Wydawnictwo Zysk i spółka

Wejdźmy w świat neurologa, psychiatry i twórcy psychoanalizy, słowem w świat Zygmunta Freuda. Oczywiście opis świata tego może być dla nas nieco nużący. Trudno bowiem oderwać kogoś takiego jak Zygmunt Freud od jego odkryć i teorii, które zajmują sporą część książki. Jednak możemy dotrzeć do tego, co prawdopodobnie interesować będzie najbardziej- Freuda, człowieka z krwi i kości

REKLAMA
Ta książka jest swego rodzaju analizą życia twórcy psychoanalizy. Na podstawie dotąd niepublikowanych dokumentów Peter Gay kreuje nam dotąd nieznaną sylwetkę Zygmunta Freuda i jego pracy naukowo badawczej. Psychika Freuda, jego pasje, ale też i fobie, przestają być dla nas tajemnicą. Kim był więc Zygmunt Freud? Freud był typowym przedstawicielem swojej epoki. Wyprzedzał ją, to prawda, ale nie przestał być Europejczykiem urodzonym w XIX wieku.
Gdyby dziś ktokolwiek z nas podawał sądy Freuda o kobietach za swoje, zostałby z pewnością nazwany mizoginistą, jeśli zaś to, co mówił o homoseksualizmie, za homofoba. To samo byłoby, gdybyśmy zacytowali to, co Freud, Żyd wychowany w kulturze niemieckiej i będący pod wyraźnym wpływem Haskali, sądził o swoich pobratymcach z Europy Wschodniej. Te negatywne dość opinie nie mogą być jednak rozpatrywane w oderwaniu od czasu, w których zostały wyrażone. To, co wczoraj wydawało się dość liberalne, dziś może być uznane za zacofane, to co wczoraj było normą, dziś możemy z pewnością uznać za przejaw rasistowskiego marginesu. Freud uznający kobiety za zbyt wartościowe by pracować był typowym męskim przedstawicielem końca XIX wieku. Jednocześnie jednak ten sam Freud był zadowolony, ba nawet zachwycony, kiedy psychoanalizą zaczęły się parać kobiety. Człowiek pełen sprzeczności? Z całą pewnością tak. Jak bowiem inaczej nazwać gorącego niemieckiego patriotę, który jest jednocześnie anglofilem? Albo zwolennika Haskali, który jest dumny z niektórych osiągnięć syjonizmu? Jeśli do tego dodamy człowieka zadowolonego z rozwoju stworzonej przez siebie nauki, jednocześnie tępiącego wszelkie „herezje” otrzymamy obraz, którego tak do końca nie będziemy potrafili rozszyfrować. Wiecznie zapracowany, a jednocześnie troskliwy ojciec rodziny. Światowiec o mieszczańskich nawykach… Po prostu Zygmunt Freud, o którym może długo jeszcze pisać.
Zastanawiałem się w czasie lektury czy chciałbym, aby ktoś taki jak Twórca psychoanalizy był moim przyjacielem i na to pytanie nie udało mi się jeszcze odpowiedzieć. Wydaje mi się, że do końca chyba nie zrozumiałem niektórych decyzji Freuda. A może po prostu nie lubię ludzi, którzy są zazdrośni o blask, w którym żyją?