Audi, idąc (nomen omen) trochę pod prąd, wprowadziło do sprzedaży sedana, a nie jak trochę stało się to zwyczajem SUV-a. Niejako „twarz” ratuje fakt, iż jest on modelem elektrycznym. I to jest doskonały ruch.
Rozmowy z przypadkowymi osobami w trakcie testowania samochodu nieustannie mnie zaskakują. Nie inaczej było i tym razem, gdy bohaterem było Audi e-trona GT quattro.
- Doskonałe są drzwi z szybami bez ramek, ale zobacz jak są wypalcowane, bo każdy chwyta za szybę.
- Praktycznie nie da się z godnością wejść, czy też wyjść z niego, a już jak stanie się przy krawężniku, jest to awykonalne.
- Czy na pewno bezpieczne jest, że jak wsiądziemy do Audi e-trona GT quattro i naciśniemy pedał hamulca, to jest on już gotowy do jazdy? Wystarczy tylko zmienić bieg na właściwy i zaczynamy jazdę. Na szczęście przy wyłączeniu e-trona GT quattro, skrzynia biegów sama przełącza się na „P” (parking).
- Doskonale, że łopatkami przy kierownicy można regulować stopień rekuperacji, szkoda że przy wyłączeniu wraca ona do swojego standardowego ustawienia, które charakteryzuje się najmniejszą wartością podhamowywania.
- Prowadząc tylko lewą ręką, prawą trzeba trzymać na pojemnikach na kubki albo na kolanie, bo innego miejsca dla ręki nie ma.
- Szklany dach, zajmujący praktycznie całą jego powierzchnię, jest doskonały, niestety nie da się go otworzyć.
- Dobrze, że czujniki parkowania oraz przednia i tylna kamera są precyzyjne, bo bez nich sprawne zaparkowanie praktycznie nie mogłoby się udać, tak niewiele widać w bocznych lusterkach. Aczkolwiek obraz w nich napompowanych tylnych błotników wygląda imponująco. Inna sprawa, że tocząc się w korku można się zdziwić, jak e-tron GT quattro stwierdzi, że zaczynamy parkować i włączy czujniki.
- Wsteczne lusterko w kabinie, to chyba umieścili żeby kobiety mogły się łatwiej malować, bo praktycznie przez nie nic nie widać.
- Klimatyzacja prawdopodobnie została tworzona przez dział zamrażarek, bo działa jak szalona bez problemu doprowadzając temperaturę w kabinie do komfortowej dla nas.
- Parowanie smartfona z zestawem głośnomówiącym samochodu jest bezproblemowe, tylko dlaczego od razu (w telefonie z Androidem) powiązane jest to z bezprzewodowym uruchomieniem Android Auto? Co oczywiste, bo Google lubią o sobie przypominać, później za każdym razem jak włączamy e-trona GT quattro przychodzi na telefon powiadomienie, że Android Auto czeka na nasze dyspozycje.
- Do lokalizacji gniazd USB Audi powinno udostępniać mapę. Tym razem umiejscowiło je (typu C) w schowku oraz w siedzisku tylnej kanapy, na wysokości podłokietnika. Za to żadna mapa nie pomoże przy szukaniu schowka na okulary, bo o nim zapomnieli.
- Jakość dźwięku oferowana przez multimedia jest zjawiskowa. Widać, że logo Bang & Olufsen nie jest tutaj tylko metką, a naprawdę przyłożyli się do powierzonej pracy.
- Audi obiecuje zasięg wynoszący do 488 kilometrów. Czy on w ogóle jest choć trochę realny? Ja bym był skłonny założyć zdecydowanie mniejszy.
- Ręcznie zamykane klapki zasłaniające gniazda ładowania? To chyba jakiś żart i niepotrzebna oszczędność, przecież już w pierwszym e-tronie były one elektryczne.
To wszystko prawda, ale czy faktycznie w modelu jakim jest Audi e-tron GT quattro powinny mieć one jakiekolwiek znaczenie?
Bo tymczasem. Jak znajdziemy się w kabinie, to komfort oferowany przez fotele powoduje, że kiedy kierowca dobrze się bawi, a wszyscy trzej pasażerowie bawią się razem z nim lub mogą spokojnie zaznać relaksującej drzemki. Trzej, bo co prawda e-tron GT quattro jest pięciomiejscowy, ale środkowe miejsce na tylnej kanapie lepiej traktować jakby go nie było, a w ostateczności przeznaczyć dla najbardziej nielubianej osoby. Kiedy wszyscy będą się relaksować ona będzie próbowała zakłócić tę idyllę. Trochę się jej nie dziwię. Oczywiście wydatnie w tym pomaga cisza panująca we wnętrzu – niestety w takim samym stopniu relaksowi, jak i wysłuchiwaniu jej - i to bez względu na prędkość z którą aktualnie się poruszamy. Do oferowanej wygody wydatnie przykłada się również zawieszenie, które jakby wypłaszczało nierówności drogi. Widzimy je, ale zupełnie nie odczuwamy. Zestrojenie zawieszenia jest doskonałe (cały test przeprowadzony był na trybie Comfort). Z jednej strony gwarantuje tłumienie na poziomie salonowej kanapy, a z drugiej sztywność pozwalającą na pewne prowadzenie tego prawie pięciometrowego modelu. Modelu, który nad podziw – w stosunku do swoich gabarytów – jest zwrotny. Pokonywanie kilometrów Audi e-tron GT quattro to czysta przyjemność. Ma się wrażenie, że to droga dostosowuje się do nas, a nie my do niej. Należy jednak pamiętać o jego szerokości (prawie dwóch metrów i to bez lusterek), która na wąskich, lokalnych drogach, kiedy mijamy się z innymi pojazdami, wymaga czujności i uwagi.
