
Afryka kontra Europa. Cywilizacja błogosławieństwem czy przekleństwem? A nade wszystko nigdy nie wyrównana krzywda, jaką biały człowiek uczynił mieszkańcom Afryki. Abdulrazak Gurnah sprawia, że po tej książce zupełnie inaczej spojrzymy na historię Europy.
REKLAMA
Wejdźmy może bez zbędnych wstępów w tę książkę. Noblista z 2021 roku pisze bowiem jak nikt inny i nie pozostawia swoich czytelników ze spokojnym sumieniem. Bowiem Abdulrazak Gurnah przypomina nam o tym jaką krzywdą było wejście białego człowieka w świat Afryki, by w ekspresowym tempie „ucywilizować” tubylców, nie pozwalając na to, by sami, drogą ewolucji, doszli do tego, co zwykliśmy określać mianem nowoczesnych społeczeństw. Książka ta to przede wszystkim historia czworga ludzi. Pierwszy to zdolny księgowy, niesiony przez los. Ze stoickim spokojem przyjmuje zarówno dary, jak i przeciwności życia. Z kolei Ilyas jest wynarodowionym tubylcem. Zakochany w kulturze niemieckiej, języku i sposobie bycia, z przerażeniem zauważa, że nie należy już do świata swoich przodków, czy jednak może być pełnoprawnym członkiem ukochanej przez siebie społeczności? Jego młodsza siostra, skrzywdzona przez ludzi, których los postawił na jej drodze, musi się od nowa uczyć miłości i zaufania. Z kolei Hamza, weteran walk w oddziałach słynnego Paula Lettowa - Vorbecka, przyjaciela Karen Blixen, przez lata nosi w sobie wspomnienia wojenne, a posiadane niemieckie książki, traktuje jak element swojej przeszłości, coś do czego boi się tak naprawdę wracać i coś, co stanowi dla niego zbyt wielką pokusę. Jak możemy się domyśleć, losy tej czwórki są ze sobą powiązane, tworząc opowieść o Niemieckiej Afryce Wschodniej.
Otrzymaliśmy obraz świata stojącego na dwóch przeciwległych biegunach. Ten świat jest już zakłócony, zachwiany, bez nadziei na jakąkolwiek stabilizację. Jego mieszkańcy znali okrucieństwo, ale dopiero od nosicieli cywilizacji nauczyli się, jak bardzo potrafią być okrutni i bezwzględni. Odarci z poczucia godności, własnej wartości będą walczyć o nią nie uciekając się przed żadnym występkiem. Wystarczyć będzie byle iskra, by wyzwolić ukryte pokłady zła. Będą aspirować do nowego świata, wiedząc jednocześnie, że trudno im będzie do niego wejść. Tak, to uniwersalna wina białego człowieka, bez względu na jego narodowość czy wyznanie. Wyrywanie ze starego świata jednostek, by zyskać posłusznych niewolników, z którymi łatwiej jest się porozumiewać. Nawet cień przychylności ze strony białego człowieka jest przyprawiony sporą szczyptą pogardy. Jak więc ofiarować mu zaufanie? Jak okazać swoją lojalność, zdobyć przychylność i wreszcie wejść do tego „raju upragnionego”? Dalibóg, misja wręcz niewykonalna, biorąc pod uwagę los Ilyasa.
Więc kiedy biały człowieku pomyślisz o swej wyższości nad dzikusami, zastanów się czy faktycznie masz do niej prawo.
