ks. Józef Mroczkowski
Obserwator
ks. Józef Mroczkowski Obserwator Dom Wydawniczy PWN

XX wiek to wiek wspomnień i relacji. Dzięki temu, obok opracowań stricte historycznych, mamy wiele szczegółowych relacji o przeżyciach zwykłych ludzi. Relacje te są opatrzone subiektywnym spojrzeniem na ówczesną rzeczywistość, stanowią jednak cenne źródło dotyczące historii lokalnych społeczności. Takim dokumentem jest relacja księdza Mroczkowskiego z Oleszyc.

REKLAMA
Losy Polaków w latach 1939-1947 są niewyczerpanym źródłem badań historycznych. Poważny historyk musi przynajmniej pochylić się nad relacjami naocznych świadków. Czytając je musi jednak pamiętać o wykształceniu, światopoglądzie, a także własnym interesie człowieka spisującego taką relację. Przy lekturze relacji przywódców lokalnych społeczności należy pamiętać o naturalnej chęci usprawiedliwienia braku aktywności w kierowaniu tą społecznością w trudnych chwilach próby. Z drugiej strony naturalnym jest idealizowanie bohaterstwa czy cierpień tychże społeczności.
O tych dwóch prawdach musimy pamiętać czytając relację księdza Mroczkowskiego.
Relacja ta jest odpowiedzią na powojenne zapotrzebowanie na mit Polski niewinnej, Polski narodu szlachetnego, który zmonopolizował cierpienia wojenne. Dlatego też Autor podkreśla na każdym kroku zdradę mniejszości narodowych po wybuchu wojny, uwypuklając jednocześnie szlachetność prawdziwych Polaków, których jedynym, w oczach księdza Mroczkowskiego, występkiem było przyznanie się do narodowości ukraińskiej i przystąpienie do chrztu w obrządku wschodnim. W każdym innym przypadku Polacy zachowywali się godnie, przyjmując szykany ze strony obu okupantów w milczeniu i z pokorą. Opis szykan, jakim poddawany był sam ksiądz, jak i jego parafianie, musi wzbudzać zirytowanie każdego czytelnika. Oto bowiem w czasie licznych wywózek na Syberię, Autor cierpi z powodu zainstalowania w pomieszczeniach parafialnych szkoły oraz zakwaterowania w nich kilku sowieckich oficerów, cierpieniem zaś nie do zniesienia stało się zatrudnienie gospodyni księdza przy budowaniu umocnień, co pozbawiało go obiadu. Próżno by jednak szukać wzmianki o wymordowaniu przez NKWD więźniów na oleszyckim zamku.
Okres okupacji niemieckiej przebiegał dla oleszyckiej parafii dość spokojnie. Zbiórka zimowa dla potrzeb Wehrmachtu była tym wydarzeniem, który zasłużył na uwzględnienie w relacji. Autor podkreśla cierpienia Żydów pod okupacją niemiecką mając jednocześnie pretensje do uciekiniera z getta, iż narażał jego plebanię na niebezpieczeństwo. Jedynym niebezpiecznym okresem dla mieszkańców Oleszyc miał być wg księdza Mroczkowskiego rok 1944. Na Podkarpacie docierają wieści o rzezi wołyńskiej zagrożenie przed jej powtórką staje się realne i nie znika po zajęciu terenów Podkarpacia przez Armię Czerwoną.
Nowa sytuacja wymaga od księdza Mroczkowskiego nowych zadań. Odnawia, kosztem częściowo zniszczonej gospody, kościół, przejmuje archiwa parafii grecko katolickiej, wyraźnie zadowolony jest z przesiedleń Ukraińców na tereny włączone do ZSRR, słowem zdaje się być beneficjentem nowej rzeczywistości. Do rzeczywistości tej jednak podchodzi ostrożnie. Nie potrafi zdobyć się na otwartą krytykę „chłopców z lasu” za rozmowy z ukraińskimi nacjonalistami, przypisując te rozmowy anonimowym komunistom.
Z całą pewnością relacja księdza Mroczkowskiego jest dokumentem cennym, jednak ten dokument należy weryfikować z pomocą innych relacji i zasobów archiwalnych. Nie chciałbym bowiem, by moje dziecko opierało swą znajomość historii tylko na jego książce.

Czy chcesz dostawać info o nowych wpisach?