Zastanawiałem się dzisiaj, czy w związku z tym, że Wydawca wywalił mojego "przyjaciela" Sylwestra Latkowskiego na zbity pysk nie powinienem mu napisać nowego listu (przysłowie niedźwiedzie - przyjaciół poznaje się w biedzie).
"Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,
Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy,
Trafia na ciało, maca: jak trup leży;
Wącha: a z tego zapachu,
Który mógł być skutkiem strachu.
Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.
Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieję,
Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je"