Marta Grzywacz
Nasza pani z Ravensbruck
Historia Johanny Langefeld
Marta Grzywacz Nasza pani z Ravensbruck Historia Johanny Langefeld Wydawnictwo WAB
Reklama.
Wyobraźmy sobie samotnie wychowującą dziecko kobietę. Nie ma ona zbyt wysokich kwalifikacji, szkoła ludowa to jej całe wykształcenie, nie może więc liczyć na dobrze płatną pracę. A jednak pewnego dnia dostaje ona propozycję intratnej pracy. Dozorczyni w zakładzie poprawczym. Wysoka pensja, wyżywienie, zakwaterowanie, umundurowanie. To coś, co w latach trzydziestych XX wieku w pokryzysowej niemieckiej rzeczywistości oznacza szansę na lepsze życie. praca nie wydaje się być skomplikowana. Wszak umiłowanie porządku leży w niemieckiej naturze, więc każda niemiecka kobieta, miłująca kościół, kuchnię i dzieci, potrafi nie tylko porządek utrzymać, ale i nauczyć go podopiecznych. Praca ta wiąże się też z przestrzeganiem ściśle wytyczonych reguł i chyba to pociąga naszą bohaterkę, która zaczyna piąć się w hierarchii obozowych nadzorców, tych samych, których historia wyklnie, słusznie uznając za bestie w ludzkiej skórze. Każdy jednak ma pewną granicę, której nigdy nie przekroczy. U Johanny Langefeld granicą tą jest bezmyślne okrucieństwo, zwłaszcza to sprzeczne z, wytyczonymi przepisami, regułami gry. To jednak zbyt mało, by narazić swą dobrze zapowiadającą się karierę dla kilku, bądź kilkunastu wyrzutków i wrogów państwa niemieckiego. Co spowodowało, iż Johanna Langefeld sprzeciwiała się komendantowi obozu? Czym zasłużyła sobie na radosne powitanie przez więźniarki, kiedy powróciła na zajmowane w Ravensbruck stanowisko? I wreszcie ostatnie pytanie, na które nie pada w książce odpowiedź. Czy nasza bohaterka z równą atencją byłaby wspominana przez polskie więźniarki, gdyby swą funkcję pełniła aż do końca wojny?
Marta Grzywacz napisała książkę, którą śmiało mogę uznać za lekturę obowiązkową. Jest to bowiem z jednej strony kawałek historii niemieckich obozów koncentracyjnych, z drugiej zaś opowieść o kobiecie, której postępowanie trudno jednoznacznie ocenić. Ten drugi aspekt zmusza nas do myślenia nie tylko o naturze człowieka, ale i o trudnych wyborach, przy których te nasze codzienne wydają się błahe i nieistotne. To książka o czasach, które na szczęście już minęły, a my, korzystając z dobrodziejstwa późnego urodzenia, możemy tylko o nich czytać.
Doceńmy to ostatnie.