Kobiety uwodzą znacznie częściej niż mężczyznom się wydaje. Płeć piękna stosuje szereg skutecznych zabiegów tak by potencjalny kandydat nie był ich świadomy a które mają za zadanie motywowania faceta do dalszych konkretnych działań matrymonialnych. Głównym zadaniem kobiecego uwodzenia jest uzmysłowienie facetowi, że kobieta, która zwróciła na niego uwagę, wcale nie jest „pierwsza lepsza” i aby zdobyć jej atencję - dżentelmen musi wykazać się wyjątkowym zaangażowaniem i pomysłowością.
Kubeł wody na rozgrzaną głowę wszechmogącego podrywacza
Choć dla wielu facetów ta prawda może być bardzo niewygodna to współczesna nauka nie pozostawia złudzeń, że to kobiety wybierają mężczyzn a nie odwrotnie. Utarło się, że to mężczyzna robi pierwszy krok, ale prawda jest taka, że pierwsze sidła i matrymonialne wnyki wykonuje płeć piękna.
Wieloletnie badania prof. Davida Bussa zajmującego się psychologią ewolucyjną wykazały, że ostateczną decyzję podejmuje kobieta. Gdy jest już zdecydowana do nawiązania głębszej relacji nie pozostaje jej nic innego jak dać mu odpowiedni znak, mniej lub bardziej świadomy, że jest otwarta na jego matrymonialne zaloty i amory.
Faceci na ogół są nieświadomi tych mechanizmów a sukces w miłosnych podbojach błędnie utożsamiają z własną decyzją o wybraniu partnerki. Kult wszechmogącego męskiego zdobywcy jest bardzo powszechny i nieco rozdmuchany. Tak dla ochłody i przytemperowania męskich głów - zacytuję nieco w żargonie oraz w slangu szemranych i nieeleganckich środowisk - obiegową i niecenzuralną opinię brzmiącą: jak suka nie da, to pies nie weźmie.
Niniejszy prostacki, plebejski i nieprzyjemny dla ucha cytat wskazuje nadgorliwym podrywaczom i zapalonym bawidamkom właściwe miejsce w matrymonialnym szeregu. Niedoszłym zalotnikom pozostaje oblizać się smakiem. Kobieta dała szlaban na umizgi i amory. A psu wara ! Ot, cała filozofia męskiego podrywu.
Jak kobiety uwodzą i kokietują ?
Skoro wyszło na jaw, że to kobiety idealnie rozgrywają partię matrymonialnych szachów to należy rozkminić jak one to robią. Istnieje wiele wzorców zachowań prezentowanych przez kobiety na etapie flirtu i kokieterii.
Trzeba by było mieć mega tęgą głowę i łeb nie od parady, żeby zrozumieć i wyczuć choćby część uwodzicielskich wnyków i sideł w które łapią się faceci. Nawet tuzin mądrych, pojętnych i lotnych męskich głów nie odkryła by z pewnością części tajemniczych, kobiecych sposobów na ujarzmienie i zdobycie faceta.
Ograniczymy się jedynie do kilku powszechnych i skutecznych zaczepów oraz zalotnych haczyków, które stosują matrymonialne kłusowniczki.
Siła kobiecego uśmiechu i zabawa włosami
Joseph Messinger jest ekspertem w dziedzinie symboliki gestów. Twierdzi, że mężczyźni nieświadomie za pomocą tak zwanego "szóstego zmysłu" rozpoznają symbolikę gestów i niewerbalnych sygnałów, które powodują męską fascynację i zauroczenie kobiecymi atrybutami.
Jednym z najprostszych sposobów jest uśmiech i kontakt wzrokowy. Nieświadome, delikatne i subtelne dotykanie włosów przez kobietę to nieuświadomiony sygnał dla mężczyzny, że kobieta jest w jego kręgu zainteresowań. Zabawa włosami i ekspozycja fryzury złapała niejednego delikwenta w matrymonialne sidła.
Wydaje się, że większość kobiet dysponują naturalną zdolnością uwodzenia. Instynktowne zdolności kobiet, świadczące o uwodzeniu mężczyzny to przede wszystkim, rozszerzanie się źrenic, zmianę ułożenia nóg w stronę mężczyzny czy ekspozycja dekoltu lub zgrabnych nóg. Repertuar kobiecych sposobów zapewne jest większy a niektóre z nich pozostaną słodką kobiecą tajemnicą poliszynela.
Jak zachowują się matrymonialne kłusowniczki ?
W roku 2001 r. socjobiolodzy David Schmitt i David Buss opisali zjawisko matrymonialnego kłusownictwa. Zjawisko polega na zdobyciu dla siebie partnera, który już jest w stałym romantycznym związku. Badania wykazały, że ruch na rynku matrymonialnym wsród osób pozostających w stałych związkach jest dosyć intensywny. Uczeni dowiedli, że około 40 proc. mężczyzn i 30 proc. kobiet przyczyniło do rozbicia się stałych związków by przeżyć, krótkotrwały romans lub zaangażować się w dłuższą relację.
Męskim karykaturalnym okiem: Kłusowanie na szpilkach
A jak wygląda proces uwodzenia w idealnej i karykaturalnej wersji dla samca alfa. Mężczyźni na ogół lubią kobiety w szpilkach. Co takiego jest w szpilkach, że podobają się przeciętnemu facetowi ? Panowie – nie owijajmy w bawełnę – lubimy szpilki dlatego, że chcemy być potrzebni. A dlaczego chcemy być potrzebni ? Bo nie chcemy być przeciętnymi facetami.
Chcemy – statystycznie rzecz biorąc – być samcami alfa. Niektórzy pomyślą – co za brednie piszę. Co mają wspólnego szpilki, jakaś pieprzona potrzeba i samiec alfa. A mianowicie mają wiele wspólnego.
Szpilki są bardzo kobiece, szykowne i eleganckie. Gdy kobieta idzie w szpilkach zmienia się jej postawa ciała. Sylwetka się przeistacza tak, że kobieta prostuje plecy, wypycha pierś, wypina pupę a nogi ciągną się do samej podłogi.
Mężczyźni jako wzrokowcy lubią długie nogi, tak do samej podłogi. Dlaczego dżentelmeni lubią szpilki? W kobiecych szpilkach pojawia się coś niepewnego.
Kobieta nieporadnie stąpa po ziemi, sprawia wrażenie bezradnej niewiasty, wygląda na bezbronną i potrzebującą pomocy i wsparcia. Samiec alfa tylko na to czeka. Mężczyzna pragnie nieporadnej kobiecie podać rękę, żeby mogła oprzeć się na jego ramieniu. Mężczyzna ma instynktowną potrzebę imponowania kobiecie.
Samiec alfa pragnie czuć się potrzebny jak bohater i dżentelmen. Szpilki tworzą w męskiej podświadomości element nieporadnej, bezbronnej kobiety a mężczyzna chce sprostać temu wyzwaniu, chce jak dzielny mąż i heros stać u boku kobiety, pragnie podbudować swoje ego by dawać poczucie bezpieczeństwa oraz troski swojej przyszłej wybrance. Ot, cała filozofia - w karykaturalnej i prostej jak drut - wersji męskiej.