Władimir Sorokin
Manaraga
Władimir Sorokin Manaraga Wydawnictwo Agora
Reklama.
Konsumpcjonizm. Według definicji słownika PWN jest nadmiernym przywiązywaniem uwagi do zdobywania dóbr materialnych. Konsumpcjonizm napędzany jest agresywną reklamą, która stara się przekonywać nas, że posiadanie towaru X czy Y uczyni nas szczęśliwszymi, pozwoli zdobyć upragnioną kobietę, prawi, że staniemy się piękni i dobrzy. Idąc tym tokiem rozumowania, konsumpcjonizm będzie niczym innym, jak wrogiem ambicji intelektualnych i głównym sprawcą wtórnego analfabetyzmu tak wielu ludzi. Współczesny człowiek szukać będzie łatwej rozrywki. Reality show, grill, pobyt w ekskluzywnym kurorcie czy nowy samochód, oto cele współczesnego człowieka, oto jego rozrywka, szczyt ambicji i spełnienie marzeń. Oczywiście na co dzień nie dostrzegamy spustoszenia, jaki robi w nas nasze przywiązanie do dóbr materialnych. Do tego potrzebny jest wstrząs, choćby przez to, że spojrzymy na siebie w krzywym zwierciadle. Na początku ogarnie nas pusty śmiech, potem jednak przyjdzie refleksja. Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, co powinniśmy zrobić, by zawrócić z tej drogi. I właśnie tym krzywym zwierciadłem jest książka Władimira Sorokina.
Pichcenie na ogniu z płonących książek jest czynnością dość ekskluzywną i wymagającą od kucharza sporej wiedzy. Dobrać książkę do potrawy, to jest coś. Do kuchni rosyjskiej wspaniale pasuje Dostojewski, ale już opowiadania Czechowa wystarczą tylko na dania przyrządzane dość szybko. Kucharz winien przewracać płonące kartki, pozwalając na rozpalenie kolejnych. Ten ruch sprawił, że proces gotowania nazwano czytaniem. Nasi kucharze mają swoją gildię i śmiertelnych wrogów, którzy chcą ukrócić ich proceder. I jeden z tych kucharzy prowadzi nas po swoim świecie, pełnym ognia i smakowitych potraw.
Proceder niszczenia książek jest stary jak świat. Do historii przeszli ci, którzy je palili, ze względu na zawartą w nich myśl. Dziś książka staje się już nie tylko nośnikiem idei, ale przedmiotem, który warto mieć, by uchodzić za intelektualistę. Czasem książka nie pasuje do półki, ale skoro jest tylko przedmiotem, można ją do półki dostosować, można ją przyciąć do wymagalnych rozmiarów. To ostatnie widzieliśmy przecież kilka lat temu i jakoś nas to nie wstrząsnęło. Czy wstrząśnie nami Sorokin? Czy pod płaszczykiem wisielczego humoru dostrzeżemy groźne memento? Wszak próbował do nas przemówić Ray Bradbury i czy skłonił nas do opamiętania? A jeśli i Sorokin nie przekona nas, byśmy odrzucili pęd codzienności, to dokąd zmierzamy, kim będą nasi potomkowie?
Na to ostatnie pytanie boję się odpowiedzieć.