
REKLAMA
Żyły kiedyś dwie siostry, które łączyła więź tak silna, że nic nigdy nie mogło ich rozdzielić. Roe i Essie zajmowały się magią, aż Essie zginęła w wypadku, a jej dusza została uwięziona. Odpowiedzialny za to Dax, dziedzic tronu, staje się przedmiotem nienawiści Roe.
Ale po ośmiu latach Dax wraca i prosi Roe o pomoc. Proponuje dziewczynie układ – ona pomoże mu obalić jego ojca, okrutnego ciemiężyciela, dając mu swoją armię, on – uczyni ją swoją królową, gdyż tylko w ten sposób może wybawić swój lud. Plan udaje się połowicznie – Dax wygrywa, lud Roe nie otrzymuje wolności. Dlatego gdy nadarza się okazja, by dopełnić obietnicę Roe, dziewczyna waha się, bo wygrana wymaga ofiary z krwi króla.
„Uwięziona królowa” to drugi tom cyklu Iskarii Kristen Ciccarelli. Nie jest to jednak typowa kontynuacja, a przynajmniej nie taka, do której pisarze przyzwyczaili swoich odbiorców. Czytelnicy poprzedniej części z pewnością zdziwią się, gdy przekonają się na początku, że nie znają żadnego z bohaterów, akcja w niczym nie przypomina wydarzeń z tomu pierwszego i jedynie budowa przestrzeni mówi, że ma się do czynienia z tym samym światem. Co się zmieniło? Ano Ciccarelli przesunęła akcję na zupełnie nową bohaterkę – Roe. W tomie pierwszym akcja toczyła się wokół Ashy, łowczyni smoków, tu czytelnik poznaje ją jako siostrę Daxa.
Na tym zmiany się nie kończą – w „Ostatnim Namasarze” głównym motywem były smoki i kwestia niezależności kobiet, tu Ciccarelli nie bawi się już w jakieś metafory – Roe walczy o wolność swoją i swojego ludu, jej walka jest zwykłą walką o niepodległość. Z wątków całkowicie fantastycznych – czyli typowych dla fantastyki smoków, autorka przechodzi do tematów politycznych i wychodzi jej to całkiem nieźle.
Obie historie – oprócz oczywiście części bohaterów wspólnych i faktu, że rozgrywają się w tym samym świecie – łączy sposób przedstawiania kobiecych postaci. Roe i Asha walczą o siebie i swoje pragnienia. Obie są wojowniczkami, które są w stanie poświęcić się dla sprawy i które nie poddają się mimo największych trudności. Są świetnie napisane, zresztą dotyczy to wszystkich głównych bohaterów w „Uwięzionej królowej”, którzy wydają się niezwykle prawdziwi. Korzysta na tym cały wątek związany z dylematami Roe i jej wyborami.
Autorka uniknęła typowych dla drugich tomów problemów właśnie dzięki prawie całkowitej zmianie sposobu patrzenia na wykreowany przez siebie świat. Udowadnia, że w jej serii jest mnóstwo potencjału i że pisarz nie musi trzymać się jednego wybranego przez siebie postrzegania świata ani tym bardziej bohatera. Ciccarelli „Uwięzioną królową” sprawia, że czytelnik wyczekiwać będzie tego, co autorka wymyśli w tomie trzecim.
Marta Kraszewska
Marta Kraszewska
