
REKLAMA
Pewnego razu mieszkająca w mieście kotka urodziła czworo kociąt. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że kociaki miały… skrzydła. Kotka chcąc lepszego życia dla swojego potomstwa, wysyła je w podróż, daleko za miasto, by spróbowały tam szczęścia.
Thelma, Harriet, James i Roger lecą więc przed siebie, marząc o lepszym świecie. Nie wiedzą jednak, że i daleko od miasta można spotkać różne niebezpieczeństwa, a krzywdę może im zadać nie tylko człowiek. Prócz niebezpieczeństw są na szczęście także przygody i radosne odkrycia, tak więc emocji kotolotkom z pewnością nie zabraknie.
„Kotolotki” Ursuli K. Le Guin to cykl historii dla dzieci. Są to historyjki króciutkie wydawane jako osobne tomiki, opowiadające o losach grupki kotków. Kotki zarówno młode, jak i stare, skrzydlate, jak i nieloty zebrane razem, by przeżywać niesamowite dla kociego gatunku przygody. „Kotolotki” zawierają wszystkie cztery części cyklu – dwa pierwsze mogły być już znane polskim czytelnikom, jednak pozostałe dopiero teraz zostały przetłumaczone na polski.
Niezwykła jest wszechstronność tematyczna Ursuli K. Le Guin i można się tylko cieszyć, że Prószyński najwyraźniej zadecydował, by wydać hurtem wszystko, co jedna z najważniejszych pisarek fantastyki napisała. Powszechnie znane są jej cykle powieści fantastycznych, niedawno w przekładzie polskim ukazała się jej poezja, teraz zaś przyszła pora na jej opowiadania dla dzieci. I jak zwykle są świetne.
Ursula K. Le Guin miała niesamowitą wyobraźnię i widać to także w jej zbiorze historyjek dla dzieci. Z niezwykłą subtelnością opowiada w „Kotolotkach” o problemach, z którymi musi się mierzyć każdy z nas, wykorzystując do tego elementy sztafażu rodem z fantastyki. Może nie jest to arcydzieło literatury dziecięcej, jak zapewnia opis z okładki, ale z pewnością jest to pozycja, nad którą warto się na chwilę pochylić i ją poznać. Choćby po to, by dać się pochłonąć temu pozytywnemu, magicznemu światu. Cudownym opowiastkom towarzyszą przepiękne, kolorowe ilustracje S.D. Schindlera, które świetnie oddają klimat historii i magii stworzonego przez Le Guin świata.
„Kotolotki” jako takie nie są specjalnie odkrywcze - to, o czym opowiadają, to problemy uniwersalne. Niesamowity jest jednak ich koncept – koty z ptasimi skrzydłami, a także ten pewien magiczny sposób narracji uzupełniony o przykuwający wzrok ilustracje. To pozycja, która spodoba się nie tylko dzieciom, ale i starszym czytelnikom.
Marta Kraszewska
Marta Kraszewska