Kateřina Tučková
Wypędzenie Gerty Schnirch
Kateřina Tučková Wypędzenie Gerty Schnirch Wydawnictwo Afera

Zemsta, która nigdy nie będzie sprawiedliwa, dramat kobiety, która straciła prawo do poczucia pełnej przynależności, wreszcie uniwersalna opowieść o kruchości szczęścia i poszukiwaniu recepty na utrzymanie takowego. Książki Kateřiny Tučkovej nie sposób jednoznacznie zdefiniować.

REKLAMA
Jedna z ostatnich nocy maja 1945 roku. Tej nocy życie brneńskich Niemców miało zmienić się na zawsze, zostali bowiem wypędzeni z miasta i pognani w stronę austriackiej granicy. Wśród wypędzonych była obarczona niemowlęciem, młoda kobieta. Gerta Schnirch czuła się bardziej Czeszką niż Niemką. Dla ludzi pochodzących z mieszanych rodzin, wybór narodowości jest często kwestią sympatii do rówieśników, lub identyfikacją z jednym z rodziców. Bywa i tak, że wybór ten jest zupełnie przypadkowy, nie mniej jednak, raz dokonany, pozostaje wyborem na zawsze. Czeska przyjaciółka Gerty i dobroć matki sprawiły, że dziewczyna czuje się Czeszką i kiedy tylko może, postępuje jak Czeszka. Nasza bohaterka żyje jednak w Protektoracie Czech i Moraw, w Brnie, mieście o szczególnym znaczeniu dla niemieckiej gospodarki i prowadzonej właśnie wojnie. W takim miejscu każdy dzień jest dniem zawierania kompromisów, tych najtrudniejszych, bo zawieranych z samą sobą. Dziewczynie udaje się przeżyć wojnę nie czyniąc nikomu najmniejszej krzywdy, a mimo to jej postawa nie uchroniła jej przed dołączeniem do marszu, które śmiało można porównać z marszami śmierci. Powód jest prosty. Nazwisko dziewczyny i jej dowód osobisty. Litera D, która dawała prawo do większych racji żywnościowych, tej nocy miała stać się przekleństwem, tym większym, że kiedy odwaga tanieje, kiedy nie ma równorzędnego przeciwnika, pojawia się wielu bohaterów, gotowych do odnoszenia kolejnych zwycięstw nad kobietami, dziećmi czy starcami. Noc ta miała stać się synonimem rzezi pobitewnych, które, jak wiadomo, przeprowadzają obozowe ciury. I tak właśnie się stało. Ludzie, którzy jeszcze kilka dni wcześniej byli lojalnymi poddanymi III Rzeszy, gotowymi ciężko pracować dla jej zwycięstwa, tej nocy przeistoczyli się w zaprzysięgłych wrogów Niemiec. Żaden chyba partyzant, żaden bohater ruchu oporu w całej Europie nie nosił karabinu z większą dumą niż oni i nikt na całym świecie nie pałał tak wielką żądzą zemsty jak oni. Nasza bohaterka ma sporo szczęścia. Nie została zamordowana ani okaleczona. Może przetrwać najgorsze lata w jednej z wsi, pracując najpierw na roli, potem zaś w administracji. Po latach kobieta ma prawo wrócić do rodzinnego miasta, jednak tam jest zbędna, traktowana wrogo i z podejrzliwością, każda zaś zawieruch na czeskiej scenie politycznej odbija się na losach kobiety. Czechosłowacja na zawsze ma stać się dla niej wrogim państwem.
Nacjonalizm, los wypędzonych, obcość, na zawsze utracona, unicestwiona bezpowrotnie wielokulturowość. Podłość małych ludzi, stara prawda, że dziejowe burze wyrzucają na powierzchnię męty, których miejsce jest na samym dnie. I ta prawda o szczęściu, kruchym, którego trzeba strzec zazdrośnie, kryć przed innymi, czynić je dla nich nieatrakcyjnym, by nie kusiło, by nie stwarzało pragnienia zniszczenia. I wreszcie o tym, czy po latach można symbolicznie winy zmazać, przyznając, że wcześniejsze uczynki były nie tylko podłe, ale i zbrodnicze. Kateřina Tučková napisała książkę, która żadnego czytelnika nie pozostawi obojętnym, zmuszając do refleksji nad naturą człowieka, nad tym, czy zawsze słowo człowiek, jest powodem do dumy. Po tej lekturze już nigdy nie spojrzymy na otaczający nas świat przez pryzmat dwóch tylko barw, nie będziemy traktować narodów en masse, ale będziemy oceniać winę lub niewinność indywidualnie.
Bo tak właśnie się robi.