W dniu wczorajszym otrzymałem opinię biegłego powołanego w sprawie przeciwko "Wprost" z zakresu badań fonoskopijnych. Chodzi o atak na mnie sprzed dwóch lat, kiedy reprezentując Radka Sikorskiego w sprawie afery podsłuchowej złożyłem zawiadomienie na działalność redakcji "Wprost".
Wówczas "Wprost" opublikował artykuł w którym zostałem oskarżony o montowanie spółki, która miała szantażować Kulczyka, Czarneckiego i innych. Ten atak oparto na taśmie z nagraniem mojej rozmowy z Janem Pińskim i Piotrem Nisztorem. Tak jak się spodziewałem biegły stwierdził manipulowanie nagraniem poprzez wykorzystanie profesjonalnego programu komputerowego do montowania nagrań. Nadto biegły stwierdził, że świadomie wyczyszczono taśmę z danych umożliwiających stwierdzenie zakresu montażu.
Mamy do czynienia z niebywałym skandalem polegającym na próbie wyeliminowania adwokata reprezentującego ówczesnego ministra spraw zagranicznych w sprawie afery podsłuchowej na podstawie sfałszowanego dowodu. Nadto tym sfałszowanym dokumentem (taśma jest dokumentem w rozumieniu prawa karnego) "Wprost" posłużył się w postępowaniu sądowym, co jest samoistnym przestępstwem z art. 270 kk.
Za dwa tygodnie rozpoczyna się sprawa karna pana Michała L. właściciela "Wprost", Piotra N. dziennikarza tej gazety i autora nagrania oraz dwóch redaktorów z "Wprost". Oskarżam ich w tej sprawie o zniesławienie. W tej sytuacji sprawa nabiera zupełnie innej wagi. Będę domagał się surowych kar.