wydawnictwo karatker

Czy eseje sprzed półwiecza nie straciły aktualności? Nie, jeśli ich autorką jest Susan Sontag.

REKLAMA
Mamy po raz pierwszy okazję zapoznać się z polskim wydaniem zbioru esejów Susan Sontag. Autorkę zapamiętaliśmy jako krytyka światowych wydarzeń kulturalnych. Krytyka wyjątkowego, który jedynie opisuje wydarzenia kulturalne, unikając ich interpretacji. Interpretacja dzieła przez kogoś, kto cieszy się autorytetem, może pozbawić innych świeżości spojrzenia na sztukę. Wszyscy doświadczyliśmy odwiecznego, anegdotycznego wręcz pytania: ”co autor miał na myśli?” i wiemy, że pytający oczekiwał od nas „jedynie słusznej odpowiedzi”. To pytanie pozbawiło wielu z nas zdolności do samodzielnej oceny sztuki. Często czytelnicy przyjmują za własne opinie tych, z których zdaniem się liczą. Często też taka ocena zastępuje samodzielne poznanie dzieła. Tak więc interpretacja szkodzi potencjalnemu odbiorcy sztuki. Szeroko rozumianą sztukę, czyli książkę, film, malarstwo czy rzeźbę należy opisać i pozwolić docelowemu jej odbiorcy samodzielnie określić jej przesłanie. I chyba nieprzypadkowo esej „Przeciw interpretacji” otwiera cały zbiór Susan Sontag, gdyż jego lektura niezbędna jest temu, kto chce przeczytać pozostałe, zwłaszcza te o literaturze i kinie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku. Doprawdy wyjątkowym jest czytanie tych esejów dziś, gdy poznaliśmy sztukę Ionesco, widzieliśmy filmy Bressona i Godarda, czytaliśmy Camusa czy Leirisa. Dzięki tym esejom wracamy pamięcią do ich dzieł i czujemy potrzebę ponownego ich poznania, wierząc, że po latach znajdziemy w nich coś nowego. I to jest właśnie najcenniejsze w lekturze esejów Susan Sontag.