
Jaka jest różnica między Bogiem a neurochirurgiem? Bóg nie jest neurochirurgiem.
REKLAMA
Troje młodych, zdolnych i dobrze rokujących lekarzy – Mathias, Thea i Werner - pracują razem w uniwersyteckim szpitalu w Bergen. Wszyscy starają się jak najbardziej, prowadząc badania naukowe, wykonując bardziej skomplikowane operacje czy biorąc kilkunastogodzinne, dodatkowe dyżury. Zredukują swoje życie prywatne do minimum, podporządkują wszystko pracy. Próbują wykazać się jak najbardziej, wszystko po to, by otrzymać wymarzoną stałą posadę neurochirurga. Gdy okazuje się, że liczbę miejsc zredukowano do jednej, rozpoczyna się bezlitosna walka o przyszłość.
Christer Mjåset z zawodu jest neurochirurgiem, uznanym w Norwegi. W 2003 roku rozpoczął swoją karierę pisarką, debiutując zbiorem opowiadań „En dans der veien slutter” („Taniec u końca drogi”). W swoich powieściach umiejętnie łączy wiedzę lekarską z talentem pisarskim.
Mjåset w „Białych krukach” ukazuje rzeczywistość świata lekarskiego. Jego bezwzględność dla młodych, pełnych marzeń i zapału kandydatów, którzy bardzo szybko muszą się dostosować do zasad obowiązujących w szpitalach. Dziewięćdziesięciogodzinny tydzień pracy, nadgodziny i wieczne przemęczenie czy wyczerpujące psychiczne balansowanie na krawędzi życia i śmierci towarzyszy bohaterom od początku, a to nie wszystko. Aby zrobić karierę muszą wpasować się wśród snujących intrygi ludzi, lawirując i zachowując pozory.
Mathias, Thea i Werner szybko przekonają się, w jaki sposób mogą przetrwać w środowisku lekarskim. Zawieranie układów i zdobywanie wpływowych mentorów jest na porządku dziennym i często jest ważniejsze niż umiejętności lekarzy. W tym świecie dobro pacjenta nie zawsze jest najważniejsze, przysłonięte przez intrygi i pozory.
Mjåset w „Białych krukach” ukazuje rzeczywistość świata lekarskiego. Jego bezwzględność dla młodych, pełnych marzeń i zapału kandydatów, którzy bardzo szybko muszą się dostosować do zasad obowiązujących w szpitalach. Dziewięćdziesięciogodzinny tydzień pracy, nadgodziny i wieczne przemęczenie czy wyczerpujące psychiczne balansowanie na krawędzi życia i śmierci towarzyszy bohaterom od początku, a to nie wszystko. Aby zrobić karierę muszą wpasować się wśród snujących intrygi ludzi, lawirując i zachowując pozory.
Mathias, Thea i Werner szybko przekonają się, w jaki sposób mogą przetrwać w środowisku lekarskim. Zawieranie układów i zdobywanie wpływowych mentorów jest na porządku dziennym i często jest ważniejsze niż umiejętności lekarzy. W tym świecie dobro pacjenta nie zawsze jest najważniejsze, przysłonięte przez intrygi i pozory.
Powieść ukazała się w serii „Mroczny zaułek”, gdzie tematyka jest kryminalna, dlatego bardzo zdziwiło mnie, że „Białe kruki” nie są kryminałem. Nie nazwałabym ich również thrillerem, jeśli brać pod uwagę najczęstsze skojarzenia z tym gatunkiem. A jednak thrillerem jest z powodu owych intryg i napięcia, które towarzyszy przez wszystkie stronice od momentu, gdy Mathias wezwany jest, by przeprowadzić operację. Przeraża intrygami i manipulacjami w środowisku, którego głównym zadaniem powinna być pomoc człowiekowi.
Ciekawym pomysłem było oddanie narracji w ręce bohaterów. Opowieść snują zarówno główni bohaterowie – Thea, Mathias i Werner, jak i obserwatorzy ich zmagań, którzy rzucają światło na nowe szczegóły z ich życia, ukazując problemy prywatne i wpływając swoimi decyzjami na przyszłość trójki lekarzy.
„Białe kruki” są próbą odpowiedzi na jedno z najtrudniejszych pytań naszych czasów – być czy mieć? Bo co jest ważniejsze? Służba drugiemu człowiekowi i szczęście z dobrze wykonanej pracy na gorzej płatnym etacie czy otrzymywanie kolejnych awansów i wspinanie się na szczyt „po trupach”, by otrzymać uznanie i sławę? Mathias , Thea i Werner będą musieli wybrać drogę życiową. Każde z nich zdecyduje inaczej. Co wybiorą?
Marta Kraszewska
