i niezbędny mitteleuropie trzon gospodarczo kulturowy. Tym, których zaskoczy „wygryzek” powyżej Szwajcarii wyjaśnię, że to znana prawdopodobnie wszystkim Alzacja i Lotaryngia, jak można wnioskować z mapy „przejściowo” francuska.
Prawdopodobnie nic nie obnaża rzeczywistych celów wojny (i to niekoniecznie w znaczeniu militarnym) bardziej niż koncepcja mitteleuropy. O tym, że nie została wdrożona w pierwotnie zakładanym kształcie zadecydowała taktyka polityczna i nic więcej. We wrześniu 1914 roku Armia Niemiecka zbliżała się do Paryża, którego los wydawał się być przesądzony. (Dla wielu paryżan nie było to zresztą wydarzenie bez precedensu, było nie było Prusacy wmaszerowali do miasta w 1870 roku kładąc kres cesarskiej Francji). I kto wie jak pobiegłyby dalej historyczne wypadki gdyby nie atak rosyjski na Prusy Wschodnie. Armia Niemiecka we Francji musiała odesłać posiłki i w efekcie stała się bezradna wobec znaczącej przewagi Francuzów i Anglików. Co ciekawe, w chwili gdy rozstrzygała się ta jedna z najważniejszych dla Europy bitew kanclerz rzeszy niemieckiej Theobald von Bethmann Hollweg publikował 9 września 1914 swój „Program celów wojennych”. Co w nim zawarł?
1. Plan takiego osłabienia przemysłowego Francji, aby nie mogła być wielkim mocarstwem i konkurować z przemysłem Niemiec.
2. Plan odgrodzenia Niemiec od Rosji pasem państw buforowych połączony z przejęciem kontroli nad ludami słowiańskimi zwasalizowanymi wobec Rosji.
Ale przede wszystkim:
1. Plan ustanowienia środkowo europejskiego związku gospodarczego drogą wspólnych układów celnych i monetarnych obejmującego Francję, Belgię, Holandię, Danię, Austro-Węgry, Królestwo Polskie oraz ewentualnie Włochy, Szwecję i Norwegię. „Związek ten wprawdzie bez wspólnej konstytucyjnej nadbudowy i przy zachowaniu zewnętrznej równości swoich członków ale faktycznie pod niemieckim kierownictwem, będzie musiał utrwalić panowanie gospodarcze Niemiec nad środkową Europą”.
Koncepcja wykonawcza mitteleuropy została w praktyce przećwiczona znacznie wcześniej, a jej doskonałym studium badawczym jest nic innego jak… II Rzesza Niemiecka. Warto zauważyć, że choć powstała jako logiczna konsekwencja Związku Reńskiego i Związku Niemieckiego, konsekwentnie opierała się na złudzeniu federacji, które ostatecznie rozwiało się dopiero w III Rzeszy Adolfa Hitlera. W czasie kiedy kanclerz Bethmann Hollweg opisał swój memoriał, budowanie potęgi Prus poprzez konsolidację teoretycznie niepodległych, ale praktycznie zwasalizowanych państw niemieckich było już od dawna uznanym za skuteczny procesem budowy cesarstwa. Aplikacja sprawdzonych wcześniej technik do budowy imperium wydawała się jak najbardziej uzasadniona. Paradoksalnie nie chce się dostrzegać, że wojna jako taka była wyłącznie obciążeniem a nie wsparciem dla tego procesu. Twórca potęgi cesarskich Niemiec, błyskotliwy Otto von Bismarck do wojny uciekł się dwa razy w 1866 przeciwko Austrii i w 1870 przeciwko Francji w obu przypadkach niejako z konieczności utrwalając w ten sposób dominację nad zatomizowanymi niemieckimi państwami.
Choć plan Hollwega się nie powiódł jego założenia doczekały się częściowej realizacji. Jak by nie było, „samostijna” Ukraina powstała z woli Cesarstwa Niemieckiego 9 lutego 1918. I choć powyższe nie zostało ratyfikowane faktycznym traktatem pokojowym zawartym niecały miesiąc później doskonale odzwierciedla technologię w ramach, której powołano jeszcze do życia Estonię, Łotwę i Litwę.
