Wydawnictwo Pascal
Reklama.
Książka ta została rozreklamowana jako thriller i przyznam, że reklama ta nie zachęcała do lektury. Oto bowiem potencjalny czytelnik mógł się spodziewać kolejnej wariacji na temat spisku na życie prezydenta Lincolna, który inspirowali masoni, Żydzi lub mieszkańcy planety Melmak. W takiej bowiem konwencji pisane są zazwyczaj książki pseudohistoryczce. Spodziewając się więc najgorszej z możliwych lektur byłem mile zaskoczony już od pierwszych stron książki.
Oto bowiem Autorzy pokusili się o precyzyjne odtworzenie ostatnich czternastu dni życia Abrahama Lincolna i zrelacjonowanie wszystkiego, czym żyła ówczesna Ameryka. Mamy więc dramatyczne zakończenie wojny secesyjnej, kapitulację południowców pod wodzą generała Lee, łaskawość generała Granta, dwie wizje zakończenia samego konfliktu- jedną, którą lansował Lincoln, drugą, której zwolennikiem był wiceprezydent Johnson.
Dodatkowo poznajemy osobę aktora Johna Wilkesa Bootha, jego motywację i egocentryzm, który miał w przyszłości zaszkodzić zwolennikom secesjonistów, niefrasobliwość ochroniarzy prezydenta, łatwość, z jaką zabójca dotarł w pobliże Pierwszego Męża Ameryki. Poznajemy Bootha jako ideowego secesjonistę, który jako aktor ma skłonności do megalomanii. Nie tylko chce zamordować Prezydenta, ale chce też, by świat dowiedział się o tym, że zrobił to właśnie on. Zdawał sobie dodatkowo sprawę, że w ten sposób zapewni sobie miejsce w historii. Oczywiście został przez nas wszystkich zapamiętany, jednakże uplasował się w tej sławie koło Herostratesa i wszystkich tych, którzy miast budować, niszczyli to, co jest dobre i postępowe. W konsekwencji więc Booth przegrał, tak jak przegrali wszyscy jego wspólnicy. Ale czy przez to wygrała Ameryka?
Styl pisania książki nieodmiennie przywołuje czytelnikowi sposób, w jaki został napisany „Dzień szakala”. Precyzyjny opis przygotowań, nakreślenie bohaterów dramatu, wreszcie kulminacja- akt zamachu. Wszystko to plasuje książkę między reportażem historycznym a powieścią sensacyjną. Mieszanka wybuchowa z pozoru, ale też mimowolnie docierająca z wiedzą do głów tych, którzy z lektury chcą czerpać jedynie odrobinę przyjemności i pragną oderwać się od dnia codziennego.
Opisana historia ma jednak wiele białych plam. Autorzy oparli się pokusie lansowania jakiejkolwiek tezy. To, czego nie wyjaśnili historycy pozostało nie wyjaśnione i w książce. I chwała im za to.