Miłośnikom SUV-ów nie trzeba tłumaczyć, że w ogóle istnieje taki model. Niedawno – ten istotny dla Mitsubishi model – przeszedł kurację odmładzającą. Ja postanowiłem przetestować go w siedmiomiejscowym wariancie i w najbogatszej wersji wyposażenia.
Mitsubishi chwali się, że oprócz zewnętrznych zmian stylistycznych (nową, górną osłoną chłodnicy, nowymi elementami stylizacyjnymi na dole zderzaków z przodu i z tyłu, światłami przednimi w technologii LED) polepszyło precyzję prowadzenia modelu (poprzez zmianę charakterystyki przekładni kierowniczej) i zwiększyło komfort podróżowania (powiększając średnicę cylindra w tylnych amortyzatorach). Powiększyli również tarcze hamulcowe, poprawili wyciszenie kabiny oraz zmodyfikowali przednie fotele. Tylko co to oznacza dla użytkownika, który nie porównuje poszczególnych generacji modelu? Nic. Dlatego w poniższym teście ja również nie będę porównywał. W zasadzie to ten akapit w czytaniu można pominąć, nic on nie wnosi do odbioru obecnego modelu.
Instyle Plus, czyli najbogatsza wersja, jest w zasadzie kompletnie wyposażona. W zależności jak będziemy liczyć posiada ponad 10 różnego rodzaju systemów bezpieczeństwa. Dodatkowo na pokładzie dysponuje: klimatyzacją dwustrefową (cichą i sprawnie działającą), tempomatem adaptacyjnym (precyzyjnym z możliwością ustawienia czułości), automatyczną skrzynią biegów i napędem na wszystkie koła. Wyposażenie dopełnia: bezkluczykowy dostęp, skórzana tapicerka, trzeci rząd siedzeń, system kamer 360 stopni, ogrzewana kierownica, elektryczny (uchylny i otwierany) szyberdach oraz elektryczna klapa, która jest przydatnym gadżetem. Tak wyposażonego Outlandera Mitsubishi katalogowo wyceniło na 161 890 PLN (z lakierem metalizowanym lub perłowym).
Pierwsze rozczarowanie czeka nas już przy otwarciu drzwi – nie przykrywają one progu, a wsiadając do środka prawie zawsze dotkniemy go nogawką spodni, brudząc ją i przenosząc brud do wnętrza. Jak już uda nam się zająć miejsce w kabinie, jest zdecydowanie lepiej – przyjaźnie i estetycznie, a zastosowane materiały są dobrej jakości. Od razu też widzimy kto dla Mitsubishi jest najważniejszy. Fotel kierowcy posiada najpełniejszą regulację (elektryczną), pasażera już tylko manualną i ograniczoną do zmiany pozycji oparcia oraz przesunięcia fotela w osi przód-tył. Pasażerowie z tyłu nie mają już praktycznie nic „do powiedzenia”, aczkolwiek ich kanapa da się przesunąć. Dodatkowo, ci z przodu, mają podgrzewane (dwustopniowo) fotele, ci z tyłu nie i to nawet za dopłatą (trochę to urągające Outlanderowi bo taką możliwość ma mniejszy brat Eclipse Cross). Miejsca w kabinie jest więcej niż dużo. Przy podróży czterech dorosłych osób żadna z nich nie odczuwała ograniczonej przestrzeni, a jedna nawet potrafiła wygodnie założyć sobie nogę na nogę i tak podróżować (na szczęście nie był to kierowca).
