Radni PiS chcą podać do sądu Bartosza Szydłowskiego, autora tej instalacji, ustawionej w ramach Festiwalu Sztuk Wizualnych ArtBoom. Twierdzą, że jest to propagowanie komunizmu. "Założyliśmy prezerwatywę na Lenina, żeby nie zarażał chorobą komunistyczną" - mówią w Radiu Kraków Marcin Szymański i Adam Kalita, radni PiS. Chcą podobno złożyć doniesienie do prokuratury.
Ciekaw jestem, w jaki sposób to udowodnią - zielony, sikający, nieduży pomnik Lenina budzi raczej śmiech, politowanie, refleksję, a nie fascynację. Przypomina o niechlubnej historii Nowej Huty, która jest dzielnicą na historycznym rozdrożu. Założona przez komunistów wpisała się potem mocno w walkę z systemem, odciskając na powojennej historii Polski mocniejszy znak, niż leżący obok "stary Kraków". Mimo to jest nadal utożsamiana z "czerwoną zarazą", często deprecjonowana, traktowana jak dzielnica drugiej kategorii, wyprysk na pięknej historii Krakowa.
I to właśnie mówi praca stworzona przez Bartosza i Małgorzatę Szydłowskich - ludzi, którzy Nowej Hucie przywrócili nowe kulturalne życie, organizując Teatr Łaźnia Nowa na Osiedlu Szkolnym. Teatr, który choć działa w Nowej Hucie, zyskał sławę na całą Polskę.
Siusiający Lenin miał być absurdalnym przykładem na to, jak nie potrafimy poradzić sobie w Polsce z historią najnowszą. Okazał się pracą proroczą, bo zamieszanie pokazuje dobitnie, że w tych tematach nadal jesteśmy w głębokim lesie. Nawet jeśli jest to betonowa dżungla dużego miasta. Niestety pokazał też, że nadal nie rozumiemy czym jest sztuka, nie tylko współczesna. Sztuka, która nie służy miłemu głaskaniu, ale ma nas skłaniać do autentycznej refleksji.
Absurd nie wyprzedził rzeczywistości, ale pokazał, że polska rzeczywistość prześcignęła absurdalny pomysł.