Jakie to ma dzisiaj znaczenie? Zasadnicze. Realnym sprawcą przywrócenia niepodległości kilku krajów były Niemcy kierujące się własnym, geopolitycznym interesem. Gdyby nie on, wszelka próba takich działań okazałaby się za pewne niemożliwa. Czy uczniom w szkołach tłumaczy się sens wysiłku z jakim uzgadniano transport Błękitnej Armii z Francji do Polski? W sensie praktycznym, jechała do kraju, który powstał z woli przeciwnika Francji, aby walczyć z Rosją bolszewicką, która formalnie nadal była sprzymierzeńcem Francji! Podobnie nie tłumaczy się dlaczego, internowany w Magdeburgu Józef Piłsudski uzyskuje wolność właśnie w listopadzie 1918 roku. Wola niemieckiego sztabu generalnego uwiera większość historiografów lubujących się w twierdzeniu, iż wolność i niepodległość została wyłącznie okupiona krwią. Geniusz polityczny Piłsudskiego za murami magdeburskiej twierdzy stałby się kompletnie bezużyteczny. Bez przyszłego Marszałka (co niemieccy sztabowcy na pewno doskonale wiedzieli) Państwo Polskie nigdy by nie powstało w niezbędnym do stawienia oporu Rosji kształcie. Nikt nie cieszył się podobnym autorytetem i wsparciem bojowych i politycznych organizacji. Więcej, Niemcom nikt nie wydawał się równie twardym i wrogim, ale jednak wiarygodnym partnerem. Co ciekawe powyższe nie odpowiadało Wielkopolanom, przekonanym, że jednym z warunków zwolnienia jest powstrzymanie Warszawy przed planami wobec dzielnicy Poznańskiej.
„… Na koronę mego cesarstwa, to co widzę większe jest niż wieść głosiła…” obwieścił Cesarz Otton III i jak chcą niektórzy spontanicznie lub jak chcą inni w uniesieniu ukoronował Bolesława Chrobrego. I choć zajście miało miejsce w Gnieźnie, gdzie cesarz oddawał hołd męczeńskiej śmierci św. Wojciecha trudno nie zauważyć politycznych konotacji. Jakby na to nie patrzeć Mieszko I aktywnie podstawiał nogę Ottonowi II trudno się zatem dziwić, że jego syn podobnie jak ojciec zainteresowany restytucją Cesarstwa Rzymskiego, wolał mieć na wschodzie akolitów zamiast wrogów. Czyż utworzenie w trakcie zjazdy gnieźnieńskiego niezależnej polskiej organizacji kościelnej nie jest przyjęciem do ówczesnej UE rozumianej rzecz jasna jako Cesarstwo Rzymskie?
Kolejne stulecia pozwolą sformułować jeden wniosek: o ile odwiecznym celem Rosji było usunięcie Polski tworzącej naturalną przeszkodę w podboju zachodniej Europy, o tyle polityka niemiecka miała nieco inną optykę. Ostateczny upadek państwa polskiego nie jest efektem dziesięcioleci knowań sąsiadów. Dokonuje się w efekcie wewnętrznego rozkładu.
„Pójdzie Polska na rozszarpanie narodów. Kozak i Moskal zagarną ludy językiem zbliżone do siebie i nawet Wielkie Księstwo Litewskie sobie wezmą. Wielkopolskę i Prusy Brandenburczyk zajmie a dom austriacki o Krakowie i Rusi pomyśli.”
Co publicznie przepowiedział… król Jan Kazimierz w 1661 roku a swoje przekonanie o zbliżającym się upadku państwa zżeranego przez demokrację szlachecką potwierdził… abdykacją w 1668 roku.
Byt słabych państw zależy od możnych protektorów. Rzeczpospolita owego czasu do roli samodzielnego mocarstwa już się nie kwalifikowała. Ale na ostateczny upadek państwa sąsiadom przyszło czekać aż 127 lat w trakcie których można było wpłynąć na bieg wydarzeń. Obecna Polska na kimś się oprzeć musi. Ma jak zwykle do wyboru Rosję albo Niemcy. Jednolity kolor którym wydawcy oznaczyli nas na zamieszczonej na wstępie mapce nie pozostawią wątpliwości co do tego gdzie widzi nas Berlin. Ale z nami łatwo o pomyłki. Armia polska wkroczyła na Zaolzie 1 października 1938 jako oczywisty dla całego świata sojusznik Hitlera. Zaledwie kilka miesięcy później zdecydowała się na samotne starcie z dwoma wrogami. Koszty tej decyzji były potworne i trudno jest je uzasadnić mając świadomość, że w zasadzie wszyscy poza Polską późniejsi satelici ZSRR byli… sojusznikami Hitlera.
Historyczny i gospodarczy wybór już się z resztą dokonał. Premier obchodzi urodziny w Berlinie.