wydawnictwo PWN

Niech nikogo nie zmyli tytuł. Tematem tej książki nie jest trudna miłość ponad historycznymi podziałami. To reportaż o wspólnym odkrywaniu przeszłości.

REKLAMA
Uwe jest wnukiem esesmana, Gabi wnuczką ofiary nazizmu. Trudno o gorzej dobraną parę. Nad ich pierwszym spotkaniem zaważyły słowa o tym kim byli ich dziadkowie. Mimo to związali się ze sobą. Instynktownie zrozumieli bowiem, że dzieci i wnukowie nie mogą odpowiadać za winy przodków, tak samo jak nie mogą być spadkobiercami wyrządzonych krzywd.
Uwe jest dociekliwym intelektualistą. Przypadkowe spotkanie w Krakowie stało się motorem poszukiwania dokumentów dotyczących życia dziadka, Lothara von Seltmana. Nie były to miłe poszukiwania. Esesman odpowiedzialny za „odzyskiwanie niemieckiej krwi”, który dodatkowo „sprawdził się w boju” tłumiąc powstanie w getcie warszawskim, nie jest mile widzianym przodkiem. Każdy przecież chciałby pochodzić z dobrej i szlachetnej rodziny. Porterty antenatów wiszące na ścianach powinny napawać nas dumą. A esesman? On jest tylko powodem do wstydu. Gdyby tak nie było, to nie tuszowano by insygniów SS na fotografii Lothara von Seltmana. Jak więc pogodzić się z Myśla o posiadaniu takiego przodka? Z tym problemem zmierzali się zarówno Niklas Frank jak i Martin Pollack. Ten pierwszy poradził sobie ze swoim pochodzeniem wylewając w swoich książkach kubły pomyj na własnych rodziców, drugi z niechęcią opisywał karierę swego biologicznego ojca. Ich zadanie było jednak o wiele trudniejsze. Miedzy ojcem a synem istnieje bowiem więź polegająca na negacji postaw czy wyborów życiowych, wynikająca z buntu młodzieńczego, z drugiej strony syna z ojcem łączą silne pozytywne emocje. Zupełnie inne, bardziej stonowane i pozbawione emocji mogą być oceny wnuka. Tu nie ma bezpośredniego pokrewieństwa.. Z tego więc względu wnuk ocenia dziadka surowo, ale i bardziej niż syn sprawiedliwie. Uwe pod koniec swych poszukiwań „pogodził się” z dziadkiem. Polskiego czytelnika wzburzyć może takie właśnie zakończenie poszukiwań Uwego. Ciąży bowiem nad nami to stare, komunistyczne wręcz odcinanie się od „czarnych owiec” w rodzinie. Niewielu z nas jednak jest w stanie zrozumieć to, co udało się zrozumieć wnukowi esesmana. Nikt z nas nie wie, jak zachowałby się w danej sytuacji, jakich wyborów by dokonał. Czy oceniający dziadka wnuk wybrałby inną drogę? A może poszedłby w ślady dziadka? Umyka nam stara prawda, według której znamy samych siebie na tyle, na ile nas sprawdziło życie.
Sytuacja Gabi była o wiele prostsza. Wnuczka ofiary mylnie co prawda określała obóz, w którym zginął jej dziadek. Trauma spowodowana utratą dziadka okazała się w jej przypadku taka sama, jak ta powodowana nieokreślonym poczuciem winy u Uwego. Właściwie motorem odkrywania losów dziadka Gabrieli był Uwe. Już razem odszukali ślady życia Michała Pazdanowskiego, dziadka Gabrieli, ofiary obozu koncentracyjnego na Majdanku.
Przypadek Gabi i Uwe pokazuje, że w XXI wieku Polacy i Niemcy mogą rozmawiać o własnej przeszłości bez obustronnej niechęci. Mogą odkrywać na nowo własną przeszłość. Odkrywanie to ułatwi dobre relacje, a także uchroni nas przed powtórzeniem tragicznej przeszłości .