Podobno nastoletni Stefan Themerson zobaczył w płockim kinie źle zmontowany film- dzieło pijanego operatora. To, co dla innych było niedoróbką artystyczną, dla przyszłego twórcy stanowiło awangardowe i niespotykane dzieło. Tak według niektórych źródeł narodził się Themerson, jakiego dziś znamy. Według innych źródeł, przyczyna zainteresowania awangardą miała swe źródło w zetknięciu się z kliszą rentgenowską. Obie te historie, obojętnie czy prawdziwe czy też zmyślone, pokazują kim był Themerson. Człowiekiem, który widział perły, tam, gdzie inni widzieli śmiecie.
Twórczość małżeństwa Themersonów wydaje się remedium na chorobę nacjonalizmu, która zaczyna dotykać współczesne społeczeństwo. Ich postawa dowodzi, że kosmopolityzm nie jest złem absolutnym. Pozostając kosmopolitą, Themerson zrobił wiele dla propagowania polskiej kultury poza granicami naszego kraju. Jednocześnie tworzył awangardowe dzieła będące zaprzeczeniem dla określenia awangardy jako sztuki zdegenerowanej. Wyklinanie degeneracji sztuki nie jest zjawiskiem, które przebrzmiało wraz ze śmiercią największych zbrodniarzy XX wieku. Nie zniknęło też wraz z upadkiem systemów totalitarnych. Ilu „oburzonych” biega po różnych wystawach, protestując przeciw inscenizacjom tylko z tego powodu, iż ich nie rozumieją. A przecież zrozumienie leży u podstawy poznania, gdyby nie awangardowe eksperymenty, sztuka do dziś nie wyszłaby poza malowidła w jaskiniach.
25 rocznica śmierci małżeństwa Themersonów stała się okazją do ogłoszenia minionego roku przez Instytut Książki, Rokiem Franciszki i Stefana Themersonów. Wydawnictwo Iskry zaś uczciło koniec roku wydaniem czterech książek Stefana Themersona. Jedną z nich jest Kardynał Pölätüo, wspaniała opowieść o szukaniu własnej drogi filozoficznej, tworzeniu karkołomnej filozofii u podnóża której leżała zbrodnia. Jak zwykle Themerson każe czytelnikowi skupić swą uwagę na akcji, nie przekazując mu prostych recept na jej percepcję. Sam początek filozoficznej drogi Kardynała jest dość absurdalny. Staje się on ojcem dziecka, którego życie płodowe trwało lat osiemnaście. Miał być to bowiem geniusz nie tylko godny swego ojca, ale taki, który go prześcignie. Kardynał widzi w nim zagrożenie nie tylko dla własnej osoby, ale i dla całego znanego mu świata. Nic więc dziwnego, że będzie starał się go zgładzić. Kiedy to już się stanie, jego praca nad traktatem filozoficznym, rozłożona na wiele lat, może przebiegać bez zakłóceń. Czy jednak jego filozofia będzie mogła zagościć w umysłach ludzkich? Czy będzie przyswojona przez kogokolwiek spoza jego otoczenia? Czy nie umrze wraz z jego śmiercią? Na te pytania czytelnik sam będzie musiał dać odpowiedź.
Themersona nie polecam ludziom, którym obce jest angielskie poczucie humoru, nie będę polecać go tym, którzy oceniają dzieło przed jego poznaniem. Polecić go mogę jednak wszystkim, którzy dążą do poznania czegoś nowego, do rozwoju swej osobowości i swego człowieczeństwa.