Anthony McCarten
Papież
Franciszek, Benedykt i decyzja, która wstrząsnęła światem
Anthony McCarten Papież Franciszek, Benedykt i decyzja, która wstrząsnęła światem Wydawnictwo Marginesy

Franciszek i Benedykt XVI. Pozornie reprezentują dwie wizje papiestwa, dwie wizje kierowania kościołem. Czy jednak możemy powiedzieć, że papież-asceta na pewno różni się w swojej drodze z papieżem-intelektualistą? Z tym pytaniem musimy zmierzyć się po lekturze książki McCartena.

REKLAMA
11 lutego 2013 roku. Ten dzień na zawsze zmienił oblicze kościoła. Tego właśnie dnia Benedykt XVI ogłosił decyzję o rezygnacji z urzędu z zachowaniem tytułu papieża seniora. Dla wszystkich na całym świecie stało się jasnym, że schierarchizowana struktura kościelna została wystawiona na próbę. Oto nowy papież miał kierować wielonarodową instytucją, mając za plecami autorytet swego, żyjącego jeszcze, poprzednika. Szybko okazało się, że wielu z dostojników kościelnych zyskało nowy oręż w krytyce nowego papieża. Uznawanie papieża seniora za rzeczywistą głowę Kościoła nie było jeszcze dostatecznie akcentowane, ale stało się groźnym orężem w rękach tych, którzy mogli się sprzeciwić jakimkolwiek reformom w łonie Kościoła. Wydaje się więc jasnym, że pontyfikat Franciszka niewiele zmieni w znanym nam Kościele.
Nie potrafię powiedzieć czy właśnie te wątpliwości towarzyszyły pisaniu tej książki. Anthony McCarten porównując dwóch kardynałów, a następnie papieży, musiał jednak mieć świadomość faktu, iż obecna gra toczy się nie tylko o przyszłość Kościoła, ale nawet o jego przetrwanie. Należy postawić sobie pytanie o to, jak tak naprawdę wygląda kondycja tej największej przecież instytucji po pontyfikacie Jana Pawła II. Wszak sam Autor podkreślił, że sama kandydatura kardynała Ratzingera gwarantowała odsunięcie w czasie spóźnionych już reform. Papież intelektualista, jak możemy nazywać Benedykta XVI został przedstawiony w książce jako odpowiedzialnego za uściślenie i wdrożenie instrukcji w sprawie postępowania w przypadkach molestowania seksualnego przez duchownych, a jego rezygnacja zbiegła się w czasie z ujawnianiem wielu dokumentów prowadzących wprost do Watykanu i oskarżających jego, oraz zmarłego wcześniej papieża. Czy jednak papież asceta, kreujący się na przeciwnika bogactwa, człowieka bliskiego zwykłym ludziom, jest w stanie odnowić oblicze Kościoła?
Zdaję sobie sprawę, że powinienem teraz więcej pisać o samej książce, o szczegółowym przedstawieniu dróg życiowych Benedykta i Franciszka. Jednak czasami obowiązek recenzencki musi ustąpić woli człowieka, który zaczyna wątpić w dobrą wolę człowieka. Lektura książki zbiegła się bowiem w czasie z watykańskim szczytem w sprawie pedofilii. Szczyt ten był okraszony teatralnymi gestami. Franciszek pocałował rękę mężczyzny molestowanego seksualnie i oprawiona została msza, którą zbojkotował tylko jeden dostojnik kościelny. Ale poza tymi teatralnymi gestami wierni usłyszeli jedynie o winie szatana. To diabeł jest odpowiedzi elany za zbrodnie przeciwko dziecięcej niewinności, a ogłoszona w dniu dzisiejszym decyzja o otwarciu watykańskiego archiwum dla badaczy, jawi się jako swoista kropka nad i, która cementuje medialnie tę decyzję. A przecież w dalekiej perspektywie Kościół może tylko stracić na unikaniu rozliczenia swoich grzechów. Oczywiście, co stale należy podkreślać, nie tylko wśród duchowieństwa znajdują się seksualni przestępcy, ale tylko w Kościele mogą oni, w dalszym ciągu, liczyć na wsparcie całej instytucji. Ten szczyt można więc nazwać przegraną całego Kościoła, którego irlandzka rzeczywistość stanie się wkrótce powszechna.
Chyba, że następca Franciszka będzie prawdziwym reformatorem.