Nancy Springer "Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza"
Nancy Springer "Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza" Wyd. Poradnia K

REKLAMA
Mama nastoletniej Enoli znika bez śladu. Dziewczyna, choć nieco zaniepokojona tym faktem, nie traci głowy na karku i wzywa posiłki. Szybko okazuje się, że pomoc to raczej jej będzie potrzebna, ponieważ bracia na wieść o braku odpowiedniego wychowania Enoli, chcą wysłać młodszą siostrę na pensję. Ale Enola nie nazywałaby się Holmes, gdyby nie potrafiła poradzić sobie w każdej sytuacji.
„Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza” to pierwszy tom serii o przygodach i śledztwach młodej panny Holmes. Cykl oparty jest na klasycznych opowiadaniach o Sherlocku Holmesie pisanych przez Conan Doyle’a. Nancy Springer wzięła kanwę tych historii i w ich duchu postanowiła opowiedzieć o tym, co by było, gdyby słynny detektyw miał młodszą siostrę.
Za plus można z pewnością uznać samą postać głównej bohaterki – Enoli Holmes. Już przez samo pokrewieństwo czytelnik może się domyślać, że oto będzie mieć do czynienia z genialnym umysłem, z kolejnym wybitnym detektywem w rodzinie (wszak już z oryginalnych opowiadań wiadomo, że Mycroft jest inteligentniejszy niż to pokazuje). Ale Enola nie jest po prostu kopią Sherlocka Holmesa, jego wersją w spódnicy. Dziewczyna ma własną osobowość, charakterek, jest inteligentna i sprytna, myśli jednak inaczej niż jej starszy brat (co wynika z różnicy doświadczeń i edukacji).
Nancy Springer specjalizuje się w pisaniu powieści będących wariacjami znanych historii. Napisała serię opartą na przygodach Robin Hooda, jest także autorką opowieści zainspirowanych legendami arturiańskimi. Wszystkie znane motywy przepisuje na fabuły książek Young Adult. Jednak nie jest to jedynie przerobienie historii tak, by były przystępne młodszym czytelnikom czy także zrobienie tzw. retellingu, uwspółcześniając dane opowieści. Springer robi bowiem z pobocznych bohaterów głównych narratorów, pozwalając tym samym spojrzeć na utarte historie z innej perspektywy.
Nie jest to żaden rewolucyjny zabieg, nie jest to nawet żadna nowość wśród pisania powieści opartych na przygodach Sherlocka Holmesa. W ciągu ostatnich lat ukazało się na samym rynku polskim przekłady książek, gdzie o Holmesie pisano z perspektywy pomocnika profesora Moriarty’ego czy Irene Adler (zarówno młodszej, jak i starszej). W przypadku książki Springer jedyną różnicą jest to, że autorka wykreowała nową, własną bohaterką i to ją mianowała główną bohaterką. Z jednej strony jest to zabieg, który jest pewnym pójściem na łatwiznę przez autorkę, z drugiej – miłe nawiązanie do oryginalnych opowiadań (jak wiadomo z rozmów braci Holmesów był jeszcze jakiś trzeci z rodzeństwa). Na ile celowy, na ile zaś przypadkowy – bo Springer chciała mieć młodocianą bohaterkę – trudno orzec, ale można to odczytywać jako puszczenie oka do czytelników bardziej obeznanych z klasycznymi opowieściami.
„Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza” nie jest świetną książką. Ostatecznie zagadka jest prosta, choć nie brak w niej pomysłowości (te wszystkie szyfry, kody), rozwiązanie dość przewidywalne – szczególnie jeśli chodzi o tytułową sprawę. Jest przeciętna, jednak zyskuje na pomysłach, jakie ma Nancy Springer – tokiem myślenia Enoli, szyfrach oraz przedstawieniem świata przez autorkę. Jest w tym jakiś zamysł, który może zaowocować w kolejnych tomach dużo lepszymi fabułami.
Marta Kraszewska

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?