
Jaką miarą mierzyć zbrodniarza? Ilością ofiar? Jeśli miarę tę zastosujemy wobec Nicolae Ceausescu, będziemy musieli ocenić go niezmiernie łagodnie. Nie ta liga zbrodni, pomyślimy sobie, gdzież mu tam do Hitlera, czy Stalina, nie domyślając się, jak uboga jest nasza wiedza. Cóż, nie jesteśmy Rumunami, wolno nam się mylić, tym bardziej, że oni sami nie poradzili sobie jeszcze ze zbrodniczym fenomenem „Geniusza Karpat”.
REKLAMA
Syn dość ubogiego rumuńskiego chłopa wyjeżdża do miasta. Ma tam uczyć się zawodu szewca. To zawód z przyszłością, Rumuni są ubodzy, para butów musi starczyć im na wiele lat, a do tego niezbędne są naprawy. Dobry szewc ma przyszłość, o ile oczywiście chce się uczyć i pracować. Chłopcu tych chęci brakuje, kusi nieco lżejsze życie. Przypadek sprawia tylko, że piętnastolatek trafia do partii komunistycznej i poznaje w niej wpływowego działacza, Gheorghiu Deja. Ci dwaj ludzie, po latach, zniewolą całą Rumunię i sprawią, że kraj ten tkwić będzie w systemie stalinowskim do końca lat osiemdziesiątych XX wieku.
Rumunia pod rządami Ceausescu stała się wielkim łagrem. Ciągła inwigilacja obywateli, głód, terror tajnej policji, dokonywanie podziałów w społeczeństwie. Niedostatek był najlepszą bronią dyktatora, to on decydował o tym, co tysiące jego rodaków będą jedli i czy w ogóle będą mogli napełnić swoje żołądki. Jednocześnie Dyktator miał dobrą prasę na Zachodzie. Sprytny rumuński szewc instynktownie grał na dążeniach do rozbicia bloku wschodniego. Pozorna opozycja wobec Moskwy przyniosła mu uznanie przywódców wolnego świata. Na Dyktatora spadały zaszczyty, na jakie nie zasługiwał i które mu schlebiały. Stara prawda mówiąca, że czym większa miernota, tym bardziej pragnie zaszczytów i wygody sprawdziła się w przypadku „Szerokolistnego orzecha, pod którym kwitną kwiaty”. Dyktator uwielbiał wygodne i dostatnie życie, polowania i piękne przedmioty, jego żona, niedouczona chłopka, miała ambicje naukowe, kolekcjonowała więc tytuły doktora honoris causa terroryzując jednocześnie podległą im służbę. Para ta chciała przejść do historii, Rumunia miała być wielka, naród rumuński liczny i silny, Dyktator więc zadecydował o zakazie przerywania ciąży, nie interesując się zbytnio losem urodzonych już dzieci. Tak to bowiem bywa, że wszelkiej masy radykałowie zainteresowani są samym idee fixe, jaką głoszą, mając za nic praktyczne życie.
Oczywiście Ceausescu nie stał się ot tak, od razu dyktatorem. Musiał tworzyć pozory praworządności czy liczenia się z kolektywnym zarządzaniem państwem, jednak od początku realizował plan zdobywania pełni władzy odkrawając coraz to większe jej kawałki niczym kawał salami. Jeśli istnieje jakikolwiek fenomen Ceausescu, to jest nim instynktowne zrozumienie makiawelizmu i mistrzowskie stosowanie metod opisanych w Księciu z jednoczesnym przekonaniem, że działa on dla dobra publicznego i kiedyś będzie emerytowanym zbawcą narodu. Szybko stał się alter ego Nerona, zapominając, podobnie jak pierwowzór, o tym, ze powinien się strzec przede wszystkim własnych pretorianów. Upadek Dyktatora był równie spektakularny, jak jego pomysły. Schwytany i postawiony przed sadem doświadczył parodii procesu, w którym wyrok znany był od początku i tak samo był oczywisty. Tak jednak działa sprawiedliwość ludowa.
Thomas Kunze, niemiecki historyk i publicysta, wyręczył Rumunów. Napisał za nich historię największego zbrodniarza w historii ich kraju, książkę, która jest jednocześnie przypomnieniem, iż absolutna władza demoralizuje w sposób absolutny.
Pamiętajmy o tym.
