
Powrót do normalnego życia. Wstrząsająca relacja z rekonwalescencji ofiary zamachu na Charlie Hebdo, Philippe`a Lancona.
REKLAMA
7 stycznia 2015 roku. Tego dnia o godzinie 11.30 bracia Kouchachi otwierają ogień w siedzibie tygodnika Charlie Hebdo. Ich ofiarami padło 12 osób, kolejne 11 zostało rannych. Następnego dnia władze francuskie ogłosiły dzień żałoby narodowej, a trzy dni później ulicami Paryża przeszła manifestacja, w której uczestnicy reprezentowali rządy wszystkich państw głoszących idee wolności słowa i przeciwstawiających się terroryzmowi. I w taki oto sposób tygodnik, którego redakcja nie znała żadnych tabu, tygodnik, który nie oszczędzał żadnej opcji politycznej, żadnego wyznania religijnego, wreszcie tygodnik, który stopniowo tracił uznanie we Francji, stał się symbolem wolności słowa i ofiar islamskiego ekstremizmu, a jego pogardzani dotąd współpracownicy, bojownikami o prawo do swobodnej wypowiedzi. Oczywiście odezwały się zaraz głosy sugerujące, że zamach był efektem polityki multi kulti, a dziennikarze ofiarami islamu jako takiego. Wygodne to tłumaczenie, ale musimy pamiętać, iż nawet w naszym kraju, tu nad Wisłą wystarczy przekonywać przez długi czas ludzi, by sami zaczęli mordować w imię religii i karać za obrazę uczuć religijnych. Wróćmy jednak do samej książki, bo to o niej mamy tu mówić. Feralnego dnia Lancon brał udział w pierwszym w 2015 roku kolegium redakcyjne tygodnika. Kule zamachowca całkowicie pozbawiły go dolnej szczęki. Dziennikarza czekały liczne operacje i rekonwalescencja, wszystko pod doraźną ochroną policji. Te długie miesiące po zamachu stanowią właśnie treść tej książki. Gdyby ktoś zadał mi pytanie o czym pisze Lancon, to odpowiedziałbym krótko, iż treścią jest powrót do normalnego życia, ale gdybym usłyszał prośbę, bym streścił samą książkę, mógłbym opowiedzieć kilka scen, czy to z zamachu, czy rekonwalescencji, zdając sobie jednocześnie sprawę z tego, że drugie streszczenie zawierałoby sceny zupełnie inne. Po prostu tę książkę trzeba przeczytać, choćby po to, by wiedzieć, że o ile rekonwalescencja fizyczna kończy się zazwyczaj sukcesem, czy to pełnym, czy połowicznym, ale ta psychiczna, to pozbycie się lęków, trwa przez lata, czasem do końca życia.
I na koniec możemy postawić sobie pytanie- czy taka cena za wolność słowa warta jest poniesienia? Odpowiedź wydaje się jasna, więc postawmy sobie pytanie inaczej – czy ja sam jestem gotów zapłacić taką cenę?
Pomyślmy o tym…..
