
Reklama.
Juan Castro Perez miał sporo szczęścia. On, kapral wojsk frankistowskich znalazł bezpańską oślicę. Przy odrobinie szczęścia mógł ją ukrywać wśród mułów należących do armii, by po zakończeniu wojny mógł z nią wrócić do rodzinnej wsi. Juan bowiem pochodzi z biednej, lecz bogobojnej i prawicowej rodziny. Rodzina Juana wie, że świat zawsze dzielił się na bogatych i biednych, drudzy mogą jedynie przetrwać dzięki łasce pierwszych, a dla człowieka biednego największym nieszczęściem jest zarażenie się wywrotowymi ideami. Rodzina Juana należy więc do typu urodzonych niewolników, którzy tak przywykli do swego losu, że sprzeciwiać się będą każdemu, kto zechce los ten odmienić.
Właśnie dlatego młody Juan, powołany do armii republikańskiej, dezerteruje z niej i wspomaga tych, którzy pragną zdławić republikę. Dla Juana dezercja ta była czymś naturalnym, chłopak żył w przekonaniu, że republika jest czymś niegodziwym. W armii frankistów znalazł porządek, do którego był przyzwyczajony i w którym czuł się bezpiecznie.
Oczywiście Juan nie walczy ze zbyt wielkim entuzjazmem. Jest zwykłym żołnierzem, a taki walczy tylko po to, by przeżyć, doczekać miarki wina czy koniaku, iść do armijnego burdelu czy na potańcówkę. Zwykli żołnierze nie czują nienawiści do zwykłych żołnierzy drugiej strony konfliktu, dlatego na froncie dochodzi do nieformalnych kontaktów na ziemi niczyjej, w czasie których żołnierze mogą spotkać się ze znajomymi, wymienić tytoń na bibułki czy przekazać wiadomość rodzinie znajdującej się po drugiej stronie frontu. Dla Juana takie spotkania to okazja by porozmawiać ze swoim jedynym przyjacielem Churrim. Ten spokojny świat anonimowego żołnierza legnie w gruzach w dniu, w którym chłopak zostaje, wbrew swojej woli, wykreowany na bohatera.
Oczywiście Juan nie walczy ze zbyt wielkim entuzjazmem. Jest zwykłym żołnierzem, a taki walczy tylko po to, by przeżyć, doczekać miarki wina czy koniaku, iść do armijnego burdelu czy na potańcówkę. Zwykli żołnierze nie czują nienawiści do zwykłych żołnierzy drugiej strony konfliktu, dlatego na froncie dochodzi do nieformalnych kontaktów na ziemi niczyjej, w czasie których żołnierze mogą spotkać się ze znajomymi, wymienić tytoń na bibułki czy przekazać wiadomość rodzinie znajdującej się po drugiej stronie frontu. Dla Juana takie spotkania to okazja by porozmawiać ze swoim jedynym przyjacielem Churrim. Ten spokojny świat anonimowego żołnierza legnie w gruzach w dniu, w którym chłopak zostaje, wbrew swojej woli, wykreowany na bohatera.
W chwilach klęski i niepowodzeń armie szukają zawsze bohaterów. Im większe klęski, tym bardziej bohaterowie są w cenie, nawet jeśli ich bohaterstwo jest nieco naciągane. Juan, który zasługiwał właściwie na naganę, wkroczył na chwilkę do innego, nieznanego mu świata. Wygodny nocleg, wykwintne jedzenie, order, gratyfikacja pieniężna i kobieta, o której wcześniej nie mógł nawet marzyć. Jednak to chwilowe powodzenie nie zmieniło Juana. Po wojnie wrócił on do domu z przekonaniem, że arystokracja tak naprawdę niczym nie różni się od ludzi prostych, no może poza rozwiązłością obyczajów, a miejsce takich jak on, jest wśród mułów.
Wojna tak naprawdę nie zmieniła Juana. Chłopak dalej będzie ciężko pracować, by jego pan odzyskał to, co stracił w czasach republiki. Juan Castro Perez nie stanie się nigdy przeciwnikiem reżimu Franco, jednak jego przeżycia spowodują, że zapewne za takiego zostanie uznany.
Juan Eslava Galan napisał książkę o zwykłych ludziach, o soli ziemi hiszpańskiej, która straciła smak na własne życzenie odrzucając idee republikańskie, wolność i możliwość poprawy własnego losu. O ludziach bezideowych, których szczęście polegało na tym, że potrafili cieszyć się radością chwili.