Mówisz Powell, mówisz Simson, myślisz Bolt. Od kilku dni afera odkrytego u Jamajczyków dopingu nie cichnie i zresztą cichnąć nie powinna. Najsilniej uderza jednak nie w samych ujawnionych anty bohaterów, ale w globalnego idola, Useina Bolta.
Robert Korzeniowski - Polski lekkoatleta, chodziarz, wielokrotny mistrz olimpijski, świata i Europy, uznawany za jednego z najwybitniejszych polskich sportowców w historii
Wczoraj akurat byłem w Niemczech, a ściślej rzecz biorąc w Berlinie, gdzie Usein w rok po igrzyskach w Pekinie praktycznie koronował się na króla lekkiej atletyki. Choć nie znam niemieckiego, to już 30sekund pod kioskiem z gazetami wystarczyło mi by zauważyć pierwsze strony gazet, głównie oczywiście tabloidów, które dodając co prawda znak ,,?'' umieszczają zdjęcie najszybszego na świecie człowieka sugerując, że on będzie następny w kolejce do strącenia z cokole.
Jestem jak najdalszy od snucia tego typu domysłów i ferowania wyroków sugerujących, że wszyscy przecież biorą udział w wyczynowym cyrku na tych samych mętnych zasadach, do których dorabiają własną ideologię. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że po aferach Balco z Marion Jones w roli głównej, czy ostatniej dopingowej telenoweli z Armstrongiem popkulturowe media oczekują na kolejnego mega newsa z obozu Useina Bolta. Trudno się dziwić, bo w tym kierunku poszły światowe media, a nasi bohaterowie przyzwyczaili nas do tego, że czarownice i rozczarowywanie tłumów to ich specjalność.
Tym razem nie chciałbym przeżywać kolejnego rozczarowania , bo Bolt daje nam więcej niż kolejne rekordy i medale. Dla mnie jest ikona radości jaka płynie ze sportu po prostu sympatycznym chłopakiem, który jest najlepszym ambasadorem lekkiej atletyki wciąż tradycyjnie zwanej Królową Sportu, choć jednak coraz bardziej poza nurtem olimpijskim zajmującej częściej miejsce Kopciuszka w przedsionkach wielkich stacji telewizyjnych.
9 sierpnia rozpoczynają się w Moskwie kolejne Mistrzostwa Świata. Już dziś wiemy że będą odbywać się w cieniu kolejnego sprinterskiego skandalu z udziałem Amerykanina Tysona Gay i grupy Jamajczyków. Jaki będzie stosunek komentatorów i o najważniejsze publiczności do wydarzeń na Łużnikach? Chyba należy tym razem pozostawić wszelkie iluzje, bo wyniki kolejnych testów będą równie oczekiwane jak doniesienia o ściśle z nimi związanymi rekordowymi wynikami. A jeśli rekordy jednak padną to zastosujemy kontrole radości z odroczeniem nawet o kilka lat, czyli do analizy pobranych próbek jeszcze nowocześniejszymi metodami. Tak jest w dobie działania i otrzymywania wyników w czasie rzeczywistym musimy się nastąpić na to, że wynik niespełna 10 sekundowego sprintu poznamy za kilka miesięcy, bądź nawet lat.