William Dalrymple
Ze Świętej Góry
William Dalrymple Ze Świętej Góry Noir sur Blanc
Reklama.
Święta Góra Athos jest chyba najlepszym miejscem, skąd można wyruszyć w taką podróż. To tu znajduje się manuskrypt Łąki duchowej, relacji mnicha Jana Moschosa z długiej podróży szlakiem monastyrów i świątyń Bliskiego Wschodu. W tej właśnie relacji opisany został fenomen słupników, umartwiających się ascetów, których wizje podtrzymywały w wierze rzesze ludzi. Nic dziwnego, że Darlymple chcąc ruszyć w swą podróż nie mógł nie zatrzymać się na Górze, by choć przez kilka godzin obcować z cennym manuskryptem. Potem mógł ruszyć, zaopatrzony w kilkanaście notesów i broszurowe wydanie Łąki, w ślady Jana Moschosa i Sofroniusza Sofisty.
Przez 1500 lat wszystko się może wydarzyć. Mogą poznikać budowle, a nawet całe miasta. Dawne zabytki mogą ustąpić pola osiedlom mieszkaniowym i drogom. Taka podróż może więc wydawać się pozbawiona sensu, może wydawać się kaprysem nieco ekscentrycznego historyka. Jednakże pozornie dziwnym zbiegiem okoliczności większość miejsc, które odwiedził nasz Autor, funkcjonuje, z różnym powodzeniem, do dnia dzisiejszego. Stare monastyry, które winny być solą w oku władców islamu jeszcze dziś są miejscami, gdzie odprawia się skromne liturgie. Nikt, kto zna historię nie powinien się temu dziwić. Nacjonalizm religijny pojawił się na tych terenach dopiero w XX wieku. Dopiero niedawno ludziom mieszkającym koło siebie zaczęło przeszkadzać wyznanie sąsiada, dopiero niedawno zaczęto zwracać uwagę na pochodzenie etniczne mieszkańców sąsiedniej ulicy, czy obecność świątyń. Ta swoista dobra zmiana w Turcji czy Syrii nie spowodowała jeszcze pod koniec XX wieku większych szkód. To prawda, że wiele wykopalisk ulegało zniszczeniu, a nacjonaliści często oskarżali chrześcijan o sprzyjanie lewicowej lub kurdyjskiej partyzantce. I to właśnie powoduje, że na wschodzie Turcji chrześcijanom, zwłaszcza o ormiańskich lub greckich korzeniach było coraz trudniej żyć. Nacjonalizm bowiem bliski jest nietolerancji religijnej, jest jak awers i rewers tej samej monety. Chyba z tego właśnie względu chrześcijanie syryjscy zaprzedali się reżimowi Assada. Być może dlatego też właśnie w sąsiednim Bejrucie dokonywali mordów, również na palestyńskich chrześcijanach.
Czytając książkę Darlymple`a myślałem o słowach Oriany Fallaci o tym, że wojna, która zniszczy życie na ziemi będzie wojną pijących wino z odrzucającymi wieprzowinę. Sam Autor pisząc o swojej podróży z 1994 roku nie mógł przewidzieć powstania ISIS i zbrodni dokonywanych przez to terrorystyczne ugrupowanie. Świat przez niego opisany zatrzymał się na tamtym roku. Nestorianie więc dalej uznają jazydów na czcicieli diabła, a monasteru w Salah pilnuje jeszcze dwóch mnichów.
Jak teraz wygląda tamten świat? Boję się sprawdzać.

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?