
Rok 1000 kojarzy nam się ze zjazdem gnieźnieńskim, słynną ucztą wydaną przez Bolesława Chrobrego na cześć Ottona III, opisywaną tak barwnie przez Galla Anonima i uznaniem Polski za suwerenne państwo liczące się n arenie międzynarodowej. Valerie Hansen dowodzi, że poza granicami naszego kraju działo się o wiele więcej, nieco na wyrost nazywając ten rok początkiem światowej globalizacji.
REKLAMA
Historii można uczyć na różne sposoby. Przyzwyczajeni zostaliśmy do nudnego wkuwania dat i faktów historycznych, jednak o wiele ciekawsze jest zrozumienie procesów, jakie zachodziły w ówczesnym świecie. I oto mamy lekcję historii w wydaniu amerykańskiej historyczki z Uniwersytetu w Yale, Valerie Hansen, która zaprasza nas w podróż do roku tysięcznego, dając nam jednocześnie okazję do zrozumienia ówczesnego świata, procesów jakie w nim zachodziły. Wybieramy się więc wraz z Wikingami i Normanami do Ameryki Północnej i na Ruś, oglądamy ekspansję muzułmanów, śledzimy infrastrukturę handlową w Afryce i Azji. Mamy więc przegląd szlaków handlowych i komunikacyjnych, który uzmysławia nam, że ten tysięczny rok można uznać za wstęp do nowoczesnego świata, wstęp do globalizacji, co prawda nie w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, ale bez opisywanych procesów nie byłoby świata dzisiejszego.
Oczywiście historycy będą tą książką zawiedzeni, nie znajdą pewnie nic nowego dla siebie, jednak docelowym czytelnikiem Roku 1000 jest zwykły człowiek, który chce poszerzyć nieco swoją wiedzę, spojrzeć innymi oczami na świat, zarówno ten współczesny, jak i sprzed tysiąca lat.