Katalogowe przyspieszenie 0-100 km/h wynosi 4,1 sekundy. Jak dla mnie może w tej rubryce znaleźć się dowolna liczba, bo nie ona jest najważniejsza, a zachowanie e-trona GT quattro w reakcji na naciśnięcie gazu. Już nieznaczne jego dociśnięcie (wystarczy 1/4 czy 1/3 poskoku pedału) powoduje, że e-tron GT quattro wyrywa się do przodu. I robi to bez względu na prędkość z którą się poruszamy. Nie ma znaczenia czy jedziemy 40, 80, czy 120 km/h, naciśnięcie pedału gazu powoduje u niego natychmiastową reakcję i to jeszcze tak gwałtowną jakbyśmy właśnie rozpoczynali podróż z przylądka Canaveral w kierunku kosmosu. Cudowne uczucie. Dzięki temu patronem wyprzedzania jest stwierdzenie „kiedy chcesz”, a nie „czy damy radę”. Nie inaczej jest na autostradzie. Tempo przyspieszania jest tak gwałtowne, że kierowca samochodu za którym podążaliśmy a on właśnie zjechał na prawy pas, może nie zauważyć że go minęliśmy. My jesteśmy już daleko z przodu, a jego migacze właśnie kończą swoje trzecie mrugnięcie. Dla własnego bezpieczeństwa, osoby mające problemy z szyją – kręgami, czy też posiadają nieokreślony stan jej mięśni - powinny zgłosić to przed podróżą.
Wydawać by się mogło, że taki styl jazdy spowoduje drastyczne zwiększenie poboru energii, a w konsekwencji znaczny spadek zasięgu. Nic takiego nie miało miejsca. Oczywiście pobór energii był większy (średnia z całego testu wyniosła 24,9 kWh /100 km), jednak niezbyt znacząco w stosunku do deklaracji Audi (19,9 – 21,8 kWh /100 km). Zakładałem że mój styl jazdy, któremu tak daleko było do zrównoważonego i nastawionego na efektywność, jak dogowi niemieckiemu do kieszonkowego pieska, będzie mocniej drenował zasoby energii. A tutaj miłe zaskoczenie. Tym bardziej nie poświęciłbym oferowanych przez e-trona GT quattro doznań, za cenę dodatkowych 50, czy nawet 100 kilometrów zasięgu.
Audi e-tron GT quattro oferuje niesamowity komfort z nutką surowości, która objawia się działaniem hamulców. Nie wystarczy tylko delikatnie położyć nogi na pedale, aby zacząć hamować. To musi być świadoma decyzja, a tym samym nacisk na pedał powinien być odpowiedni. Nie ponadnormatywny, ale większy niż przyzwyczaiło Audi w innych modelach. Tak samo na postoju. Nie wystarczy trzymać nogi na pedale, a lekko go naciskać, bo inaczej możemy zacząć się toczyć.
Miałem sen. Jego bohaterem był człowiek, który niedawno przeszedł na emeryturę, czyli według obecnych przepisów w sile wieku. Lubił on ludzi, jednak jego życie potoczyło się w taki sposób, że został sam. Z racji wieku oraz odpowiedzialności nie chciał posiadać psa, bo przypuszczał że go przeżyje i wolał zwierzęciu oszczędzić traumy. Kupił zatem Audi e-trona GT quattro i zaczął wozić nim ludzi, którzy korzystali z popularnych aplikacji stworzonych do tego celu. Bardziej szczęśliwego człowieka dawno nie widziałem. Pasażerowie również wydawali się być zachwyceni, a on jako jedyny nie posiadał do opowiedzenia żadnych historii o piekielnych klientach. Piękny sen, oby stał się rzeczywistością. A kwota 581 499,99 PLN (na tyle został wyceniony testowany egzemplarz Audi e-tron GT quattro) była jedynie niewielką niedogodnością, a nie barierą każącą zastanowić się skąd ją wziąć.
Dziękuję firmie Auto Special Grupa Cichy-Zasada z Modlniczki – Autoryzowanemu Dealerowi Audi – za użyczenie samochodu do testu oraz hotelowi Dwór Kościuszko za pomoc przy realizacji sesji zdjęciowej.