Maria Wiernikowska
Widziałam
opowieści wojenne
Maria Wiernikowska Widziałam opowieści wojenne Wydawnictwo Zwierciadło

Maria Wiernikowska. Któż z nas nie pamięta jej wstrząsających reportaży z powodzi z 1997 roku? Każdy pamięta niezłomną dziennikarkę, która relacjonowała tragedię wielu ludzi, nie pamiętając jednocześnie, że była ona również reporterką wojenną. Maria Wiernikowska jest zdecydowaną przeciwniczką wojen, które tak łatwo wywołać, a których często nie sposób zakończyć.

REKLAMA
Kim jest reporter wojenny? Jakże często mylimy reportera wojennego ze zwykłym propagandzistą. Zadaniem reportera jest relacjonowanie konfliktu tak, aby czytelnik lub widz, mógł samodzielnie wyrobić sobie zdanie na jego temat. Niestety przebywając wśród ludzi zaangażowanych w konflikt, lub dotkniętych nim, reporter może zacząć w mniej, lub bardziej świadomy sposób stawać po określonej stronie konfliktu. Im bardziej świadomy jest swych sympatii, tym bardziej staje się narzędziem propagandy.
Różnicę tę możemy dostrzec obserwując zachowanie mediów w czasie konfliktu ukraińskiego. Doniesienia z kijowskiego Majdanu dalekie były od obiektywizmu. Wielu reporterów nawet nie starało ukrywać swoich sympatii, nowoczesna technika pozwalała na szybki przekaz newsów, reporterzy musieli prześcigać się w ich wynajdywaniu, im bardziej brutalnych, im bardziej wstrząsających, tym lepszych. Powoli konflikt ukraiński przeniósł się w wirtualną rzeczywistość, facebook stał się drugim Majdanem, na którym toczone były walki słowne, walki na newsy, fotografie i opinie. Nowoczesne środki przekazu, mnogość informacji dostarczanych nam każdego dnia nie pozwoliły nam zapamiętać największego tragizmu wojny. A jest nim zrujnowane życie wielu ludzi, życie obok wojny, której nikt nie chce. Nikt? Na wojnie można zarobić, wojna jest intratna i to nie tylko dla handlarzy bronią, czy najemników. Na wojnie zarabiają przede wszystkim propagandziści, którzy po niej, z dumą prezentują swoje zdjęcia na facebooku czy twitterze. Ich zyskiem staje się popularność, ilość „lajków”, a w konsekwencji silniejsza pozycja zawodowa.
Maria Wiernikowska należy do starszego pokolenia dziennikarzy. Relacjonowała konflikty w czasach, kiedy nie było telefonów satelitarnych, na połączenie telefoniczne czy telegraficzne czekało się często wiele godzin, kiedy przekaz był przemyślany, a jego treść była o wiele bardziej rzetelna niż ta obecna. Poczytajmy te stare wojenne reportaże. Nie tylko po to, by dostrzec różnice w pracy dziennikarza wybierającego się na wojnę, ale też po to, by zrozumieć sens słów „nie pchajcie się ludzie na wojnę”.

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?