Deska jest czytelna i niepozbawiona fizycznych przycisków. Schowek w podłokietniku nie ma żadnych gniazd. Jest pojemny i możemy w nim zmieścić całkiem pokaźną ilość gadżetów i ... to jego jedyna funkcja. Stacja multimedialna (bez odtwarzacza CD dostępnego w niższych wersjach wyposażenia) dostarcza do naszych uszu dobrze brzmiące dźwięki. Jej mankamentem jest brak fizycznego potencjometru głośności. W Outlanderze brakuje również fabrycznej nawigacji, ale do tego chyba już powoli musimy się przyzwyczajać (nie ma jej również w Eclipse Cross). Pozostaje nam korzystanie z nawigacji w komórce (jeżeli mamy odpowiednią możemy ją sparować – za pośrednictwem kabla – z centralnym wyświetlaczem auta) lub powrót do przyklejanej na przedniej szybie. Opór tutaj nic nie da, widać że Mitsubishi konsekwentnie odchodzi od nawigacji.
W dniach kiedy mamy zmrożone szyby, a nie musimy odśnieżać samochodu doskonale sprawdzi się pakiet grzewczy z ogrzewaną przednią szybą. Wystarczy wsiąść do samochodu, odpalić silnik, wykonać parę kliknięć i chwilę poczekać. W tym czasie można sprawdzić Facebooka, Twittera, Instagrama, czy inny serwis społecznościowy, czy na przestrzeni tych, jakże ważnych, kilku minut od naszego wyjścia z domu nie pojawił się jakiś wpis, post czy też zdjęcie nie mogące dłużej czekać nieodkryte przed naszymi oczami. Szybciej odszronią nam się szyby i będziemy mogli rozpocząć jazdę, aniżeli jak wyjdziemy i sami spróbujemy zeskrobać zamrożoną wodę. Opór jest daremny, chyba że lubisz takie prace fizyczne.
Mitsubishi chyba zatrudniło jakąś inżynierską sławę do zaprojektowania ogrzewania w Outlanderze. Nie tyle że jest ciepło, ale to ciepło nas otula. Czujemy się jak w domu, a nie samochodzie przemierzającym drogi. Wszystkie ciepłolubne osoby docenią tą cechę.
Sercem Outlandera jest wolnossący silnik benzynowy o pojemności dwóch litrów, który generuje moc 150 KM. Katalogowo obiecuje przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 13,3 sekundy, jednak odczucie jest takie, że aby uzyskać ten wynik musielibyśmy na chwilę spauzować stoper. Współpracuje on z bezstopniową automatyczną skrzynią biegów CVT, która delikatnie mówiąc nie zachwyca. O ile dynamika startu tego tandemu jest wystarczająca, to próba gwałtownego przyspieszenia np. przy wyprzedzaniu, rozczarowuje. Jeżeli wydaje nam się że mamy do wyboru gwałtownie przyspieszyć, lub zahamować, ona „wytłumaczy” nam że nasz wybór ogranicza się w zasadzie tylko do zahamowania. Z braku szybkości działania zdają sobie sprawę również w Mitsubishi i odpowiednio skonfigurowali system monitorowania martwego pola. Jest on nadzwyczaj czuły. Kiedy w innych modelach byłby on jeszcze w głębokim śnie, w Outlanderze jest już w „blokach startowych”. Wie, że zmiana pasa i próba gwałtownego przyspieszenia spowoduje podniesienie głośności w kabinie i wyhamowanie pojazdu przed który wjechaliśmy (pomimo że w lusterku był on jeszcze przed chwilą daleko). Niestety, ale jazda po górach również wymaga wyczucia działania tego tandemu, żebyście nie jechali skokami w cyklu gaz-hamulec. W zasadzie można odnieść wrażenie, że jakby poskok pedału gazu był o połowę mniejszy w ogóle nie wpłynęłoby to na wartość przyspieszenia. Opór i zero-jedynkowe traktowanie gazu nic tu nie da. Bez względu jednak na styl jazdy, spalanie na trasie nie powinno przekroczyć 8 litrów. Doskonałe za to jest wyciszenie kabiny. Szum w niej jest praktycznie taki sam bez względu na prędkość z jaką się poruszamy. Wygląda na to, że inżynierowie projektowali zawieszenie wiedząc już jaki tandem będzie odpowiadał za napędzanie Outlandera i zrobili najlepszą rzecz jaką mogli, stawiając na bezkompromisową wygodę. Tym samym pozwala ono na komfortowe, a nie możliwie najszybsze na danym odcinku, poruszanie się po drodze.
