Reklama.
Wszystkiemu winny był kamień ukryty w miękkim, grząskim piasku. To on odbił kierownicę i wyrzucił mnie w powietrze, kilkanaście metrów dalej, wprost pod rolującego po zboczu quada. To wszystko brzmi być może dość dramatycznie, ale tak naprawdę, ten 13. kilometr był dla mnie szczęśliwy. Mogło być o wiele gorzej. Wystarczyłoby abym spadł metr dalej, a wylądowałbym na ostrych kamieniach i skalistym podłożu.
Trochę szkoda mi straconych minut, bo najpierw musiałem czekać, żeby ktoś się zatrzymał i pomógł mi podnieść quad, a potem okazało się, że nie chce zapalić silnik i znów musiałem liczyć na gest przyjaźni w postaci pociągnięcia mnie chwilę na holu. Na Dakarze nie można gdybać, ale dziś dwie godziny stracił na naprawę Sebastian Hussseini, więc gdyby nie feralna wywrotka, mógłbym być na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej. Przed nami jednak jeszcze dziewięć etapów. Zdarzyć się może wszystko.
Najlepszym tego przykładem jest ścisła czołówka Dakarowa, która w tym roku ma wyjątkowo dużo problemów na wczesnych etapach rajdu. Swoje, na ogół z powodu niezrozumiałych, błędnych decyzji, musieli już przejść Carlos Sainz, Robby Gordon, Nasser Al-Attiyah, czy Cyril Despres. Organizatorzy rzeczywiście wyznaczyli bardzo trudne trasy i już po zaledwie pięciu dniach zmagań na twarzach nawet najbardziej doświadczonych kierowców widać spore zmęczenie. Wyczytać w nich można również zdziwienie z powodu popełniania prostych błędów, które takim starym wygom nie powinny się przytrafiać.