Warto pochwalić również Japończyków za Bi-Ledowe przednie reflektory. Dają doskonałe światło i zapewniają bardzo dobrą widoczność w nocy. Dodatkowo, ich automatyczna funkcja działa nie tylko sprawnie, ale też szybko reaguje na otoczenie.
Jeżeli Mitsubishi zdecydowało się na umieszczenie jakiegoś systemu, to nie jest on ozdobnikiem. Co prawda trochę nadgorliwy jest system Start-Stop, który potrafi zadziałać kiedy silnik jest jeszcze wstępnie nagrzany, ale to jedyny nie do końca dopracowany element. Wszystkie pozostałe działają dostatecznie wcześnie, sprawnie i pełnią dla kierowcy funkcję informacyjną pozostawiając mu decyzję w działaniu. Kamera cofania pozwala na precyzyjne zaparkowanie. Doskonałym rozwiązaniem jest wywoływany przyciskiem (na kierownicy) obraz na centralnym ekranie z przedniej kamery, jak również z prawej strony samochodu. Dostatecznie czuły jest system monitorujący poprzeczny ruch za Outlanderem. Przy wyjeżdżaniu, na tyle wcześnie nas ostrzeże, że bez problemu będziemy mogli zareagować i zatrzymać się.
Zakopane
Miejsce okrzyknięte „stolicą polskich gór” i obecnie to chyba najsłynniejszy górski kurort.
Ale zanim dojedziesz do tego słynnego miasta, czeka cię podróż równie słynną zakopianką. Uczciwie należy przyznać, że dwa pasy zdecydowanie poprawiły komfort podróży. A kiedy się skończą możesz delektować się niezliczoną ilością banerów przy drodze. Tylko uważaj, większość z nich informuje jak bardzo mogą „naprawić” twoje ciało w Nowym Targu. Jeżeli zatem jesteś (lub ktoś kto z tobą podróżuje) przesadnie wrażliwy na punkcie własnego zdrowia i kichnięcie w pokoju obok powoduje u ciebie gorączkę, mogą one spowodować, że zamiast w Zakopanem zatrzymasz się w Nowym Targu na szybki „remont” ciała. Zakopane nie jest dla alkoholików i osób chcących rzucić picie. Idąc Krupówkami (najpopularniejszą ulicą tego miasta i jednym z głównych punktów programu każdego turysty) tylko ustawiczne spoglądanie do góry ponad dachami spowoduje, że nie zauważysz informacji z ceną o doskonałym specyfiku w stylu grzanego wina, czy też piwa. Ogólnie w zamyśle chyba miało być europejsko, a jest przaśnie. Wcześniejsze nawiązanie do stolicy wydaje się być nieprzypadkowe. To praktycznie stolica w pigułce. Również nie zachwyca jakością powietrza, korki też nie są odosobnionym elementem jego krajobrazu, a przejście Krupówkami bez ocierania się o inne osoby jest możliwe tylko w „martwym” sezonie. Na szczęście Zakopane ma też inne oblicze. Jednym z nich jest urokliwy park Józefa Piłsudskiego. Widać, że władze nie oszczędzały pieniędzy przy jego tworzeniu. Teraz są tego wymierne efekty.
Outlander jest doskonałym wyborem dla osób, które niczego już nie muszą udowadniać. Ani sobie, ani na drodze, ani tym bardziej sąsiadom. Chcą komfortowo i w miłej atmosferze dojechać do celu i nie ważne dla nich jest, że nie uda im się pobić rekordu trasy. Ba, przy tym tandemie napędowym jest to w zasadzie niemożliwe. Opór w tej materii jest daremny. Ten kto go zaakceptuje doceni inne walory tego modelu i będzie szczęśliwą oraz wyluzowaną osobą.
Dziękuję firmie Auto Krak – Autoryzowanemu Dealerowi Mitsubishi – z Krakowa za użyczenie samochodu do testu.